Szon jest spopularyzowanym przez filmy Patryka Vegi skrótem od wulgarnego określenia prostytutki. Chłopcy i młodzi mężczyźni, którzy wciągnęli się w takie wybryki, zawstydzają kobiety (a często i dziewczynki), których zachowanie lub ubiór uznają za nieobyczajny. Odziani w żółte kamizelki z napisem "Szon patrol" przechadzają się w miejscach publicznych, zaczepiają dziewczyny, fotografują je z ukrycia lub wyszukują ich profile w mediach społecznościowych. Zdjęcia i linki zamieszczają na profilach w social mediach - często nazywanych: szon.patrol_miejscowość.
Karalność mowy nienawiści wobec osób LGBT do Trybunału Konstytucyjnego>>
Młodzi gniewni w pseudopolicji obyczajowej
Internet pełen jest toksycznych treści pogłębiających podziały pomiędzy kobietami a mężczyznami. Ci ostatni często funkcjonują w tzw. manosferze, gdzie zdarza się, że wyrażają poglądy mizoginistyczne czy przesycone niechęcią wobec kobiet. Treści te trafiają nie tylko do starszych odbiorców, bo weryfikacja wieku użytkowników w internecie, w tym w mediach społecznościowych, jest fikcją. "Szon patrole" złożone są często z chłopców, którzy dopiero co wkroczyli w wiek nastoletni, to jeden z odprysków tego zjawiska. Szkodliwego jednak nie tylko dla sprawców, ale również dla kobiet i dziewczynek, których dane oraz wizerunek znalazły się na profilach pełnych obraźliwych komentarzy. W mediach pojawiła się nawet informacja, że jedna z pokrzywdzonych miała targnąć się na swoje życie.
Rzeczniczka żąda interwencji
O komentarz poprosiliśmy Biuro Rzecznika Praw Dziecka. Poinformowano nas, że Monika Horna-Cieślak zwróciła się do menadżerów platform Meta i TikTok z prośbą o monitorowanie sytuacji i wszelkich przejawów tego zjawiska na platformach należących do tych operatorów oraz o zachowanie wyjątkowej czujności wobec powstających profili i treści powiązanych z „Szon Patrol”. RPD zaapelowała też o podejmowanie działań zapobiegawczych w sytuacjach, gdy treści mogą prowadzić do stygmatyzacji, przemocy rówieśniczej lub prób samobójczych. Rzeczniczka Praw Dziecka poprosiła także Dyżurnet.pl o informacje na temat zjawiska oraz o odpowiedź na pytanie, czy napływają tam zgłoszenia z nim związane. Jeśli tak, to jakie działania podejmuje Dyżurnet.pl w celu ograniczenia jego zasięgu.
RPD zamierza traktować sprawę priorytetowo - z uwagi na potencjalny negatywny i szeroki wpływ na młode osoby. - Rzeczniczka z niepokojem odnotowała m.in. informacje o możliwych dramatycznych konsekwencjach tego typu działań. Kwestia bezpieczeństwa dzieci i młodzieży w środowisku cyfrowym od początku znajduje się w szczególnym zainteresowaniu Rzeczniczki Praw Dziecka i była przedmiotem korespondencji z właściwymi instytucjami i podmiotami - informuje biuro.
Problemy z kwalifikacją przestępstw w internecie
Problem w tym, że o ile taki rodzaj zachowań jest godny potępienia, trudno jest kogokolwiek za to ukarać, bo prawo nie zawsze nadąża za rozwojem technologii. Jak wskazuje RPD, w Polsce znamiona hejtu w przepisach karnych mogą znaleźć odzwierciedlenie w takich czynach, jak: zniesławienie, zniewaga, groźba z powodu dyskryminacji, groźba karalna, uporczywe nękanie, tzw. „stalking”, czy też złośliwe niepokojenie drugiego człowieka.
- Nie istnieje jednak odrębne przestępstwo ani wykroczenie określane mianem „hejtu internetowego”. Termin ten należy do języka potocznego, a samo posługiwanie się obraźliwym lub agresywnym językiem w sieci nie przesądza o odpowiedzialności karnej lub wykroczeniowej - przyznaje biuro w przysłanym stanowisku. Dlatego Monika Horna-Cieślak poprosiła oba resorty o zweryfikowanie regulacji prawnych w Polsce i rozważenie wprowadzenia rozwiązań mających na celu zapewnienie jak największej ochrony młodych przed hejtem online. Rzeczniczka podała za przykład Australię, w której przepisy obligują dostawców internetowych do usunięcia szkodliwych treści takich, jak nękanie, cyberprzemoc czy nielegalne materiały, w ciągu 24 godzin od otrzymania formalnego nakazu od niezależnego regulatora.
Przejaw demoralizacji?
- Moim zdaniem małoletni z tzw. szon patroli nie są zupełnie bezkarni - ocenia Andrzej Zorski, adwokat z kancelarii PZ. - Zależy to oczywiście od tego, co w trakcie takich wydarzeń robią. Samo uczestnictwo i chodzenie w odblaskowej kamizelce oczywiście karalne jeszcze nie jest. Z analizy internetowych nagrań można jednak wywnioskować, że mogą oni dopuszczać się czynów karalnych w postaci zniesławienia, znieważenia, a w niektórych wypadkach nawet i uporczywego nękania. Co prawda osoby po ukończeniu 13. roku życia, ale jeszcze przed ukończeniem 17. roku życia nie odpowiadają karnie z tego tytułu, natomiast mogą odpowiadać z ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich - wskazuje. Choć - jak podkreśla - nie zostaną oni oczywiście pozbawieni wolności w klasycznym rozumieniu tego słowa, ale może grozić im nawet umieszczenie w zakładzie poprawczym – w szczególności, jeśli efektem ich działań jest daleko idący, negatywny wpływ na osobę będącą przedmiotem drwin czy wyzwisk.
- W lżejszych wypadkach, a także w odniesieniu do osób, które ukończyły 10. rok życia sąd może prowadzić także postępowanie w sprawie tzw. demoralizacji i np. oddać pod dozór kuratora sądowego czy orzec upomnienie, albo nawet skorzystać z bardziej dolegliwych środków. Warto jednak zaznaczyć, że demoralizacja, co do zasady, ma charakter długofalowy, nie jest jednorazowym wybrykiem - tłumaczy mec. Zorski. Podobnie jak RPD uważa, że jest to przestrzeń do dyskusji o potrzebie stypizowania nowych czynów karalnych.
Sąd może zastosować środki wychowawcze
Sędzia Ewa Ważny, prezes Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce, wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku podkreśla że jeżeli ktoś, w tej sytuacji, zawiadomi o przejawach demoralizacji albo o czynie karalnym popełnionym przez młodą osobę, a związanym z "szon patrolami" to nic nie stoi na przeszkodzie, by sąd, w uzasadnionym przypadku wszczął i prowadził postępowanie i zastosował środki wychowawcze w oparciu o przepisy ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich.
- Oczywiście nie jest to sytuacja, w której nic nie można zrobić. Decyzję w tym przypadku, jeśli chodzić będzie o osoby nieletnie, podejmie sąd rodzinny. W mojej jednak ocenie, w ramach obowiązującego prawa jest możliwość stosowania środków wychowawczych i prowadzenia takich postępowań również w tym zakresie. Myślę, że w sprawach tego rodzaju jest również przestrzeń na mediacje - zaznacza.
Bez porządnej pomocy zachowania eskalują
Podobnego zdania jest Agnieszka Prętczyńska, adwokat prowadząca własną kancelarię, wskazuje, że osoba dorosła poniosłaby odpowiedzialność za znieważanie, zniesławianie czy nękanie. - W przypadku nastolatków, jedyne co możemy zrobić, mając na względzie cele ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, to próbować ich wychować, a nie karać - podkreśla.
W takich przypadkach sądy zazwyczaj ustanawiają kuratora, bowiem sięganie po poważniejsze narzędzia, jak Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy, wymaga jednak skorzystania w pierwszej kolejności z łagodniejszych sposobów oddziaływania.
- Przy tym uważam, że sądy za rzadko zobowiązują do terapii psychologicznej, a liczenie na rodziców, którzy w większości przypadków zwyczajnie nie dają sobie rady wychowawczo i sporadyczne wizyty kuratora to trochę żart, tyle, że mało śmieszny. Często efekt jest marny tj. często demoralizacja nieletniego w początkowym okresie wyłącznie postępuje, pomimo oddziaływań i po takim "szonowaniu" będzie strzelanie moczem z pistoletu na wodę, a potem jakieś pobicie - podkreśla prawniczka. Apeluje, by w przypadku problemów z dzieckiem od razu poszukiwać mu wsparcia psychologicznego.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.










