Opinia publiczna żyje w ostatnim czasie sprawą tragicznego wypadku, do którego doszło na autostradzie A1. Zginęła w nim trzyosobowa rodzina. W wypadku brał też udział drugi samochód - BMW, którego kierowca, jak poinformował sam minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, jechał z prędkością co najmniej 253 km/h. Prokuratura zdecydowała o przedstawieniu mu zarzutu z artykułu 177 par. 2 Kodeksu karnego. Dotyczy on spowodowania wypadku, w wyniku którego śmierć poniosła inna osoby (albo ciężkiego uszczerbku na jej zdrowiu). Grozi za to od 6 miesięcy do lat 8 pozbawienia wolności.

Już po publikacji tekstu, w piątek 29 września, minister Ziobro poinformował media, że wydał polecenie rozważenia uzupełnienia kwalifikacji czynu - o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchy lądowym (art. 174 K.k.) , a także "by prokuratorzy rozważyli w dalszym toku postępowania, jeśli okoliczności by na to pozwalały, nawet kwalifikację zabójstwa z zamiarem ewentualnym". Zastrzegł, że będzie to zależne od dalszych opinii biegłych.

Prawnicy przyznają, że w podobnych sytuacjach kwalifikacje czynu mogą być różne. Zdarza się stosowanie art. 173 Kodeksu karnego, mówiącego o sprowadzeniu katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach. Przy czym zarzut to jedno, utrzymanie i udowodnienie go w sądzie, to już zupełnie inna kwestia. Dobrym przykładem jest choćby sprawa z Jeleniej Góry, w której prawomocny wyrok zapadł jesienią ubiegłego roku. Chodziło o wyścigi samochodowe, w czasie których śmiertelnie potrącono dwóch pieszych. Prokuratura oskarżyła dwóch uczestników o zabójstwo z zamiarem ewentualnym, w sądzie skończyło się na skazaniu za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz sprowadzenie zagrożenia katastrofą w ruchu drogowym. Z kolei w innej głośnej sprawie śmiertelnego przejechania przez autobus 19-letniej kobiety kierowca za jej zabójstwo i usiłowanie zabójstwa innej kobiety został skazany na 16 lat pozbawienia wolności (nieprawomocnie).

Czytaj: Brawurowy kierowca, nieostrożny pieszy - odpowiedzialność za wypadek nie zawsze zerojedynkowa >>

Penalizacja zabójstwa drogowego byłaby zasadna

Dr Małgorzata Żołna, biegła z zakresu rekonstrukcji zdarzeń drogowych, nie ma wątpliwości, że są takie zdarzenia, dla których powinno zostać uregulowane w Kodeksie karnym przestępstwo zabójstwa drogowego.

- I chodzi mi o takie sytuacje, kiedy sprawca działa pod wpływem alkoholu, narkotyków, kiedy jego prędkość jest ewidentnie nadmierna, kiedy okoliczności wskazują na to, że to nie jest zdarzenie drogowe spowodowane niezachowaniem należytej czy szczególnej ostrożności, ale sprawca swoim zachowaniem narusza wiele zasad ruchu drogowego. Musi to być zachowanie zuchwałe, agresywne, sprawca musi się de facto godzić z tym, że siadając np. za kierownicą w określonym stanie, jadąc w określony sposób, w określonym miejscu, spowoduje zagrożenie dla życia i zdrowia innych osób - wskazuje.

Podaje konkretne przykłady. - Kierowca zażywa leki psychotropowe, łącząc je z alkoholem. A przecież już samo zażywanie różnego rodzaju leków np. narkotycznych środków przeciwbólowych czy przeciwlękowych niejednokrotnie jest związane z zakazem prowadzenia pojazdu mechanicznego czy obsługi maszyn, o czym pacjenta informuje lekarz, a producent leku pisze o tym w ulotce. Ważna jest więc świadomość kierowcy, wiedza o tym, że w danym stanie – w tym także zmęczenia - nie powinien prowadzić pojazdu - wyjaśnia.

Czytaj też w LEX: Spowodowanie wypadku w komunikacji przez kierowcę pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości >

Przyznaje, że trzeba byłoby się zastanowić jak taki przepis powinien brzmieć. - Ale o tym, że powinno to zostać spenalizowane, mówi się od dłuższego czasu, bo mamy coraz więcej takich zdarzeń, w wyniku których kierowca w poszukiwaniu wrażeń, a nadto wiedząc o tym, że nie powinien prowadzić, znając np. swoje ograniczenia zdrowotne, wsiada za kierownicę, porusza się np. z nadmierną prędkością i doprowadza do zdarzenia, w którym ginie np. kilka osób - zaznacza.

Zobacz linię orzeczniczą: Spowodowanie wypadku drogowego a nieudzielenie przez jego sprawcę pomocy ofiarom >

200 na liczniku mogłoby mieć znaczenie

W ocenie biegłej do takiej kwalifikacji, w pewnych sytuacjach, mogłaby wystarczyć sama nadmierna prędkość i brawura. - Na przykład gdyby było to trzykrotne przekroczenie prędkości maksymalnie dozwolonej w danym teranie. np. 180-200 km/h na terenie zabudowanym, w rejonie przejścia dla pieszych, skrzyżowania. Warunki tylko z pozoru pozwalają na jej rozwinięcie, bo odcinek drogi jest prosty, nawierzchnia gładka, sucha, ale  jest to wbrew logice, grozi poważnym niebezpieczeństwem, jest zachowaniem wbrew przepisom i zasadom ruchu drogowego - mówi.

I zaznacza: To często problem młodych ludzi, którzy jazdę samochodem lub motocyklem traktują jak udział w grze komputerowej, nie zdając sobie sprawy, że prędkość to generalny czynnik, który powoduje, że możemy nie zapanować nad pojazdem w każdych warunkach i zatrzymać się przed przeszkodą wtedy, kiedy byśmy chcieli.  

Zobacz linię orzeczniczą: Prędkość bezpieczna w ruchu drogowym w warunkach nocnych >

Możliwości w przepisach są, orzecznictwo też

Jak mówi adwokat Filip Paluszek z Kancelarii Adwokackiej w Lublinie pojawia się niekiedy orzecznictwo, które w danych okolicznościach traktuje zdarzenia drogowe jako sprowadzenie katastrofy albo bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Wszystko oczywiście - jak podkreśla - zależy od dokonanych naruszeń, dokładnego ustalenia przebiegu wydarzeń, okoliczności zdarzenia, właściwości sprawcy, stopnia prawdopodobieństwa. - Wykazanie znamion jest tu bardziej skomplikowane i trudniejsze niż przy zarzucie spowodowania wypadku komunikacyjnego - dodaje.

Pytany o wypadek na A1 podkreśla, że w tej sprawie, biorąc pod uwagę doniesienia o możliwym rażącym naruszeniu zasad ostrożności, a zwłaszcza rozwinięciu prędkości uniemożliwiającej realne panowanie nad pojazdem oraz np. migania światłami - na myśl przychodzi analogia do przypadku kierowcy autobusu z Katowic, który śmiertelnie potrącił 19-latkę i odpowiadał za zabójstwo.

- Spotyka się stanowiska takie jak Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu (sygn.  II AKa 281/17), że sprawca wypadku komunikacyjnego może w danych przypadkach ponosić surowszą odpowiedzialność, w tym za zabójstwo. To oczywiście wymagałoby przedstawienia przez organy ścigania skrupulatnie zebranego materiału dowodowego, a zwłaszcza wykazania obojętności sprawcy dla realizacji skutku w postaci śmierci pokrzywdzonych podróżujących pojazdem Kia - zaznacza mecenas.

Nie dziwi go, że sprawa budzi spore kontrowersje zwłaszcza, że - jak mówi - wypadek potocznie rozumiany jest jako coś co jest skutkiem zupełnie niezamierzonym. - Inaczej jest więc odbierana sytuacja, kiedy kierowca jechał nie mniej niż 253 km/h. Należałoby się zastanowić czy zapewnienie bezpieczeństwa na drodze nie wymaga zastosowania innej konstrukcji przepisów z naciskiem na umyślność naruszenia zasad ruchu drogowego. Osoba świadomie przekraczająca niemal dwukrotnie dozwoloną prędkość powinna przewidywać możliwe skutki takiego zachowania. Oczywiście to są rozważania teoretyczne, bo i nie znamy wszystkich okoliczności tej sprawy - podsumowuje.

Zobacz linię orzeczniczą: Wypadek / kolizja drogowa a korzystanie przez kierującego z telefonu >

Ważny materiał dowodowy

Z kolei Adam Jasiński, prawnik specjalizujący się w problematyce bezpieczeństwa ruchu drogowego zwraca uwagę, że z orzecznictwa i literatury wynika, iż możliwa jest jeszcze jedna konstrukcja - zakwalifikowanie kumulatywne z art. 177 i art. 174 k.k., który mówi o sprowadzeniu bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.

- Oczywiście wszystko zależy od stanu faktycznego, w zależności od przebiegu zdarzenia i jego skutków można jednak zastanowić się nad taką konstrukcją - wskazuje. Dodaje, że w takich sprawach ważny jest materiał dowodowy, choćby nagrania z kamer innych uczestników ruchu drogowego. - Zależy co na nich będzie widać. Jeśli nagrano, że dany kierujący jedzie brawurowo, szybko, zygzakiem, wyprzedza po pasie awaryjnym, to nie wykluczam, że sąd poszedłby właśnie w takim kierunku. Natomiast w tym momencie to jest gdybanie, ale od strony prawnej jest to możliwe - dodaje.

Zaznacza równocześnie, że sama prędkość nie jest okolicznością, która przesądza czy jest to wypadek czy katastrofa. - W takim przypadku chodzi o skutki. Kodeks nie definiuje tych skutków, to jest pewna nieścisłość. Jest kwestią ocenną dla sądu, ale też prokuratora, który ocenia materiał dowodowy i kwalifikuje sprawę - zaznacza.