25 października 2012 r. weszła w życie Dyrektywa UE 2012/29/UE o prawach ofiar. Termin jej implementacji upłynął 16 listopada 2015 r. i doprowadziła ona do pewnych zmian m.in. w polskim Kodeksie postępowania karnego. Prawnicy podnoszą jednak, że zakres zmian nadal nie jest wystarczający i dodają, że istotna jest nie tylko treść przepisów, ale też ich znaczenie praktyczne i sposób stosowania. Wśród bolączek polskiego systemu wymieniany jest m.in. sposób informowania pokrzywdzonych o ich prawach i realizacja orzeczeń sądów.
 

Patrycja Rojek-Socha: Jaka jest obecnie sytuacja pokrzywdzonych przestępstwami w Polsce, biorąc choćby pod uwagę zmienione przepisy?

Gajowniczek-Pruszyńska: Zawarte w przepisach karnych uprawnienia pokrzywdzonych w procesie karnym, nigdy nie były gwarancjami przekładającymi się realnie na bezpośredni interes pokrzywdzonych. Pomoc prawna dla pokrzywdzonych, a w postępowaniu sądowym oskarżycieli posiłkowych czy prywatnych – czerpię tu z moich doświadczeń zawodowych oraz informacji uzyskiwanych od koleżanek i kolegów - nigdy nie była satysfakcjonująca. Pokrzywdzony w procesie karnym w niewystarczający sposób był i nadal jest wspierany w dochodzeniu swoich racji, w tym dochodzenia zadośćuczynienia lub naprawienia szkody.

 


Z czego to może wynikać?

Być może z tego, że przed sądem w pierwszej kolejności chodzi o stwierdzenie odpowiedzialności karnej, dalej rozmiarów kary a dopiero w kolejnym etapie zadośćuczynienia finansowego. Dlatego oczekiwania osób pokrzywdzonych najróżniejszymi przestępstwami powinny koncentrować się na domaganiu się zwiększenia dostępu do profesjonalnego pełnomocnika w tym gwarantowanego z urzędu, jak również do szerszego dostępu do tej pomocy prawnej jeszcze przed wszczęciem procesu.

Czytaj: Ofiary przestępstw na straconej pozycji - także po zmianach w k.p.k.>>


A prokurator, jako oskarżyciel publiczny?

Winien być rzecznikiem interesu pokrzywdzonych w tych sprawach, w taki newralgiczny podsądny występuje. A często jest odwrotnie. Uproszczenia języka i komunikacji byłyby również potrzebną zmianą. O tych postulatach mówi się od lat w środowiskach praktyków i organizacji wspierających pokrzywdzonych przestępstwami.

W ostatnim czasie sporo się zmieniło w procedurze karnej. Ministerstwo Sprawiedliwości podkreślało, że wprowadzane przepisy mają służyć też interesowi pokrzywdzonych. Pomagają?

Z jednej strony wprowadzono rozwiązania, które mają nie dopuszczać do powtórki doświadczeń z bardzo obszernych, wielotomowych spraw, w których występowała olbrzymia liczba pokrzywdzonych. Chodzi o zapewnienie organom ścigania i sądom możliwości odstąpienia od czasochłonnego procesu słuchania wszystkich pokrzywdzonych i tym samym dają szanse na szybsze decyzje procesowe. Ale jednocześnie te same przepisy pogłębią dotychczasowy lekceważący stosunek do pokrzywdzonego w drobnej sprawie.

Dlaczego?

Bo może nie zostać wezwany do sądu, nie będzie musiał wprawdzie zeznawać, ale nie ma żadnej pewności, że w jego imieniu na sali rozpraw będzie obecny prokurator, który wniesie o zadośćuczynienie lub naprawienie szkody na jego rzecz. Sąd nie zawsze z urzędu podejmie taką decyzję. A interes pokrzywdzonego to nie zawsze to, by ktoś trafił do więzienia na dłuższy okres. Ważne jest naprawienie szkody, czy odzyskanie tego co stracił na skutek popełnionego przestępstwa.

Czytaj:Czajkowska: Sprawiedliwość naprawcza sposobem na skuteczną resocjalizację>>
 

Czyli szybsze procedowanie, nie zawsze pokrzywdzonym służy?

Nie, bo nie zagwarantowano, że w tym sprawnym postępowaniu pokrzywdzony będzie miał ułatwioną drogę dochodzenia swoich racji.

Istnieje ryzyko, że organy ścigania i sądy będą nadużywać art. 315a k.p.k., zgodnie z którym pod pewnymi warunkami mogą odstępować od przesłuchiwania pokrzywdzonego w charakterze świadka?

W mojej ocenie przepis ten daje możliwość olbrzymiej uznaniowości i może zachęcać oskarżyciela lub sąd do odstępowania od przesłuchań i kończenia postępowań w sposób niekorzystny dla pokrzywdzonego. Chodzi szczególnie o etap postępowania przygotowawczego. Odwołanie się od decyzji niekorzystnej na etapie wstępnym, jeśli nie jest się reprezentowanym przez pełnomocnika, nie jest oczywiste. Obywatel w relacji z instytucją, która odmawia mu pomocy często rezygnuje z decyzji o kwestionowaniu orzeczenia. A nawet jeśli podejmie próbę, to musi wykazać dlaczego uważa, że to umorzenie lub brak wszczęcia postępowania było przedwczesne i jakie czynności organ winieni jednak wykonać.

 


A jeśli chodzi o samo podejście do osoby pokrzywdzonej?

Wszystkie środowiska praktyków procesowych - adwokatów, radców prawnych, ale również organizacje pozarządowe, a teraz także określone środowiska prokuratorskie i sędziowskie podkreślają, że istnieje potrzeba zmian w zakresie rzeczywistych gwarancji procesowych osób pokrzywdzonych, które znajdą odzwierciedlenie w praktyce. Mówi się o szkoleniach nas wszystkich - policji, prokuratorów ale także sędziów i pełnomocników procesowych w zakresie pracy z osobami wrażliwymi, pokrzywdzonymi przestępstwami.

Dlaczego są one potrzebne?

Bo w tym zakresie system nie działa. No chyba, że mamy do czynienia ze sprawą zupełnie jednoznaczną dowodowo. Tam gdzie sprawy są trudne dowodowo i merytorycznie, np. z obszaru rachunkowości, skomplikowanych relacji przedsiębiorstw i spółek i odpowiedzialności karnej kształtującej się na tym tle, lub co najczęstsze przemocy domowej, organy ścigania albo nie radzą sobie z trudnością merytoryczną sprawy albo stereotypowo podchodzą do treści zawiadomień w sprawach przemocy i umarzają lub nie wszczynają postępowań. Mam poczucie, że wiele pracy nad sprawą sprowadza się do poszukiwania pretekstu do jej umorzenia. Kładzie się nacisk na postępowania, w których pokrzywdzonym jest Skarb Państwa, a nie zwykły obywatel. Kwestie statystyk mają kluczowe znaczenie, nie zaś pomoc człowiekowi.

Czytaj: Prokurator jak nadsędzia - MS konsekwentnie zwiększa prokuratorskie uprawnienia>>

Wsparcie prawnika by pomogło?

Ja jestem zwolenniczką szerokiego dostępu do pomocy prawnej świadczonej przez wykwalifikowanych pełnomocników jak adwokat i radca prawny. Dlaczego? Bo jesteśmy ubezpieczeni od odpowiedzialności cywilnej, podlegamy sądownictwu dyscyplinarnemu, a przede wszystkim łączy nas z klientem tajemnica zawodowa. Procedura karna przez chwilę przewidywała taki szeroki dostęp, ale wraz z jej zmianą w 2016 r. i odejściem od kontradyktoryjnego procesu także i ten przepis uległ zmianie. I faktycznie w realiach spraw karnych trudno jest uzyskać pełnomocnika z urzędu dla osoby pokrzywdzonej na tym wstępnym etapie postępowania przygotowawczego. Zdarza się to częściej dopiero przed sądem. Tymczasem na tym wstępnym etapie taki pełnomocnik byłby najbardziej potrzebny. Chociażby by ocenić czy to zawiadomienie i cała sprawa ma sens z punktu widzenia dowodowego.

 

A od wstępnego etapu zależy często wynik całej sprawy?

W dużym stopniu. Generalnie to naczynie połączone. Sposób traktowania osób pokrzywdzonych zależy od różnych elementów. Nie tylko braku wyczucia wśród policjantów, które tak oczekiwane jest w szczególnej kategorii czynów, ale przede wszystkim w braku przyjętych zwyczajów czy procedur postępowania. Ale także, moim zdaniem byłoby inaczej, gdyby los niektórych spraw kierowanych do sądu był inny. Choćby sprawy dotyczące przestępstwa zgwałcenia. Prokurator może mieć obawy, czy kierować sprawę do sądu jeśli cały materiał dowodowy opiera się tylko na zeznaniach pokrzywdzonej, czy pokrzywdzonego bo wie, że dla sądu orzekającego, to może nie być niewystarczający dowód. To się nazywa błędne koło.