Patrycja Rojek-Socha: Panie Mecenasie, co w zakresie pozasądowych sposobów rozwiązania sporów można by zmienić, by odciążyć sądy?

Jacek Czaja: Temat jest złożony, wiele podmiotów działa, analizuje przepisy i zgłasza swoje propozycje. Duża praca polega nie tylko na regulowaniu alternatywnych metod rozwiązywania konfliktów - mediacji czy negocjacji, ale też na edukacji i zmianie mentalności osób zaangażowanych w rozwiązanie sporu. Jeśli chodzi o zmianę przepisów, to myślę, że Polska prędzej czy później będzie dążyć do wprowadzenia obligatoryjnej mediacji gospodarczej.

To temat, albo postulat, który - można powiedzieć - wraca jak bumerang, bo doświadczenia płyną z innych krajów.

Ostatnio byłem na międzynarodowej konferencji w tym temacie, gdzie wygłoszone zostały referaty z różnych krajów, pokazujące, że mamy już nie tylko różne wzory co do modeli obligatoryjnej mediacji z innych krajów UE, ale co niezwykle istotne, również próbę badawczą. Ta mediacja np. we Włoszech, Grecji, wprowadzona została już jakiś czas temu i widać tego efekty. Co ciekawe, doświadczenia np. Grecji pokazują, że wprowadzenie obligatoryjnej mediacji popularyzuje też korzystanie z niej przez obywateli tego państwa także w ramach mediacji dobrowolnej. Mamy też orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i potwierdzenie w judykaturze, że pod pewnymi warunkami takie rozwiązania można wprowadzić.

Czytaj: Na mediację obligatoryjną jeszcze za wcześnie, ale MS nie mówi "nie" >>

Pod jakimi?

W dużym uproszczeniu, przede wszystkim taka mediacja nie może wiązać się ze zbyt dużymi kosztami, na jej czas musi być wstrzymany bieg okresu przedawnienia, nie może ona opóźniać w istotny sposób wniesienia powództwa sądowego, jak też nie może być ona dopuszczalna do prowadzenia tylko i wyłącznie za pomocą komunikacji elektronicznej. Ale - powtarzam - droga do tego, by ją wprowadzić pod względem prawnym jest otwarta.

Innymi słowy to pewien rodzaj zachęty?

Tak. Jedną z głównych i niezwykle ważnych cech mediacji jest jej dobrowolność. Należy pamiętać o tym, że dobrowolność mediacji przejawia się na wielu jej etapach. Zawsze bowiem zasada dobrowolności musi mieć zastosowanie, jeśli chodzi o podjęcie decyzji co do zawarcia ugody, jej treści, jak również decyzji co do pozostania w procesie mediacyjnym. Tutaj mówimy – co wydaje się bardzo istotne do podkreślenia - wyłącznie o ograniczeniu dobrowolności, jeśli chodzi o rozpoczęcie procesu mediacyjnego.

Żeby zbudować świadomość ludzi o tym, w jaki sposób z mediacji można korzystać, żeby odciążyć sądy i spowodować, że mediacja będzie w praktyce stosowana, trzeba zbudować cały „ekosystem” mediacyjny. Składa się on z wielu elementów. Jest to, po pierwsze, budowanie świadomości, że mediacja istnieje i na czym ona polega. To jest też budowanie kompetencji wśród pełnomocników, by tego procesu się nie bali, żeby rozumieli, jakie są plusy i minusy tego rozwiązania, kiedy ono jest odpowiednie, kiedy warto je zarekomendować klientowi i co się w tym postępowaniu mediacyjnym robi.

Czytaj: Na mediację obligatoryjną jeszcze za wcześnie, ale MS nie mówi "nie" >>

Trudno rozmawiać z klientem o mediacji?

Inaczej, trudno rekomendować takie rozwiązanie, z którym jako pełnomocnik nie czujemy się dobrze, i w przypadku, w którym nie jesteśmy pewni, czy w tym procesie mogę zabezpieczyć efektywnie interesy klienta. Podobnie, trudno je rekomendować, jeśli nasze doświadczenia z mediacją są bardzo negatywne. Dlatego tak ważne jest budowanie i kompetencji, i świadomości wśród pełnomocników w zakresie mediacji. Bo rola pełnomocnika w mediacji jest zupełnie inna niż w procesie sądowym i wymaga zupełnie innych kompetencji – których często na studiach prawniczych czy aplikacji nie rozwija się w wystarczający sposób. Ja jednak w mediację wierzę i uważam, że jest to niezwykle cenne narzędzie.

 


Mediacja obligatoryjna to jedno, a mediatorzy?

To też oczywiście konieczne. Jeśli ktoś przykładowo bierze udział w mediacji, ale jego doświadczenie nie jest pozytywne ze względu na osobę, która ją prowadziła, to jest duży problem. Bo te osoby już do tej mediacji raczej nie wrócą i być może będą zniechęcać innych do takiej metody. Jednak nie zapominajmy, że w Polsce mamy wielu niezwykle kompetentnych i profesjonalnych oraz bardzo zaangażowanych mediatorów! Sam osobiście znam ich mnóstwo.

Czyli pozostaje jeszcze kwestia weryfikacji umiejętności mediatorów?

Na pewno warto zastanowić się na tym, jak weryfikować i jakich kompetencji oczekiwać od mediatorów. Wciąż trwają prace nad Krajowym Rejestrem Mediatorów. Czy spełni swoją funkcję? Ja przeszedłem certyfikację. Koncepcja ta ma wielu zwolenników i przeciwników.

To może ustawa o mediatorach?

Uważam, że musimy pamiętać, że jako prawnicy mamy naturalną tendencję do próby regulowania wszystkiego prawnie i w ten sposób rozwiązywania problemów. Nie jestem pewien, czy na ten moment całościowa ustawa jest potrzebna (albo możliwa do wprowadzenia), ale na pewno potrzebne są rozwiązania umożliwiające weryfikowanie mediatorów i stworzenie dla nich możliwości podnoszenia swoich kompetencji. Pamiętajmy, że mediacja powstała jako odpowiedź na potrzebę odformalizowania procesu sądowego, ona ma być wciąż procesem nieformalnym, a regulacja ma w niej występować tylko wtedy gdy jest to konieczne lub naprawdę potrzebne. Jestem natomiast zwolennikiem, by wymagane było więcej niż 40 godzin szkoleń (dość standardowo przyjęte w Polsce) i by mediator miał obowiązek doskonalenia zawodowego.

I tu bardzo ważna jest w mojej ocenie rola centrów mediacyjnych. To jest coś, co może przyczynić się do ujednolicenia standardów i profesjonalizmu oraz określonych kompetencji mediatorów. Przy czym, to nie wystarcza. Jak już wspomniałem, istotne jest tworzenie ekosystemu mediacji - budowanie kompetencji profesjonalnych pełnomocników, szkolenia dla sędziów na temat analizy sprawy i decydowania, które sprawy mogłyby być rozwiązane w drodze mediacji, podnoszenie świadomości powszechnej, że mediacja jest i jak można ją wykorzystać.

Osobiście głęboko wierzę, że z czasem mediacja będzie nie tylko cenioną metodą rozwiązywania sporów, ale również realnie stosowaną, popularną alternatywą do procesu sądowego.