Patrycja Rojek-Socha: Wielkimi krokami zbliża się Wielki Kongres Mediacji w Częstochowie. Czy takie wydarzenia, promujące mediacje, są nadal potrzebne? 

Ewa Drzewiecka: Z mediacją jest tak, że dużo o niej mówimy i dużo się w tym zakresie dzieje, ale nadal – mogę to powiedzieć z naszego sędziowskiego podwórka – nie wszyscy się do niej przekonali. Stąd m.in. organizujemy Wielki Kongres Mediacji, by pokazać, jak taka mediacja wygląda w praktyce, co można dzięki niej osiągnąć i jak to zorganizować, żeby więcej spraw było kierowanych do mediacji. I mogę powiedzieć, że m.in. sędziowie zrzeszeni w polskiej sekcji Europejskiego Stowarzyszenia Sędziów na Rzecz Mediacji GEMME podejmują różnego rodzaju działania w tym zakresie.

Czytaj: 16 października Wielki Kongres Mediacji>>

Agenda>>

Link do rejestracji>>

A statystyki nadal nie są zadawalające?

Oczywiście, że nie, bo trudno ocenić, że 1,6 proc. skierowań do mediacji z całej puli spraw, w których byłoby to możliwe, jest zadowalające. Liczymy jednak, że te liczby będą się zmieniać. Zresztą są już tego pierwsze zapowiedzi. Takim przykładem jest tzw. wydział frankowy w Sądzie Okręgowym w Warszawie, w którym wręcz lawinowo sędziowie zaczęli kierować sprawy na spotkania informacyjne. Zresztą takich inicjatyw jest w skali kraju znacznie więcej. Na przykład w Sądzie Rejonowym w Brzesku, wszystkie sprawy dotyczące kontaktów i alimentów kierowane są na mediacyjne spotkania informacyjne. Podobnie jest w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa, również w Wydziale Rodzinnym. Są też niesamowite projekty jak „Multidoor Courthouse” realizowany w Sądzie Okręgowym w Poznaniu i Sądzie Rejonowym dla Łodzi-Śródmieścia. Oczywiście to wymaga pewnych decyzji, współpracy między sędziami, ale też sędziami i mediatorami. Takie projekty dają jednak szansę i na popularyzację mediacji, i przede wszystkim na przyspieszenie spraw i efektywniejszą pracę sądów. Kolejnym ciekawym projektem są tak zwani sędziowie koncyliacyjni, którzy zgłaszają się do prowadzenia koncyliacji w sprawach innych sędziów. Celem koncyliacji jest wypracowanie ugody ze stronami. Jeśli taką ugodę uda się wypracować, to jej projekt jest załączany do sprawy i sprawa wraca do sędziego referenta, żeby ją zakończyć. Kolejnym projektem, podejmowanym przez polską sekcję Europejskiego Stowarzyszenia Sędziów na Rzecz Mediacji GEMME, są cykle spotkań „Sędziowie sędziom o mediacji" oraz „Sędziowie pełnomocnikom o mediacji". Odbywają się one na terenie całego kraju i myślę, że też przyniosą efekty. Choć niezaprzeczalnie jest jeszcze dużo pracy do wykonania.

A czy są takie obszary – jeśli chodzi o pracę sądów – gdzie ta mediacja wśród sędziów jest popularniejsza?

Na pewno w sprawach rodzinnych jest sporo możliwości i duża chęć, żeby kierować sprawy do mediacji, i wiele takich inicjatyw jest podejmowanych w kraju. Na pewno bardzo wartościowa jest też mediacja w sprawach cywilnych. Przypomnę, że w marcu wchodzą przepisy o obligatoryjnej mediacji w sprawach o roboty budowlane. Zobaczymy, czy to się sprawdzi i czy będą przesłanki, by tożsame przepisy wprowadzić w innych rodzajach spraw.

Czy w takim razie potrzebujemy bardziej zmian w przepisach, czy zmian w praktyce ich stosowania?

Moim zdaniem kluczowa jest praktyka. Stąd tak ważne jest stawianie nacisku na upowszechnianie mediacji wśród sędziów, pokazywanie metodyki pracy sędziego z wykorzystaniem alternatywnych metod rozwiązywania sporów. Potrzebne jest stawianie większego nacisku, ale też ułatwienia w zakresie współpracy sędziów i mediatorów. Przepisy właściwie mamy, można na ich podstawie korzystać z tego narzędzia. Ja generalnie nie jestem zwolenniczką wprowadzania przymusowych rozwiązań. Ważne są pilotaże, sprawdzenie mediacyjnych możliwości w praktyce. I jeszcze jedna kwestia. To jest system naczyń połączonych. Nie wystarczy przekonywać sędziów, potrzebujemy też rozwiązań dotyczących mediatorów i większej świadomości społecznej. Obywatel musi mieć świadomość, czym jest mediacja i co może dzięki niej zyskać.

Warto pójść w kierunku wprowadzania obligatoryjnych spotkań mediacyjnych w różnych kategoriach spraw?

Zobaczymy, czy i jak to się sprawdzi w sprawach budowlanych. Myślę, że bardzo dobrym rozwiązaniem jest swoisty pilotaż w jednej kategorii spraw. Jeśli się sprawdzi, można rozważyć tożsame zmiany w innych kategoriach. Natomiast musimy też pamiętać o pozostałych wyzwaniach – choćby dostępności mediatorów. To nie jest tak, że tak samo jest w całym kraju. Innymi słowy, jeśli mediatorów nie będzie, jeśli nie będą się specjalizować w danej kategorii spraw, to i nie sprawdzą się przepisy wprowadzające obligatoryjne spotkania informacyjne. I powtórzę, nieodzowna jest współpraca z mediatorami, jej wypracowanie także wymaga czasu.

 

Cena promocyjna: 136.79 zł

|

Cena regularna: 152 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 106.4 zł


 

To jakie wyzwania mediacyjne stoją obecnie przed sądami?

Wyzwań jest dużo. Z jednej strony jest to ciągła praca z sędziami -po pierwsze, w aspekcie pokazywania, że możemy zastosować inną metodykę pracy niż dotychczas, po drugie - w zakresie dostosowania jej do różnych stylów pracy orzeczników. Wyzwaniem jest także współpraca z mediatorami, bo mamy mediatorów z różnych zawodów. Ja osobiście jestem zwolenniczką komediacji i bardzo cenię takie mediacje, które są prowadzone z udziałem dwóch mediatorów, w których jeden jest specjalistą od komunikacji, a drugi bardziej od prawa. Wtedy każdy z nich może pracować w obszarze swoich talentów i wykazać się na różnych etapach mediacji. To też sprawia, że mediatorzy są zadowoleni, bo pracują z łatwością w obszarze, w którym zdecydowanie lepiej się czują. A strony także są zadowolone, bo faktycznie udaje się przepracować konflikt i dojść do ugody, która zaspokaja ich potrzeby. Kolejna kwestia to wyzwania organizacyjne.

Krajowy Rejestr Mediatorów będzie dodatkowym wsparciem dla sędziów?

Myślę, że będzie dodatkową zachętą do tego, żeby korzystać z mediacji. Z moich doświadczeń wynika, że bardzo dobrym rozwiązaniem byłoby również powołanie na szczeblu sądów rejonowych pełnomocników do spraw mediacji czy koordynatorów do spraw mediacji. Ci sędziowie, którzy na co dzień pracują w sądach rejonowych, znają specyfikę spraw, mają łatwiejszy kontakt z kolegami orzekającymi w danej jednostce. Myślę, że ten bezpośredni, częsty kontakt może mocno wspomóc popularyzację mediacji i wypracowywanie rozwiązań organizacyjnych dogodnych dla specyfiki konkretnego rejonu. Oczywiście rola sędziów koordynatorów na szczeblu sądów okręgowych jest bardzo duża i należy ją doceniać. Trzeba jednak pamiętać, że jest ich jedynie 50 w skali całego kraju dla niemalże 10-tysięcznej liczby sędziów ogółem. Uważam, że koordynatorom przydałoby się wsparcie na szczeblu sądów rejonowych.