5 lutego - opublikowano pisemne uzasadnienie uchwały trzech Izb SN z 23 stycznia, dotyczącej sędziów powołanych po rekomendacji obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. Znalazły się w niej m.in. kryteria weryfikacji niezależności sądu. Ponad tydzień później weszła w życie nowelizacja ustaw sądowych, w której zapisano zakaz ustalania lub oceny „zgodności z prawem powołania sędziego” oraz „wynikającego z tego powołania uprawnienia do wykonywania zadań z zakresu wymiaru sprawiedliwości”, a ponadto "kwestionowania umocowania sądów i trybunałów, konstytucyjnych organów państwowych oraz organów kontroli i ochrony prawa".

Czytaj: Sąd Najwyższy: Sędziowie powołani z udziałem nowej KRS nie mogą orzekać>>
 

Patrycja Rojek-Socha: Jak pani ocenia uchwałę Sądu Najwyższego z 23 stycznia br.?

Anna Dalkowska: Wprowadziła ona w polskim porządku prawnym duże zamieszanie.  W mojej ocenie, co zresztą potwierdza zdanie odrębne jednego z sędziów SN oraz uzasadnienie jednego z ostatnich pytań prejudycjalnych do TSUE, wydana została też z naruszeniem prawa, a w szczególności art. 10, art. 179, art. 180 ust. 1, art. 176 ust. 2, art. 183 ust. 2 i art. 187 ust. 4 Konstytucji RP, a także z art.  86 ust.  2 ustawy z 30 listopada 2016 r. o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym. Co więcej, narusza również art. 19 Traktatu o Unii Europejskiej oraz wykracza poza ramy wyznaczone interpretacją dokonaną wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 19 listopada 2019 r. 

Czytaj: Próba weryfikacji "nowego" sędziego to obstrukcja - MS grozi palcem pełnomocnikom>>

Dlaczego? 

W orzeczeniu tym potwierdzono wprost, że powołania sędziów przez prezydenta nie mogą być podważane przez innych sędziów, ani przez żaden inny organ władzy. Wynika to również z licznych orzeczeń sądów polskich: SN, NSA, TK i sądów powszechnych. TSUE nie zakwestionował także Krajowej Rady Sądownictwa. Upoważnił natomiast sądy państw członkowskich do dokonywania ustaleń w zakresie ich niezależności, ale ma to się odbywać w zgodzie z  przepisami krajowymi  i dotyczyć oceny w konkretnej sprawie. Oznacza to przede wszystkim, że nie można powoływać się na ten wyrok dla uzasadnienia usuwania sędziów czy trwałego odsunięcia ich od orzekania. 

 


Mówi pani o sytuacji Izby Dyscyplinarnej? 

W przypadku sędziów Izby Dyscyplinarnej uchwała poszła najdalej. Zakwestionowano sam status tej Izby jako sądu oraz skuteczność wyroków od momentu ich wydania, co jest sprzeczne z Konstytucją RP i prawem unijnym. Wykładnia wyroku TSUE zawarta w uchwale SN doprowadziła do pozbawienia części sędziów SN funkcji orzeczniczych. Poza tym, że nie wynika to z wyroku TSUE, to także stanowi naruszenie konstytucyjnej zasady nieusuwalności sędziego z urzędu. 

A pod względem merytorycznym? 

Wprowadziła nieznane prawu polskiemu, w tym Konstytucji, różne kategorie sędziów. Jedną w przypadku sędziów sądów powszechnych powołanych na podstawie rekomendacji obecnej KRS, drugą - sędziów SN w ogólności oraz trzecią – sędziów SN - Izy Dyscyplinarnej. Zróżnicowanie wynika z tego, iż w świetle uchwały skuteczność orzeczeń wydanych przez te trzy kategorie sędziów, jest różna. W przypadku sędziów sądów powszechnych - przypominam - stwierdzono, że wszystkie dotychczasowe wyroki wydane przed 23 stycznia tego roku są wyrokami ważnymi, niemniej jednak in concreto, czyli stosując zalecenia TSUE, można zbadać niezależność sądu i niezawisłość sędziego. Jeśli chodzi natomiast o sędziów SN, to moim zdaniem, uchwała stoi w sprzeczności z wyrokiem TSUE, a nawet z podstawami fundamentalnymi zawartymi w Konstytucji. 

TSUE zaleca przeprowadzenie testu...

W konkretnej sprawie, a uchwała przesądziła, że sędziowie SN nie spełniają warunków niezawisłości, bez badania konkretnej sytuacji, a zatem okoliczności faktycznych i prawnych rozpoznawanej sprawy. Co istotne, wykonalność tej uchwały jest w trybie zabezpieczenia zawieszona do czasu zakończenia sporu kompetencyjnego przed Trybunałem Konstytucyjnym, więc nie ma przeszkód by sędziowie zarówno w sądach powszechnych, jak i SN mogli orzekać. Ponadto uchwała nie mogła być skuteczna w zakresie objętym pytaniem prejudycjalnym samego Sądu Najwyższego z uwagi na postanowienie o zabezpieczeniu z 20 stycznia 2020 r. Wreszcie pozostaje w jaskrawej sprzeczności z dwiema innymi, wcześniejszymi uchwałami Sądu Najwyższego mającymi moc zasad prawnych.

Czytaj: SN: Weryfikacja "nowego" sędziego uzależniona od rodzaju sądu i sprawy>>

W międzyczasie weszła też w życie nowelizacja m.in. Prawa o ustroju sądów powszechnych. Wzbudza ona duże kontrowersje, także w środowisku sędziowskim - czy była konieczna? 

Przede wszystkim ta ustawa - będę ją nazywać usprawniającą - nie rozszerza odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, i to w żadnym, nawet najmniejszym elemencie. Precyzuje niektóre delikty dyscyplinarne, które także dotychczas za takie uznawano, choć w świetle wykładni zawartej w ustawie mają charakter zwrotów niedookreślonych. Ustawa była nie tylko potrzebna, ale z pewnością konieczna. Wykonuje bowiem, jak już wspomniałam, wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 19 listopada 2019 r. 

W jakim zakresie? 

W punkcie 133 uzasadnienia Trybunał luksemburski stwierdził, że powołania sędziów przez prezydenta nie mogą być weryfikowane, ani przez innych sędziów, ani przez żaden inny organ władzy. Potwierdził tym samym dotychczasowy niekwestionowany dorobek orzeczniczy sądów polskich, w tym Trybunału Konstytucyjnego. 

Przykłady? 

Wśród licznych orzeczeń warto wskazać postanowienie NSA z 26 listopada 2019 r., (sygn. akt I OZ 550/19) wydane już po wyroku TSUE, w którym NSA odmówił wyłączenia sędziego wybranego przez aktualnie urzędującą Krajową Radę Sądownictwa z przywołaniem zarzutów dotyczących sposobu wyboru tego sędziego. Sąd wskazał wyraźnie, że prezydencki akt powołania kształtuje status sędziego i nadaje mu uprawnienie do orzekania. Orzeczenie to odzwierciedla argumentację zawartą w wyrokiem TSUE. Co istotne, stoi w jaskrawej sprzeczności z ustaleniami uchwały SN z 23 stycznia 2020 r. 

Stąd zapisy dotyczące kwestionowania statusu sędziego?

Należało jednoznacznie w ustawie wskazać, że te powołania są niepodważalne, i to niezależnie od czasu nominacji. Trybunał wskazał też, że wpływ władzy wykonawczej na powołanie sędziego, który w Polsce realizuje się przez wykonanie prerogatywy prezydenta, nie rodzi w jego ocenie żadnych podstaw do stwierdzenia zależności tych sędziów od władzy wykonawczej. Powyższe stwierdzenie stanowiło podstawę konieczności wprowadzenia nowelizacji Prawa o ustroju sądów powszechnych i innych ustaw. W mojej ocenie stało się to konieczne, bowiem podejmowane były w praktyce próby podważania statusu sędziego, nie mające żadnych podstaw zarówno w prawie krajowym, jak i europejskim. Wprowadzały one jednak sporo zamieszania, co więcej – stały się przyczyną dotychczas nierozpoznanych pytań prawnych do TK i pytań prejudycjalnych do TSUE. Jeśli zaś chodzi o odpowiedzialność dyscyplinarną, przyjęte w ustawie usprawniającej rozwiązania są wzorowane na francuskich i niemieckich, gdzie – co istotne - tego typu działania  podlegają dalej idącej odpowiedzialności niż w polskiej ustawie, odpowiedzialności karnej. Nowelizacja jedynie konkretyzuje dotychczasowe delikty dyscyplinarne, a ponadto utrwala konstytucyjny standard apolityczności sędziów oraz realizuje zasadę transparentności organów władzy sądowniczej i sędziów, która stanowi podstawową gwarancję demokratycznego państwa prawa. 

Czyli obawy sędziów nie są uzasadnione? 

Odpowiedzialność dyscyplinarna sędziów w Polsce jest uregulowana w ustawie Prawo o ustroju sądów powszechnych od 1985 r. Ustawa ta była zmieniana, ale sposób regulacji deliktów dyscyplinarnych istnieje w tym samym kształcie i w zasadzie nie było co do tego rozwiązania zastrzeżeń, choć zakres deliktów dyscyplinarnych przed wejściem w życie ustawy usprawniającej był bardzo niejasny z uwagi na istnienie wspomnianych zwrotów niedookreślonych. Odpowiedzialność dyscyplinarna - przypominam, jest odpowiedzialnością szczególnego rodzaju, to nie jest odpowiedzialność karna, tylko quasi-karna i etyczna. Nie jest przy tym możliwe stworzenie zamkniętego katalogu i stypizowanie wszystkich czynów i zachowań, które mogły by być sankcjonowane jako delikt dyscyplinarny, o czym świadczy zawarty w art. 107 u.s.p. zwrot "w szczególności". Warto podkreślić, że nowelizacja skonkretyzowała dotychczasowy zwrot "rażącej obrazy przepisów prawa" i wskazała przykłady konkretnych zachowań mieszczących się w jego zakresie. Zależą do nich uniemożliwianie, utrudnianie funkcjonowania organów wymiaru sprawiedliwości, działanie kwestionujące status sędziego i działania publiczne nie dające się pogodzić z zasadami niezależności i niezawisłości sądów i ten ostatni element jest prostym powtórzeniem art. 178 ust. 3 Konstytucji. 

 


Co w sytuacji gdy pełnomocnicy będą wnioskować o wyłączenie sędziów, którzy byli rekomendowani przez obecną KRS? Albo będą podnosić w apelacji kwestie niewłaściwego składu sądu? 

Powtarzam, nie ma żadnych podstaw prawnych do podważania statusu sędziów powołanych przez prezydenta. Tego typu zachowania miały miejsce przed nowelizacją k.p.c z 2019 r. i przed nowelizacją u.s.p. Nie zawsze strony są zainteresowane szybkim zakończeniem procesu, w związku z tym strony oczywiście mogą wykorzystywać obowiązujące rozwiązania prawne, po to, aby taki proces trwał jak najdłużej. Wnioski są składane najczęściej wyłącznie w celu przedłużenia postępowania, a praktyka tego rodzaju powinna być uznawana za nadużycie prawa procesowego i w przypadku profesjonalnych pełnomocników podlegać ocenie z punktu widzenia etyki wykonywania zawodu. Zgodnie z nowelizacją wnioski o wyłączenie sędziego w których podważa się ich status są niedopuszczalne i podlegają pozostawieniu bez rozpoznania  przez SN – Izbę Kontroli Publicznej i Spraw Nadzwyczajnych. Czym innym jest natomiast ocena niezależności sądu w konkretnej sprawie.

Uchwała składu połączonych Izb Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego z dnia 23 stycznia 2020 r.(sygn. BSA I-4110-1/20) >>

Jak w takim razie powinien zachować się sędzia, gdy zostanie złożony taki wniosek? 

Przede wszystkim wykorzystać instrumenty, które znalazły się w Kodeksie postępowania cywilnego. Warto też przypomnieć, że ustawa usprawniająca zmieniła artykuł 26 ustawy o Sądzie Najwyższym i zgodnie z jego treścią, wszystkie takie wnioski - ponieważ są one niedopuszczalne, bo niedopuszczalne jest podważanie statusu sędziego powołanego przez prezydenta – powinny pozostać bez rozpoznania. Natomiast wnioski dotyczące oceny niezależności w konkretnej sprawie, a zatem nie podważające statusu sędziego, podlegają rozpoznaniu przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. W praktyce sąd powinien potraktować taki wniosek, jako wniosek uruchomiający postępowanie wpadkowe i w tym zakresie przekazać go do SN, a w sprawie nadal orzekać. 

A jeśli chodzi o apelacje? 

W przestrzeni publicznej funkcjonuje pewien brak precyzji. Trzeba rozróżnić dwa pojęcia „skład sądu” i „status sędziego”. Nie są one tożsame. Skład sądu to określenie procesowych podstaw jego zdolności do orzekania w konkretnej sprawie i podlega on ocenie i kontroli instancyjnej. Innymi słowy sąd drugiej instancji, a także sąd administracyjny mają nie tylko prawo, ale też obowiązek badać prawidłowy skład sądu. Przykład? Może być jednoosobowy, trzyosobowy, zawodowy lub ławniczy. I jeśli w danej sprawie orzeka skład, który zamiast jedno - jest trzyosobowy, to mamy do czynienia z nieprawidłowym składem. Natomiast jeśliby w składzie była osoba, która nie jest sędzią, to w ogóle nie możemy mówić o składzie, ponieważ taki "skład" w ogóle nie istnieje, i wówczas w ogóle nie można mówić o sądzie ani o postępowaniu sądowym. 

TSUE wskazał, że sądy krajowe mają prawo dokonywać testu bezstronności sędziego.

Tak, ale w rozumieniu badania czy sędzia - in concreto - czyli w konkretnej sprawie, zachowuje przesłankę bezstronności i niezawisłości. Test ten powinien uwzględniać ocenę okoliczności prawnych i faktycznych sprawy, a nie abstrakcyjnie ujęte kryteria powołania sędziego czy nominacji kandydata przez KRS. Trzeba pamiętać, że TSUE ukształtował standard europejski, zgodnie z którym sądy państw Unii Europejskiej upoważnione są do oceny niezawisłości sędziów i niezależności sądu, ale w konkretnej, indywidualnej sprawie i na podstawie kryteriów i zasad unormowanych w przepisach krajowych. Oznacza to, że ocena powinna być dokonana w świetle przepisów ustaw (w tym konstytucji) państwa członkowskiego. Sąd i sędziowie w Polsce nie posiadają kompetencji do podważania, czy oceny prawidłowości wykonania kompetencji konstytucyjnych – KRS oraz prezydenta, a tym bardziej kwestionowania legalności konstytucyjnych organów państwa. Nie istnieje, bo w świetle konstytucji istnieć nie może, tryb weryfikacji nominacji sędziowskich. Żaden sędzia nie może obawiać się tego, że pewnego dnia jakikolwiek inny podmiot zakwestionuje jego nominację. To bowiem stanowiłoby bardzo istotne zagrożenie dla jego niezawisłości. Na szczęście dostrzeżono to przy wydawaniu wspomnianej uchwały SN z 23 stycznia 2020 r. 

Dotyczy to wszystkich powołań? 

Standard wynikający z wyroku TSUE ma charakter uniwersalny także w tym znaczeniu, iż dotyczy wszystkich sędziów, a zatem nie tylko tych, powołanych przez prezydenta na wniosek obecnej KRS. I dotyczy to także powołań wcześniejszych, także tych dokonanych przez Radę Państwa PRL, choćby następnie sędzia był nominowany na kolejne stanowisko już po 1990 r. Zresztą w dotychczasowych przepisach badanie bezstronności sędziego zasiadającego w składzie umożliwiała i nadal umożliwia instytucja wyłączenia sędziego. Na przykład sędzia, który sam stwierdza, że istnieje pewna zależność między nim a stroną, wyłącza się sam z urzędu. Na tej podstawie strony też mogą wnioskować o wyłączenia sędziego, ale na podstawie wątpliwości co do jego bezstronności, a nie tego, że jest on powołany w niewłaściwy sposób. Dziwi jedynie to, że w tych okolicznościach z niezrozumiałych powodów uchwała SN przesunęła ciężar oceny z przesłanek wyłączenia sędziego na grunt oceny ważności postępowania sądowego.

 

Czy sędzia, który będzie przeprowadzał test bezstronności drugiego sędziego ma podstawy do obaw? Biorąc pod uwagę znowelizowane przepisy dotyczące postępowań dyscyplinarnych? 

Nie ma najmniejszych podstaw do jakichkolwiek obaw, jeśli będzie taki test przeprowadzał zgodnie z przepisami i faktycznie realizując standard wynikający z orzeczenia TSUE. Jeżeli sędzia orzeka w pierwszej instancji, to zapewne w pewnym zakresie w konkretnych okolicznościach musiałby zainicjować takie postępowanie względem siebie. Jeżeli uzna, że zachodzą przesłanki oceny braku bezstronności, wówczas powinien się wyłączyć. W przypadku składów orzekających w drugiej instancji taki test może być przeprowadzony, ale w sposób indywidualny. Sąd powinien zbadać to, czy są rzeczywiście jakieś podstawy do kwestionowania bezstronności. I nie wyobrażam sobie takiej oceny bez choćby przesłuchania sędziego. Jeśli są przesłanki do jego wyłączenia, to zgodnie z przepisami, sędzia sam składa oświadczenie czy według jego wiedzy takie podstawy mogą istnieć, czy też nie. Jeśli będą dalej wątpliwości co do jego bezstronności, to pozostaje zwrócenie się ze stosownym pytaniem prawnym do Trybunału Konstytucyjnego albo TSUE. Nie ma żadnych przepisów, które by tego zakazywały polskim sędziom.