Sytuacja jest wyjątkowa: po czterech dniach obrad nad wyborem pięciu kandydatów na I Prezesa SN, przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN postanowił złożyć wniosek do Prezydenta RP, aby ten uszczegółowił procedurę zawartą w regulaminie tego sądu.

Czytaj: Sędziowie nie wybrali kandydatów na I prezesa Sądu Najwyższego - Zgromadzenie przerwane>>
 

Tymczasem z doniesień medialnych wynika, że prezydent Andrzej Duda nie chce precyzować regulaminu i reagować na wnioski stron sporu. Ale głowa państwa nie uniknie decyzji, bo według Konstytucji pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego (art. 183).

 

Czytaj: Sędzia Matras: Kamil Zaradkiewicz nie miał racji, popełnił błąd

Powstaje więc pytanie, dlaczego wcześniej "nowi" sędziowie uważali, że wszystko jest jasne. I czy Prezydent powinien ingerować w tryb wyboru tak głęboko, skoro ustawa takich kompetencji mu nie przyznaje?

Zmiana zasad wyboru

W poprzednich latach regulamin Sądu Najwyższego był uchwalany przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN. W uchwale Zgromadzenia z 2003 roku wyraźnie mówi się, że to zgromadzenie uchwala w regulamin wyborów I prezesa i co więcej - członków Krajowej Rady Sądownictwa. To uprawnienie zostało Zgromadzeniu odebrane w 2018 r., na podstawie ustawy z 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym. Teraz to Prezydent RP ustala reguły gry w SN w formie rozporządzenia.

Czytaj w LEX: Funkcjonowanie sądów i wymiaru sprawiedliwości w obliczu koronawirusa >

Spór o ustalenie porządku obrad

W obecnym regulaminie są pewne przepisy dotyczące wyboru pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, tyle że one nie mają zakorzenienia w ustawie o SN – wyjaśnia sędzia SN prof. Włodzimierz Wróbel.

I dlatego "starzy" sędziowie (wybrani przez poprzednią KRS) proponowali na początku obrad zgromadzenia, aby ustalić krok po kroku, jak ma wyglądać zgromadzenie, nie narażając się przy tym na sprzeczność z ustawą i pozostając w zgodzie z regulacjami zawartymi w regulaminie SN.

 


Pamięć instytucjonalna

Jak stwierdził sędzia Włodzimierz Wróbel, w momencie, w którym mamy do czynienia z pamięcią instytucjonalną, wiemy jak te zgromadzenia przebiegają, a poziom szczegółowości regulaminu SN nie musi być duży.  - Ale kiedy mamy do czynienia z sytuacją ostrego podziału w ramach członków Zgromadzenia, chęcią zapewnienia pewności wyboru, by nic nie będzie kwestionowane, to kwestie marginalne także stwarzają problemy. Jeżeli prowadzący zebranie zaczyna narzucać swoją wolę, nie dopuszcza do głosu, to byśmy chcieli mieć regulację, którą można by pokazać i powiedzieć: "mam prawo coś powiedzieć, zgłosić wniosek" - tłumaczy sędzia Wróbel.

- Takie wybory odbywają się od 30 lat - przypomniał Adam Tomczyński z Izby Dyscyplinarnej SN. Z uwagi na epidemię COVID, prof. Małgorzata Gersdorf nie zdecydowała się na prowadzenie takiego postępowania, jakie proponował sędzia Kamil Zaradkiewicz. - Ustawa mówi jak powinien wyglądać porządek obrad: wybór pięciu kandydatów i nic więcej. To jest jedyny punkt obrad. Wszystkie inne elementy en passant prowadzą do tego celu - wyjaśnia i przyznaje, że wcześniej, czyli przed 8 grudnia 2017 r. Zgromadzenie ustalało zasady procedowania. Teraz z uwagi na charakter przepisów rozporządzenia prezydenta - Regulamin SN i ustawy, takiej konieczności nie ma - podkreśla.

Wieloletni sędziowie ostrzegają: bez jasnych reguł obrad Zgromadzenia Ogólnego może dojść do katastrofy. Będziemy mieli organ, który zostanie zakwestionowany.

Czytaj: Tomczyński: "Starzy" sędziowie SN udają, że nie wiedzą jak głosować

Jest jeszcze wiele wątpliwości do wyjaśnienia. Teraz rolą kolegium Sądu Najwyższego, w którym są reprezentowani prezesi wszystkich Izb, jest poszukiwanie wyjścia z sytuacji. Kolegium nie jest organem Zgromadzenia, ale może pomóc zgromadzeniu ogólnemu w znalezieniu wyjścia z sytuacji.

Czytaj w LEX: Nowa ustawa o Sądzie Najwyższym w praktyce >

Wygra mniejszość?

"Nowych" sędziów jest 44, a "starych" 55. Każde głosowanie zatem na forum Zgromadzenia wygrywa większość, dlatego przewodniczący ich nie zarządza - przypuszczają sędziowie ze starego "rozdania".

Sędziowie wybrani przed 8 grudnia 2017 r. uważają, że gdy już jednak dojdzie do wyboru kandydatów na I prezesa, to przepisy ustawy o Sądzie Najwyższym są tak skonstruowane, że przynajmniej jeden z pięciu kandydatów przedstawianych prezydentowi będzie miał poparcie mniejszości. Twierdzą, że ten tryb wyboru kandydatów jest nie do końca zgodny z konstytucją. I przypuszczają, że Prezydent wybierze kandydata mniejszości.