Nie milkną echa zapowiedzi reformy wymiaru sprawiedliwości. Jednym z jej założeń jest ujednolicenie statusu sędziego i spłaszczenie struktury sądów. Uzasadnieniem ma być jak zwykle dobro obywateli - przyspieszenie rozpatrywania spraw, rozwiązanie problemu wakatów w sądach i nadmiernego obłożenia niektórych z nich.

Rozmówcy Prawo.pl wskazują jednak, że "dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane", a plany rządu mogą prowadzić do "czystek" w sądach. Niektórzy sugerują nawet, że rządzący chcą w ten sposób rozwiązać problem "nowych" sędziów, którzy zostali powołani z udziałem obecnej KRS. Bo jeśli neoKRS miałaby odegrać też rolę przy ujednolicaniu statusu sędziów, to wszyscy oni staliby się "nowi", a akt nominacji każdego z nich obarczony byłby tą samą wadą.  

Czytaj: Spłaszczenie struktury sądów może doprowadzić do chaosu i dezorganizacji>>   

Jeden przepis z konstytucji nie wystarczy 

Tego czego brakuje, to szczegóły zmian. Projekt ma być upubliczniony już wkrótce, choć gotowy jest ponoć od co najmniej jesieni ubiegłego roku - jak podkreśla minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, nawet od czterech lat. Z zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS wynika, że jednym z głównych filarów reformy będzie ujednolicenie statusu sędziego. Co więcej, ma to nastąpić z mocy ustawy, bez weryfikacji wszystkich sędziów - no może za wyjątkiem - jak mówił - "ciężkich przypadków dyscyplinarnych". 

Prawnicy już zastanawiają się jak miałoby to wyglądać. Teoretycznie takie podstawy mógłby dawać art. 180 par. 5 konstytucji, zgodnie z którym w razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych wolno sędziego przenosić do innego sądu lub w stan spoczynku, z pozostawieniem mu pełnego uposażenia. Tyle, że...

- To nie jest tak, że wszystkie te zmiany można tłumaczyć art. 180 ust. 5 konstytucji. To nie jest przepis, który legitymizuje działania bezprawne. Nikt mający podstawową wiedzę i rozsądnie myślący nie ma wątpliwości, że to nie jest tak, że ustawą można zrobić wszystko. Zreorganizować sądy, a sędziom dać wybór: albo się na to godzisz albo odchodzisz w stan spoczynku. To taka forma przekupstwa i zastraszenia w jednym. Trzeba powiedzieć jasno, że warunkiem legalności zmian organizacyjnych i ustrojowych, a tym samym dającym możliwość przenoszenia sędziego do innego sądu lub w stan spoczynku, jest to, by zmiany takie zwiększały standard ochrony prawnej, czyli poprawiały efektywność wymiaru sprawiedliwości i niezależności sądów - mówi prof. Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. 

W podobnym tonie wypowiada się prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. Wskazuje, że zmiany ustroju sądów, jeśli miałyby być dokonywane, musiałyby być zgodne z konstytucją i z zasadą z art. 173, że władza sądownicza jest władzą niezależną i odrębną od innych władz.  - Te zmiany musiałyby być zgodne z prawem do sądu, a więc z art. 45 ust. 1 konstytucji. A to oznacza, że nie mogłyby służyć ograniczeniu niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Po trzecie, musiałyby być zgodne z prawem międzynarodowym, w szczególności z Europejską Konwencją o Ochronie Paw Człowiek i Podstawowych Wolności. A to oznacza, że jeśliby powstawał nawet cień zagrożenia dla niezależności sądów i niezawisłości sędziów, to tego typu zmiany są niedopuszczalne  - wskazuje. 

I dodaje, że art. 180 ust. 5 konstytucji to nie jest "carte blanche" dla ustawodawcy, że może robić co chce. - Pozwala na zmianę ustroju sądów, ale te zmiany musza odpowiadać standardom konstytucyjnym - mówi.  

Podstawy do "czystki" nie ma

Monika Florczak-Wątor, profesor w Katedrze Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Jagiellońskieg zwraca uwagę, że art. 180 ust. 5 konstytucji jest elementem opisanego w niej mechanizmu gwarancji zasady niezawisłości sędziów, a tym samym również zasady niezależności sądów i prawa obywateli do sądu niezależnego i niezawisłego. 

- Przepis ten ma charakter wyjątku i nie może być rozumiany rozszerzająco. Jeśli celem regulacji ustawowej zmieniającej ustrój sądów byłoby odsunięcie od orzekania niektórych sędziów przez przeniesienie ich w stan spoczynku lub do innego sądu, a zatem przeprowadzenie zmian personalnych pod przykrywką zmian ustrojowych, a nie np. usprawnienie działania wymiaru sprawiedliwości, to taka regulacja prawna byłaby sprzeczna z art. 180 ust. 1 konstytucji, który zakazuje arbitralnego usuwania sędziów. Od tej ostatniej zasady art. 180 ust. 5 konstytucji nie wprowadza wyjątku. Wyjątek, o którym mowa w tym przepisie nie może być wykorzystywany instrumentalnie do osiągnięcia celów naruszających zasady konstytucyjne - wskazuje. 

 

Sędziów nie wolno dowolnie przerzucać, spraw również nie

Profesor Anna Rakowska-Trela z Uniwersytetu Łódzkiego przypomina, że podobnie było swego czasu z sądami administracyjnymi, kiedy pojawiały się wojewódzkie sądy administracyjne. - Wówczas też pojawił się problem w środowisku sędziów - trochę środowiskowy, trochę konstytucyjny, polegający na tym, że sędziowie Naczelnego Sądu Administracyjnego, mieli zacząć orzekać w wojewódzkich sądach administracyjnych. Ostatecznie skończyło się tak, że w WSA orzekała rzesza sędziów NSA, bo żeby ich nie degradować, pozostawiono ich na tym poprzednim stanowisku, ale orzekali w sądach wojewódzkich - mówi. 

Dodaje, że istotne jest to co z planowanymi zmianami będzie się wiązało. - Po pierwsze, czy to tylko kwestia zmiany nazwy stanowiska, czy zmieni się też np. uposażenie, czy inne warunki zatrudnienia i funkcjonowania, jak choćby miejsce orzekania poszczególnych osób. Ocena tego, czy art. 180 par. 5 konstytucji wystarczy do przeprowadzenia takiej zmiany, czy nie, zależy od kilku czynników. Niewątpliwie będzie to zmiana ustroju sądów, zmienią się nazwy sądów, pojawią się filie. Gdyby te wszystkie elementy związane z racjonalnością i konstytucyjnością takiej zmiany nie budziły wątpliwości, to można by było ten przepis uruchomić i wystarczyłaby nowela ustawy - ocenia prof. Rakowska-Trela. 

Zastrzega równocześnie, że w zapowiedziach reformy są niewątpliwie takie elementy, które wątpliwości budzą. Wskazuje m.in. na możliwość przesuwania spraw do sądów mniej obciążonych. - Przecież zgodnie z konstytucją sprawy ma rozpatrywać sąd właściwy, a sądem właściwym jest też sąd właściwy miejscowo - tym nie można żonglować. Sąd jest instytucją, jest władzą i to nie jest tak, że możemy sobie to wybierać. A skutkiem mogą być pytania co do bezstronności, obiektywizmu sądu, tego czemu jedna strona decyduje, druga nie. To może naruszać art. 45 konstytucji czyli prawo do właściwego sądu - mówi. I dodaje, że kolejną taką kwestią jest przesuwanie sędziów. - To z kolei może naruszać art. 180 ust. 5, nawet jeśli miałby to być ten sam sąd, a przesunięcie miałoby następować między filiami. To nie może być tak, że sąd zajmuje 1/7 Polski i sędziego można przesuwać nawet 100 km dalej. To na pewno byłoby nadużyciem konstytucji - mówi profesor.

Czytaj: Kaczyński zapowiada spłaszczenie struktury sądów>>

Problem neoKRS sam się rozwiąże?

Kolejnym pytaniem jest to, czy i jaka będzie rola w reformie obecnej KRS. Część prawników uważa, że chodzi właśnie o rozwiązanie problemu, inni uważają, że Rada przy ujednolicenia statusu sędziów nie będzie potrzebna.

- Chyba taki jest cel, żeby całe sądownictwo, wszystkich sędziów objąć ponowną nominacją na wniosek neoKRS, bo w ten sposób skażeni zostaną wszyscy sędziowie w systemie, tak aby nikt nie mógł podnosić kwestii nieprawidłowości, wadliwości statusu sędziowskiego, bo zmiana strukturalna oznacza, że zarówno ci z rejonu, którzy trafią do okręgu, jak i ci, którzy pozostaną w okręgu, z uwagi na zmianę struktury, będą musieli przejść procedurę z udziałem ten nowej, nielegalnej KRS. Pytanie, co stanie się z sędziami z apelacji? Zapewne ci wierni zostaną awansowani do nowych sądów regionalnych, a ci, którzy nie dają gwarancji podległości, albo będą degradowani do sądów okręgowych, albo będą w jakiś sposób zmuszeni do przejścia w stan spoczynku - ocenia adwokat Michał Wawrykiewicz z inicjatywy Wolne Sądy. 

Jak mówi prof. Rakowska-Trela, przy założeniu, że można zastosować art. 180 par. 5 konstytucji, nie byłoby konieczności powtórzenia procedury nominacji sędziów, z udziałem KRS. - Natomiast prawdopodobnie trzeba byłoby się zastanowić nad tym, jak sędzia sądu powszechnego orzekający w sądzie rejonowym, czyli w filii sądu okręgowego, ma przejść do drugiej instancji, czyli na sędziego sądu okręgowego. To raczej byłby już awans wewnętrzny a nie zmiana stanowiska, statusu. Pytanie, czy w to powinna być włączona KRS. Pewnie gdyby była ustanowiona zgodnie z konstytucją to tak - podkreśla.

 


Apokalipsa Gowina, może się powtórzyć

Z kolei sędzia Markiewicz przypomina sprawę rozporządzenia Jarosława Gowina z 5 października 2012 r., gdy był on ministrem sprawiedliwści, na podstawie którego zlikwidowano 79 sądów rejonowych. Mówiono wówczas o małej apokalipsie. 

- Wtedy stanął sąd w Sulęcinie, a potem inne sądy, bo sędziowie przyjęli, że nie mają uprawnień do orzekania w nowych sądach. Teraz też tak może być. Zwracam uwagę, że każdy z nas otrzymał od Prezydenta nominację na sędziego konkretnego sądu. Osoby, które nie otrzymały w trybie konstytucyjnym nominacji do takiego sądu nie mogą czerpać kompetencji z nielegalnej ustawy, dla której listkiem figowym ma być art. 180 ust. 5 Konstytucji. A więc i do takich trefnych nominacji zastosowanie znajdzie stwierdzenie wyrażone w ostatnim orzeczeniu TSUE, że z bezprawia nie rodzi się prawo. W konsekwencji część sędziów nie będzie orzekać, inna będzie, ale na podobnych zasadach jak obecni neosędziowie. Część sądów stanie, a część będzie produkować orzeczenia, które będą podważane, jeśli nie przez sądy krajowe, to europejskie - mówi prezes Iustitii. I dodaje, że zapaść może być kompletna. - Za to powinno się odpowiadać przez Trybunałem Stanu - podsumowuje.