Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska: Kto, a może co przekonało Kamila Zaradkiewicza, przewodniczącego Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego do zmiany stanowiska i wystąpienia do prezydenta o zmianę regulaminu pracy SN po trzech dniach prób wyboru pierwszego Prezesa SN?

Jarosław Matras:  Nie wiem kto przekonał przewodniczącego, ale na pewno nie słuchał naszych głosów przez trzy dni. To było odbierane jako przewlekanie postępowania, obstrukcja, włoski strajk itd. Cały czas mówiliśmy, że nie ma pewnych regulacji, w oparciu, o które możemy przebrnąć przez to zgromadzenie.

Czytaj: Sędziowie nie wybrali kandydatów na I prezesa Sądu Najwyższego - Zgromadzenie przerwane

Wydaje mi się, że kluczowy był dzisiejszy dzień. Bardzo nas zaniepokoiło, wręcz wywołało przygnębienie zachowanie sędziego Zaradkiewicza - wyszedł, nie udzielając nikomu głosu i ogłosił skład komisji skrutacyjnej. A skład komisji skrutacyjnej był głosowany trzykrotnie: w piątek dwa razy, co nie doprowadziło do efektów (po jednej osobie z każdej Izby - można było głosować za, przeciw i wstrzymać się) i w sobotę - raz. Sędzia Zaradkiewicz w sobotę dokonał zmiany i już nie po jednej osobie można było wybierać, lecz po dwie z listy. Liczenie głosów odbywało się w sposób tajny. Jeśli ktoś nie chciał oddać głosu lub oddać głos przeciwny, to nie miał, jak tego zrobić. Dlatego, że tylko zakreślenie jednej cyfry porządkowej przy nazwisku jest oddaniem głosu.

Stąd kpiny Adama Tomczyńskiego, że sędziowie SN nie umieją lub udają, że nie umieją głosować...

Na dwóch kandydatów mogliśmy głosować tylko kółeczkiem. Jeśli żaden z kandydatów zgłoszonych by mi się nie podobał, to nie mógłbym oddać głosu ważnego. Czyli zakładano, że wszystkie głosy oddane bez zakreślenia kółkiem będą nieważne. Zgłaszaliśmy, że to jest sprzeczne z zasadami, które ustaliliśmy w piątek.

Czytaj: Tomczyński: "Starzy" sędziowie SN udają, że nie wiedzą jak głosować>> 


Przebiegło w ten sposób głosowanie. Komisja skrutacyjna, której podstawą był art. 29 regulaminu sporządziła protokół i ustaliła wyniki w sobotę, 9 maja. Żaden z kandydatów nie uzyskał większości głosów. W komisji pracowali: Agnieszka Piotrowska z Izby Cywilnej, Paweł Wiliński z Izby Karnej, Małgorzata Bednarek z Izby Dyscyplinarnej, Antoni Bojańczyk z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Bogdan Bieniek z Izby Pracy. Sędzia Bednarek zgłosiła zdanie odrębne.

Czytaj: SN: Komisja skrutacyjna powołana, ale w wątpliwych okolicznościach

Trwały burzliwe przerwy, aż o godz. 19 w sobotę przewodniczący Zaradkiewicz wyszedł i ogłosił kolejną przerwę do wtorku 12 maja. A we wtorek ogłosił skład komisji skrutacyjnej i podał pięć nazwisk. Zaczęliśmy protestować, gdyż od strony prawnej mogło dojść do przestępstwa - przekroczenia uprawnień z art. 231 kk. Przewodniczący nie miał prawa podać składu komisji skrutacyjnej wbrew protokołowi.

Jaka była odpowiedź na te protesty?

Zlekceważono je. Nie dano możliwości zabrania głosu, ucinano nasze wnioski. Przeprowadzono głosowanie z udziałem wszystkich sędziów, wyłoniono kilkunastu kandydatów.

Przewodniczący Zaradkiewicz powołał się na art. 13 a) ustawy o Sądzie Najwyższym, że kandydatów na I prezesa trzeba powołać "niezwłocznie", więc ten termin dawno minął.

"Niezwłocznie" trzeba powołać, ale można było wydać zarządzenie przedłużające ten termin. Dzisiaj wyszło, że mieliśmy rację: nie ma podstawy prawnej, aby sędzia Zaradkiewicz określał nam skład komisji skrutacyjnej, wbrew prawu. Inicjatywa dzisiejsza, aby zwrócić się do prezydenta o zmianę regulaminu - jest w mojej ocenie  formą zalegalizowania czynności, która miała miejsce wczoraj, czyli zalegalizowania wyników przez przewodniczącego. Nieważne było więc zgłoszenie kandydatów, bo obarczone było błędem wadliwego powołania komisji skrutacyjnej.

Co pan powie na zarzut formułowany przez sędziów powołanych przez nową KRS, że "starzy" sędziowie powodują obstrukcję o charakterze politycznym?

Jeśli by to była obstrukcja o charakterze politycznym, to pan sędzia Zaradkiewicz, by się tak nie zachowywał, jak w sobotę. Myśmy chcieli po prostu dojść do zasad: ustalić porządek obrad i mieć możliwość składania wniosków, aby nie doprowadzić do kolejnej przerwy. Czwarty dzień obrad i wracamy do punktu wyjścia. Można zapytać: kto miał rację? To Pan przewodniczący odroczył obrady, nie my!  Dla mnie powołanie komisji skrutacyjnej przez przewodniczącego było naruszeniem regulaminu sądu. Sędzia Zaradkiewicz doszedł do wniosku, że nie miał racji.