Krzysztof Sobczak: Trybunał Konstytucyjny zdecydował na posiedzeniu niejawnym o wstrzymaniu nakazu sądu wydania 4-letniej dziewczynki ojcu, który jest obywatelem Belgii. Skargę do Trybunału w tej sprawie złożyła pełnomocnik babci dziewczynki. Trybunał mógł to zrobić?

Czytaj: TK wstrzymuje wykonanie wyroku belgijskiego sądu>>
 

Ewa Łętowska: Zgodnie z artykułem 79 ustawy o Trybunale Konstytucyjnym z 2016 roku Trybunał może wydać postanowienie tymczasowe o zawieszeniu lub wstrzymaniu wykonania orzeczenia w sprawie, której skarga konstytucyjna dotyczy, jeżeli wykonanie wyroku, decyzji lub innego rozstrzygnięcia mogłoby spowodować nieodwracalne skutki, wiążące się z dużym uszczerbkiem dla skarżącego albo gdy przemawia za tym inny ważny interes skarżącego lub ważny interes publiczny. 

Czytaj w LEX: Łyszkowski Michał, Płowiec Witold, Postanowienie tymczasowe Trybunału Konstytucyjnego >

Czytaj: TK ma zdecydować, czy w Polsce ma być wykonany wyrok belgijskiego sądu>>
 

Wcześniej też była taka możliwość?

Była, także w czasach, gdy ja orzekałam w Trybunale, ale nie była często używana. Zresztą uważam, że niesłusznie. Instytucja postanowienia tymczasowego o charakterze zabezpieczającym w trybunałach konstytucyjnych jest narzędziem dopiero rodzącym się. Ona rozwija się w trakcie praktyki i jest odpowiedzią na potrzeby wynikające z orzecznictwa. Bolączką Trybunału Konstytucyjnego z dawnej epoki było to, że nie przywiązywał należytej wagi do wypracowania tego narzędzia, co później nawet zemściło się na Trybunale, gdy w końcowym okresie jego bytu w poprzedniej postaci chciał on dokonać zabezpieczenia w jednej ze spraw w ramach sporu o charakter Trybunału, a rządzący politycy to zakwestionowali.

Natomiast ta najnowsza decyzja dotycząca sporu o wydanie dziecka cudzoziemskiemu ojcu jest w na pierwszy rzut oka zasadna  i odpowiada temu, do czego Trybunał upoważnia artykuł 79 ustawy. Ale czy zostało to dobrze zastosowane, to ja nie wiem. Pozostaje bowiem kwestia związku między przedmiotem skargi konstytucyjnej i przedmiotem zabezpieczenia.

 


A czy ma tu jakieś znaczenie, że przedmiotem sporu jest wykonanie wyroku sądu z innego państwa Unii Europejskiej?

Nie, ponieważ nakaz został wydany przez polski sąd, a skarga skierowana do Trybunału Konstytucyjnego dotyczy przepisów uniemożliwiających udział babci tego dziecka w postępowaniu przed polskim sądem. Ja nie mogę odnieść się do istoty tego sporu, ale muszę stwierdzić, że skoro skarga konstytucyjna trafiła do Trybunału Konstytucyjnego, to miał on podstawy do wstrzymania postępowania sądowego. Chyba jednak w tej sprawie spotykają się dwie postawy aksjologiczne, czyli dobro dziecka, ale w specyficznym rozumieniu, czyli z obawą o jego wynarodowienie. 

 

Tu trzeba wspomnieć kontekst tego sporu, czyli że walczący o odzyskanie dziecka ojciec jest obywatelem Belgii, ale pochodzenia marokańskiego, a więc zapewne muzułmaninem.

Tego nie wiedziałam.

Mogła pani nie wiedzieć, bo osoby informujące opinię publiczną o przebiegu tego sporu, w tym wiceminister sprawiedliwości i rzecznik praw dziecka, w swoich przekazach zwykle pomijają ten fakt.

Znając nastawienie naszych obecnych władz w tej dziedzinie nie można uznawać tego kontekstu za nieistotny. W każdym razie w podtekście całej tej sprawy jest element narodowy. Zderzenie postaw aksjologicznych jest wyraźne - europejskość i unijne standardy prawne kontra podejście narodowe w niedobrym tego słowa znaczeniu. Mam z tyłu głowy taką wątpliwość, czy na pewno tylko o spór o dziecko i o jego dobro chodzi, ale może realizowany jest jeszcze  jakiś inny cel. Spory o dzieci zawsze są trudne, ale ja widzę tu ten dodatkowy element - nie oddamy „naszych” dzieci „takiemu” cudzoziemcowi. A tu w grę powinno wchodzić wyłącznie  dobro dziecka. Zresztą ja nie twierdzę, że wyrok belgijski jest na pewno cudowny.

Rzeźbienie państwa prawa. 20 lat później

Rzeźbienie państwa prawa. 20 lat później>>

Ewa Łętowska, Krzysztof Sobczak

Spytałem o to samo profesora Stanisława Biernata, byłego wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego. Nie znał szczegółowo sprawy i nie chciał z tego powodu jej oceniać, ale stwierdził, że ta historia "na pierwszy rzut oka wygląda na kolejne antyunijne przedsięwzięcie Trybunału Konstytucyjnego". 

Profesor Biernat ma rację, dla mnie też tak to wygląda. Zainteresowana osoba i wspierający ją prawnicy oraz przedstawiciele władz dążą do zakwestionowania wyroku belgijskiego sądu, co na gruncie prawa unijnego nie jest łatwe. A ponieważ to im nie wychodzi, to metodą "lewą ręką za prawe ucho" próbują to zrobić w inny sposób, wykorzystując do tego Trybunał Konstytucyjny.
Gdybym była pewna, że nie ma tego cienia instrumentalizacji, to zupełnie inaczej bym traktowała to postanowienie Trybunału.

Czytaj: Premier: Niech TK powie, czy wypowiadać konwencję stambulską>>