16 października br. na Wydziale Prawa i Ekonomii Uniwersytetu Jana Długosza w Częstochowie odbędzie się Wielki Kongres Mediacji. Patronat medialny nad wydarzeniem objęło Prawo.pl. Sędzia Anna Gawłowska-Sobusiak jest jedną z panelistek. 

Aleksandra Partyk: Pani Sędzio, jak najlepiej popularyzować alternatywne sposoby rozwiązywania sporów (ADR) w sądownictwie?

Agata Gawłowska-Sobusiak: Najlepiej zacząć od siebie. Jak chodzi o popularyzowanie alternatywnych sposobów rozwiązywania sporów, to jako sędzia liniowy, nie miałam wsparcia od przewodniczącego wydziału ani od prezesa sądu. Gdy do procedury cywilnej wprowadzono posiedzenia przygotowawcze, a to jedna z instytucji ADR, zaczęłam je prowadzić. Początkowo moi koledzy nie wierzyli, że takie rozwiązanie przyniesie efekty. Proszę sobie wyobrazić, że od 2020 r. w sprawach o podział majątku byłych małżonków wydałam tylko trzy orzeczenia merytoryczne, a ponad 80 proc. spraw zakończyło się ugodami.

Czytaj: 16 października Wielki Kongres Mediacji>>

Agenda>>

Link do rejestracji>>

To robi wrażenie.

I mówi samo za siebie. Czasami była to ugoda bez planu rozprawy, czyli po rozmowie była już ugoda. Często było jednak tak, że był sporządzany plan rozprawy, natomiast postępowanie dowodowe było prowadzone jedynie w niezbędnym, ograniczonym zakresie, a później była zawierana ugoda. Inni sędziowie zobaczyli, że ADR przynoszą efekty i zaczęli je stosować. Obecnie w Sądzie Rejonowym w Brzesku, w Wydziale Cywilnym, wszyscy sędziowie prowadzą posiedzenia przygotowawcze i myślę, że nie wyobrażają sobie sytuacji, w której nie byłoby tej instytucji.

Zobacz procedurę w LEX: Przebieg posiedzenia przygotowawczego >

Jak ta sytuacja prezentuje się z perspektywy sędziów funkcyjnych?

Prezesi sądów i przewodniczący wydziałów są zobowiązani do podejmowania działań, które upowszechniają alternatywne sposoby rozwiązywania sporów. Pod koniec 2023 r. objęłam funkcję prezesa Sądu Rejonowego w Brzesku i zaczęłam się zastanawiać, w jaki sposób upowszechnić ADR w naszym sądzie. Zaczęłam od stworzenia pokoju mediacji, a więc takiej przestrzeni, w której ludzie mogą się spotkać z mediatorem. Jednocześnie, dzięki współpracy z mediatorami, wprowadziłam w naszym sądzie stałe dyżury mediatorów. Zauważyłam, że u stron i u sędziów jest jednak nieśmiałość, jak chodzi o mediację. Uznałam, że bardzo dobrym rozwiązaniem będzie wprowadzenie programu pilotażowego odnośnie do mediacji. Najpierw był to program kierowania spraw rodzinnych do mediacji. Po roku działania tego programu, są efekty: okazało się, że strony, które odbyły posiedzenie mediacyjne, to w co czwartej sprawie zawierają ugodę. Kolejny program pilotażowy dotyczy ponadrocznych spraw cywilnych i kierowania ich do koncyliacji sądowej. Jest to eksperymentalny projekt. Po ośmiu miesiącach trwania projektu, można zauważyć, że co druga sprawa skierowana na posiedzenie koncyliacyjne kończy się polubownie. Analizujemy programy pilotażowe, aby ustalić słabe punkty, sformułować wnioski i działać lepiej na przyszłość. Po analizie programu dotyczącego spraw rodzinnych, które były objęte programem pilotażowym, udało się ustalić słabe ogniwo: strony obawiają się rozmów z mediatorami.

Czytaj: Sędzia Drzewiecka: Sędziowie chętniej patrzą na mediacje, ale nadal sporo wyzwań>>

Z czego to może wynikać?

Strony nie znają mediacji i trochę się jej boją. Widać nieśmiałość u stron. Wprowadziliśmy więc program dotyczący spotkań informacyjnych. Takie spotkania polegają na tym, że sędzia oraz mediator rozmawiają ze stronami. Mówimy więc o mediacji, na czym ona polega. Po pierwszej sesji okazało się, że niektórzy już na korytarzu byli w stanie się porozumieć. Inne strony chciały od razu zawrzeć ugodę. Były i takie sprawy, w których strony były mocno skonfliktowane. Dzięki programowi mieliśmy przekrój spraw i mogliśmy zbadać, kiedy polubowne sposoby rozwiązywania sporów mogą być skuteczne, a kiedy nie.

Czytaj też w LEX: Jak redagować ugodę mediacyjną w sprawie cywilnej? >

Czemu służą spotkania informacyjne?

Spotkania informacyjne są po to, aby strony zrozumiały, że mediator ma im pomóc w nawiązaniu kontaktu, znalezieniu polubownego rozwiązania i trwałego kompromisu. Charakterystyczne w sporach rodzinnych jest to, że strony cały czas powracają do sądu. Chodzi o to, aby strony nauczyły się, że można zawrzeć trwałe porozumienie, że zanim pójdzie się do sądu, warto skorzystać z mediacji. Odnośnie popularyzacji ADR, cały czas musimy edukować sędziów, pełnomocników i strony. Każdy musi otrzymać informację, że warto korzystać z tych rozwiązań. Strony muszą uzyskać informację, że mediacja pomoże im w znalezieniu najlepszego rozwiązania. Jak chodzi o sędziów, powinni oni zrozumieć, że w sprawach, które mają zdolność ugodową, warto je kierować do mediacji. W takim przypadku sędziowie będą mieli czas na zajmowanie się innymi sprawami - tymi, które nie mają zdolności ugodowej, sprawami bardzo skomplikowanymi oraz tymi, w których są trudne zagadnienia prawne. Mamy same korzyści z korzystania z ADR.

Czy sędziowie są zwolennikami mediacji?

Sędziowie, którzy stosują jakieś instrumenty ADR, są gorącymi orędownikami wdrażania tych rozwiązań. W grupie alternatywnych sposobów rozwiązywania sporów mamy nie tylko mediację, ale także spotkania informacyjne, w tym koncyliacyjne, i posiedzenia przygotowawcze. Praktyczny wniosek jest taki, że ci, którzy stosują te rozwiązania, przekonują się do nich. Zwykle sędzia wybiera jeden instrument, np. koncyliację czy posiedzenie przygotowawcze, i stosuje go. Nie spotkałam sędziego, który by powiedział, że to nie jest dobre. Wiem, że niektórzy nie praktykują ADR, ale wyjaśniają, że nie wiedzą, jak mają się do tego zabrać, nie czują, aby mieli szczególne predyspozycje do godzenia stron. Nie spotkałam się z tym, że sędzia uważa, że ADR nie jest świetnym rozwiązaniem. Jest raczej obawa, że nie wiadomo, co z tego wyniknie. Sędziowie, którzy są objęci pilotażem, czują, że są obowiązani, aby brać w nim udział. Także strony uważają, że też powinni brać udział w takich działaniach. Trzeba więc próbować. W ramach stowarzyszenia GEMME, w którym działam, opowiadam sędziom o mediacji i koncyliacji. Jeździmy po całej Polsce, prowadzimy spotkania. Czasami moi koledzy zastanawiają się, czy to ma sens, czy są efekty. Zawsze po takich spotkania otrzymuję telefon, że przekonaliśmy jakiegoś sędziego, że zaczął wdrażać konkretne rozwiązania i czeka na efekty. Mediacja jest obecna w Polsce od 20 lat, ale jesteśmy ciągle w fazie eksperymentu. Ta faza się skończy, gdy strony co do zasady będą korzystały z mediacji, a do sądu udadzą się w ostateczności. Nadal jednak tylko czasami idzie się do mediatora.

Czytaj też w LEX: Obciążenie strony kosztami procesu w kontekście nielojalnych praktyk dotyczących dobrowolnego rozwiązania sporu >

 

Cena promocyjna: 179.1 zł

|

Cena regularna: 199 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 139.29 zł


Jakie wnioski płyną z praktykowania alternatywnych sposobów rozwiązywania sporów wdrożonych w sądzie, w którym Pani orzeka?

Jest to przede wszystkim zmniejszenie referatów sędziów. Wszyscy sędziowie, którzy nastawili się na ADR, podkreślają, że mają mniej pracy. Dzięki temu, że więcej spraw kończy się polubownie, sędziowie mają czas na zajęcie się sprawami bardziej skomplikowanymi. Mogą też podnosić swoje kwalifikacje, zadbać o swój dobrostan. Powszechne jest to, że sędziowie są przemęczeni, przeciążeni, nie mają możliwości złapania oddechu. Gdybyśmy rozszerzyli zastosowanie ADR w sądach, to udałoby się uwolnić sędziów od zajmowania się sprawami, które może załatwić mediator. Sędziowie niekiedy popełniają błąd, kierując do mediacji sprawy bardzo trudne. Sędziowie powinni łatwe sprawy oddać mediatorom, a sami zająć się najtrudniejszymi, gdzie ich wiedza i autorytet mogą doprowadzić do zakończenia sprawy.

Co ze stronami i pełnomocnikami?

Można zaobserwować, że ich podejście również się zmienia. Czasami pełnomocnicy już na wstępie informują sąd, że były prowadzone rozmowy co do polubownego załatwienia sporu. Także strony mają inne podejście do sądu, widzą, że chcemy im pomóc. Kluczowe pytanie sędziego powinno brzmieć: jak mogę pani/ panu pomóc. Możemy się nauczyć je wypowiadać w kontakcie ze stronami. Ja mówię stronom, że jestem po to, aby znaleźć najlepsze rozwiązanie, ale to strony muszą mi pomóc, aby wyjaśnić, czemu trwa spór. W trakcie posiedzenia przygotowawczego, które nie jest rozprawą, mamy czas na rozmowę. Niekiedy tego czasu na rozprawie może nie być. Strony powinni mieć poczucie, że sędzia zainteresował się ich sprawą, chce rozstrzygnąć ich problem. Takie podejście procentuje, zwiększa zaufanie do sądów.

Czytaj też w LEX: Mediacja po reformie KPC >

Czy pamięta Pani sprawę, która nie dawała większych szans na porozumienie, a jednak udało się je wypracować?

To się bardzo często zdarza. Pamiętam nawet dokładną datę, kiedy miało miejsce spotkanie koncyliacyjne w jednej ze spraw. Miałam zająć się sześciotomowym działem spadku z 2019 r. Sprawa była skomplikowana, nie byłam przekonana, czy uda się porozumieć. Byliśmy w pokoju mediacji, wyjaśniłam stronom, że chcę im pomóc, ale oni również muszą mi i sobie pomóc. Po 25 minutach udało się wypracować ugodę. Oczywiście, czasem trzeba więcej czasu: bywa, że wypracowanie porozumienia zajmie 1,5 godziny. To jednak cały czas faza eksperymentów. Czasami zastanawiam się, czy ADR mają sens. Gdy jednak idę korytarzem w sądzie, zagubiona strona pyta, gdzie znajduje się pokój 305. A to pokój mediacji. To, że strony dopytują się o pokój, w którym mogą mediować, daje mi energię do działania. Od mediacji nie ma wakacji. To jest hasło, które było umieszczone na rysunku w jednym z sądów. Tak, od mediacji nie ma wakacji i nie możemy zatrzymać się w swoich działaniach.

Czytaj też w LEX: E-mediacja w postępowaniu cywilnym – pożądana regulacja czy absurdalna hiperinflacja? Przepis art. 183(11) zd. 3 k.p.c. jako kolejny przykład (nie)kompetencji (ir)racjonalnego ustawodawcy >