Patrycja Rojek-Socha: Do Trybunału Konstytucyjnego wpłynął wniosek o zbadanie konstytucyjności przepisów dotyczących przynależności adwokatów, radców do poszczególnych izb. Czy są w pana ocenie podstawy do tego, by badać te kwestie?

Mikołaj Pietrzak: Pod względem stricte merytorycznym, w mojej ocenie, ten wniosek jest nietrafny. Przepisy zaskarżone przez wnioskodawców z Prawa o adwokaturze są zgodne z Konstytucją. Oczywiście, różne są modele samorządu na świecie, ale ten model, który jest od dziesięcioleci w Polsce i który reguluje kwestie związane z działaniem samorządu adwokackiego, radcowskiego jest powszechnie spotykanym w demokratycznych państwach na całym świecie. Jest jednym z najpopularniejszych modeli samorządów zawodów zaufania publicznego. Fakt, że są inne modele nie oznacza, że ten jest niezgodny z Konstytucją. To, że grupa posłów preferowałaby inny modele nie oznacza, że obecny jest niezgodny z Konstytucją. A przecież wniosek do TK jest zasadny nie wtedy kiedy inny model, nawet hipotetycznie byłby z punktu widzenia wnioskodawców lepszy, tylko wtedy, kiedy zaskarżone rozwiązania są sprzeczne z Konstytucją. Tak w tym przypadku nie jest.

Czytaj też: Smarż Joanna, Samorząd zawodowy jako wyraz decentralizacji władzy publicznej >

 

 

Czytaj: Zawody zaufania publicznego obawiają się rozbicia swoich samorządów >>

Przypomnijmy, w uzasadnieniu wnioskodawcy wskazują na zmieniające się warunki wykonywania zawodu adwokata czy radcy, różnice światopoglądowe, różnice w podejściu choćby do zasad na jakich ma być świadczona pomoc prawna i wywodzą na tej podstawie, że adwokat, radca powinien mieć prawo do dokonywania wyboru do jakiego organu samorządu należy.

To jest fundamentalne nieporozumienie dotyczące roli i charakteru samorządu. Samorząd przecież nie jest stowarzyszeniem, nie jest fundacją, nie jest partią polityczną, nie jest organizacją zrzeszającą członków na podstawie poglądów. Jest organizacją, która ma kompetencje reglamentacyjne i dyscyplinarne, a wszystko po to, by zapewnić adekwatny poziom pomocy prawnej tym, którzy jej potrzebują. W samorządzie, tak w Polsce, jak i na całym świecie są różne poglądy. Są ludzie o podglądach prawicowych, lewicowych, liberalnych, socjalnych, wierzący, niewierzący, o różnych etnicznościach, wyznaniach, orientacjach seksualnych. Dla każdego jest miejsce w samorządzie adwokackim. To co nas łączy, to nasza rola w systemie bezpieczeństwa prawnego w Polsce i nasza rola w zakresie ochrony praw i wolności. Tak jak w izbie adwokackiej w Warszawie, tak i w całej Polsce, adwokaci o różnych poglądach mogą zakładać koła, sekcje tematyczne, mogą organizować seminaria, konferencje i nie spotyka się to z żadnym oporem ze strony samorządu. Chcąc realizować swoje wizje społeczne, polityczne, światopoglądowe mogą też zakładać fundację, stowarzyszenia – to już się dzieje. Oczywiście, niektórzy adwokaci mogą być niezadowoleni, np. że zostali wybrani do władz samorządu, ale to nie uprawnia w żadnym zakresie do krytyki samorządu jako takiego. W naszej Radzie zasiadają osoby o bardzo różnych poglądach i na każdy głos było, i jest miejsce.

Czytaj też: Sytuacja polskiego wymiaru sprawiedliwości (spór o praworządność) - zestawienie kluczowego orzecznictwa polskiego >

 

Załóżmy, że Trybunał Konstytucyjny uzna, że przepisy są niekonstytucyjne.

Jeśli tak by się stało, mogłoby to doprowadzić do niebezpiecznych konsekwencji. Wyobraźmy sobie, że zamiast miejsca siedziby, zamieszkania czy przesłanki terytorialnej adwokaci zrzeszaliby się według poglądów, preferencji. Przecież powstawałyby izby zrzeszające osoby o różnych poglądach - liberalnych, socjaldemokratycznych, prounijnych, antyunijnych, prawicowych, lewicowych, a samorząd zmieniłby się w twór stricte polityczny, a nie apolityczny jakim jest obecnie. Łatwo sobie wyobrazić, że izby zrzeszone według poglądów krytycznych wobec władzy stałyby się adresatami represji, obstrukcji.

Czytaj: Szykuje się "skok" na samorządy adwokatów i radców? TK zbada konstytucyjność przepisów >>

Obecny model gwarantuje bezstronność?

Bezstronność i neutralność samorządu, bo jedynym kryterium przynależności są kwestie terytorialne, a nie poglądy, czy inne nieistotne z punktu widzenia samorządności cechy jak wyznanie, orientacja seksualna, pochodzenie etniczne.

Wnioskodawcy argumentują, że obecne przepisy ograniczają swobodę działalności gospodarczej.

Zacznijmy od tego, że swoboda działalności gospodarczej podobnie jak inne prawa i wolności poza zakazem tortur, nie ma charakteru konstytucyjnie bezwzględnego. Przez pryzmat artykułu 31 ust. 3 Konstytucji może ulegać ograniczeniu w imię innych dóbr konstytucyjnie chronionych, a dobrem takim jest system samorządności zawodowej służący bezpieczeństwu praw i wolności Polaków. Przy czym przypominam, każdy adwokat może swobodnie przenieść się z jednej izby do drugiej zmieniając siedzibę. Każdego miesiąca podejmujemy liczne uchwały o przeniesieniu na wniosek adwokata z izby warszawskiej, do krakowskiej itd. Jest normalne, że zmieniają izby wtedy kiedy zmieniają siedzibę swojej działalności. Mogą wykonywać zawód w całym kraju niezależnie od tego gdzie mają siedzibę i więcej - mogą zakładać filie w innych miejscowościach, na terytorium innych izb. Swoboda jest więc bardzo duża. Mogą zgłaszać projekty uchwał, które są nie po myśli światopoglądowo innym adwokatom - przecież tak się zdarza i wielu adwokatów korzysta z tej możliwości.

 


Po co w ocenie pana do TK trafia obecnie taki wniosek? Część prawników podnosi, że to próba osłabienia samorządów adwokackiego i radcowskiego?

Samorząd adwokacki jest już bardzo słaby w porównaniu z innymi samorządami adwokackimi w demokratycznych krajach. Już egzaminy wstępne i końcowe mają charakter państwowy, o czym świadczy dobór sędziów - członków do komisji egzaminacyjnych, są przecież wskazani przez ministerstwo, a nie Adwokaturę. Teraz obawiam się, że ten wniosek zmierza do podważenia samorządności lub, że jego efektem pobocznym, może nawet niezamierzonym, będzie jej podważenie. Myślę, że to odczucie większości adwokatów warszawskich, czego dowodem jest niedawna uchwała podjęta przez zgromadzenie naszej izby. Wyjęcie adwokatów spod obowiązkowej przynależności do izb sprawi, że będą też tacy, którzy nie będą należeć nigdzie, a w konsekwencji trzeba będzie tę lukę wypełnić innym rodzajem nadzoru etycznego, dyscyplinarnego. Bo obecnie te wszystkie mechanizmy są w izbach terytorialnych. Stworzy się przestrzeń do podporządkowania adwokatów etycznie, dyscyplinarnie innej władzy. I bardzo się obawiam, że mogą w tę próżnię wejść władze państwowe. To zaś sprawi, że adwokaci nie będą niezależni, a sprawy prowadzone z ich udziałem nie będą cechowały się realizacją prawa do sądu, które wymaga przecież nie tylko dostępu do niezależnego sądu, niezawisłego sędziego ale i niezależnej, autonomicznej dyscyplinarnie pomocy prawnej w osobie adwokata lub radcy zrzeszonego w niezależnym samorządzie zawodowym.

Może to uderzyć w tajemnicę adwokacką?

Tajemnica adwokacka jest chroniona tak długo jak za adwokatem stoi samorząd, który jej broni. Wszędzie na świecie gdzie nie ma samorządu efektywnego, autonomicznego, wolnego od nacisków ze strony państwa, jest ona naruszana ze szkodą dla obywateli. Oczywiście tajemnica adwokacka nie jest naszym przywilejem adwokackim, jest dobrem obywateli, społeczeństwa i niezbędnym komponentem proceduralnej ochrony wszystkich praw i wolności, podobnie jak dostęp do niezależnego sądu. Zamknięte koło - podważaniem samorządności jest również zagrożeniem dla tajemnicy i w konsekwencji zagrożeniem dla bezpieczeństwa prawnego całego społeczeństwa. Mamy takie przykłady - Białoruś, Turcja, Afganistan to są skrajne przypadki, gdzie samorządność adwokatury zlikwidowano, tajemnice zawodową ma się za nic, a prawa i wolności stały się iluzją.

Czytaj też: Tajemnica obrończa i adwokacka oraz radcy prawnego - komentarz praktyczny >

Można powiedzieć, że to początek, bo może to objąć w przyszłości inne zawody zaufania publicznego?

Nietrafne rozumowanie przedstawione we wniosku do TK wymierzone jest dzisiaj w adwokatów i radców prawnych, ale w istocie dotyka wszystkich samorządów zaufania publicznego, które podlegają ochronie na podstawie art. 17 Konstytucji. To będzie dotyczyć wszystkich tych zawodów zaufania publicznego, które są uporządkowane terytorialnie, tak jak to się dzieje w innych demokratycznych państwach, a które powinny pozostać autonomiczne dla dobra obywateli. Dobrym przykładem jest samorząd lekarski. Widzimy tu poważne zagrożenie dla systemu bezpieczeństwa i samorządności zawodowej w Polsce, która jest przejawem dekoncentracji władzy publicznej, z korzyścią dla społeczeństwa i obywateli.