Chodzi o obowiązujący art. 1025 k.p.c. par. 1 pkt. 2 i 2[1], które obowiązują od 1 lipca br. Ministerstwo Sprawiedliwości, wprowadzając zmiany wskazywało, że wcześniejsze rozwiązania dotyczące podziału sumy uzyskanej z egzekucji, w niedostatecznym stopniu uwzględniały interesy wierzycieli alimentacyjnych - czyli dzieci dłużnika. A to dlatego, że pozwalały wyłącznie na zaspokojenie należności zaległych. - Jest to szczególnie dotkliwe w sytuacjach, w których dłużnik nie posiada już żadnego innego mienia pozwalającego na bieżące prowadzenie egzekucji. Tym samym pożądane jest przyjęcie rozwiązań polegających na utworzeniu sui generis „funduszu żelaznego”, który pozwoli na zaspokojenie wierzycieli alimentacyjnych na wypadek niewywiązywania się przez dłużnika z ciążącego na nim obowiązku alimentacyjnego albo bezskuteczności egzekucji prowadzonej z innych składników majątku dłużnika - uzasadniano.

Kwestie te będą jednym z tematów konferencji naukowej „Między postępowaniem rozpoznawczym a egzekucyjnym”, która odbędzie się 27 października w Warszawie (stacjonarnie i online). Jej celem jest przybliżenie zarówno zmian w przepisach cywilnych, jak i problemów, z którymi po ich wprowadzeniu borykają się pełnomocnicy, sędziowie i komornicy. Patronat medialny nad konferencją objęło Prawo.pl.

Czytaj: Więzienie do uwolnienia się od alimentów nie wystarczy >>

Żelazny fundusz, by zabezpieczyć także przyszłe alimenty

Co do zasady, celem wprowadzanej regulacji było zwiększenie ochrony wierzycieli alimentacyjnych, którzy po sprzedaży egzekucyjnej najczęściej najcenniejszego składnika majątku dłużnika - np. domu - tracą szanse na zaspokojenie przyszłych - jak wskazano w uzasadnieniu - rat alimentacyjnych.

- Aby do zabezpieczenia przyszłych należności wierzycieli alimentacyjnych rzeczywiście doszło, a tym samym żeby instytucja „funduszu żelaznego” była efektywna, konieczne jest zaszeregowanie wyżej wymienionych należności przed należnościami wierzycieli, którzy prowadzili egzekucję. Trzeba bowiem mieć na względzie cel wprowadzonej instytucji i wagę zabezpieczonego nią dobra, które nakazują przyporządkowanie wymienionych należności do kategorii zbliżonej do należności alimentacyjnych wymagalnych - wskazano.

W praktyce zdeponowaniu (na rachunku depozytowym Ministerstwa Finansów) podlega więc kwota przypadająca na każdego wierzyciela alimentacyjnego (na każde dziecko i dorosłego, którym zasądzono alimenty) w wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę za jeden rok, niezależnie od ustalonej wysokości należności alimentacyjnych. Obecnie jest to 43 200 zł, w przyszłym roku kwota ta sięgnie 50 000 zł. Dodatkowo ten fundusz żelazny ma być uzupełniany, ale po zaspokojeniu wszystkich wierzycieli, gdy pozostały jeszcze kwoty, które podlegają wydaniu dłużnikowi. I ponownie - zgodnie z przepisem - ma to być równowartość minimalnego wynagrodzenia za pracę za okres roku - na każdego wierzyciela prowadzącego egzekucję należności alimentacyjnych.

Czytaj: Pisma procesowe miały być bardziej przejrzyste, ale są problemy z przepisami >>

Dobrymi chęciami piekło brukowane

Prawnicy również nie mają wątpliwości, że celem takich rozwiązań było zwiększenie skuteczności egzekucji alimentów, ale - jak zaznaczają - nie zawsze cel uświęca środki.

- Ta instytucja jest kontrowersyjna i budzi wątpliwości konstytucyjne nie tylko moje, ale i innych sędziów. Część doktryny uważa, że jest niekonstytucyjna, ponieważ narusza równość wierzycieli. Uważam, że tak daleko iść nie można, ustawodawca ma pewną swobodę w kształtowaniu kolejności zaspokojenia wierzycieli. Rzecz jednak w tym, że przyszłe należności alimentacyjne wyprzedzają należności zabezpieczone hipotekami ustanowionymi przed 1 lipca 2023 roku - oceniam, że doszło tu do naruszenia standardów konstytucyjnych. Przypomnijmy, że plany podziału sumy uzyskanej z egzekucji, sporządzone od 1 lipca br. powinny uwzględniać tzw. fundusz żelazny na przyszłe należności alimentacyjne. Jeżeli mieliśmy należności zabezpieczone hipotecznie przed 1 lipca, to te niewymagalne należności alimentacyjne będą wyprzedzać przy zaspokojeniu należność hipoteczną. To nie jest nie fair w stosunku do wierzycieli hipotecznych, którzy w swoich kalkulacjach nie mogli przewidzieć takiej regulacji i narusza to ich prawa - wskazuje sędzia Mateusz Pietrzyk – sędzia Sądu Rejonowego w Chrzanowie.

Dodaje, że w jego ocenie ustawodawca poszedł w tym zakresie za daleko i kosztem innych wierzycieli próbuje poprawić statystyki skuteczności egzekucji należności alimentacyjnych. - Dodatkowo trzeba pamiętać o tym, że te należności będą trafiać na rachunek depozytowy Ministra Finansów i tymi środkami będzie tymczasowo dysponował właśnie ten resort, by finansować potrzeby pożyczkowe Skarbu Państwa. Ten ostatni może się więc czuć podwójnie wygrany. Nie dość, że zmniejsza ryzyko wypłaty z funduszu alimentacyjnego, to jeszcze zyskuje prawo do korzystania z tych środków - mówi sędzia.

Jest możliwość kwestionowana

Dlatego - w jego ocenie - uregulowanie może być kwestionowane, pytanie tylko w jaki sposób.

- Komornik konstytucyjności przepisów badać nie może, podobnie referendarz sądowy - rozpatrujący skargę na czynność komornika sądowego. W wielu wypadkach kwestia konstytucyjności tego rozwiązania może być badana dopiero w razie wniesienia skargi na postanowienie referendarza sądowego. Tu dochodzimy do odwiecznego problemu, czy sądy mogą stosować rozproszoną kontrolę konstytucyjności przepisów. Kierowanie teraz pytania prawnego do TK jest obarczone nieokreślonym czasem oczekiwania na odpowiedź. Postępowanie egzekucyjne, zresztą jak każde inne, powinno się charakteryzować sprawnością. Nie da się tego pogodzić z obecnymi standardami pracy TK.

 

Kosztem banku utrzymanie dziecka?

W kogo uderza ta regulacja? Sędzia Pietrzyk przyznaje, że w banki.

- W praktyce dotyczy przede wszystkim planów podziałów sum uzyskanych z egzekucji nieruchomości. Najczęściej to banki zabezpieczają swoje wierzytelności hipotekami. Jej konsekwencją będzie inflacja zabezpieczeń rzeczowych w prawie polskim. W pewnym stopniu to kosztem banków odbędzie się finansowanie utrzymania dzieci dłużnika. Nie można jednak wykluczyć, że pokrzywdzeni będą inni wierzyciele. Niezaspokojenie tych wierzycieli, odbierze im możliwość przeznaczenia środków na utrzymanie własnego potomstwa - mówi.

Obawia się również, że instytucja funduszu na przyszłe należności alimentacyjne będzie wykorzystywana do ucieczki przed egzekucją. - Ten fundusz tylko na jednego wierzyciela alimentacyjnego wyniesie w przyszłym roku ponad 50 000 złotych. Przypuśćmy, że dłużnik ma dwójkę małoletnich dzieci i małżonkę. Każda z tych osób wystąpi do sądu o ustalenie alimentów, nawet już w trakcie trwającej egzekucji z nieruchomości z wniosku innych wierzycieli. To będzie 150 tys. zł, które trzeba odłożyć. Nie będzie można z tej kwoty zaspokoić innych wierzycieli. Pomijam już to, że wcześniej będą musiały zostać zaspokojone koszty postępowania egzekucyjnego, wymagalne alimenty, a nieruchomość zostanie zbyta w postępowaniu egzekucyjnym jedynie za część ceny. Nawet jeśli bliscy dłużnika alimentacyjnego nie mają potrzeby występowania o alimenty, to zrobią to jedynie po to, żeby przejąć środki pochodzące z egzekucji i nie dać ich innym wierzycielom. Podcina to wiarę w skuteczności egzekucji należności przez innych wierzycieli - podsumowuje sędzia.