Dwudniowa konferencja została zorganizowana w Łodzi z inicjatywy Okręgowej Izby Radców Prawnych w Gdańsku oraz Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Organizacjami partnerskimi są Okręgowa Izba Radców Prawnych w Łodzi, Okręgowa Izba Radców Prawnych we Wrocławiu, Okręgowa Izba Radców Prawnych w Rzeszowie, Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej we Wrocławiu oraz Okręgowa Rada Adwokacka w Warszawie. Konferencja została objęta patronatem przez Rektora Uniwersytetu Łódzkiego, prof. Rafała Materę. Patronat medialny sprawuje nad nią serwis Prawo.pl.
Czytaj: Polskie sądy coraz bardziej otwarte na orzecznictwo ETPC>>
Jak rozwiązać kwestię statusu tzw. neo-sędziów?
Dyskusja na ten temat wywiązała się po drugim panelu, w którym analizowano znaczenie orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz) w kontekście kryzysu praworządności w Polsce. Pytania dotyczyły tego, czy jest szansa na uregulowanie kwestii statusu sędziów powołanych od 2018 r. Warto przy tym przypomnieć, że do wykazu prac legislacyjnych rządu trafił kilka dni temu projekt, który tego dotyczy. Zakłada, że młodzi sędziowie po KSSiP utrzymają swój status, awansowani od 2018 r. wrócą na poprzednie stanowiska, ale przez dwa lata zostaną w obecnych sądach na delegacji z możliwością udziału w nowych konkursach, a osoby, które przyszły z innych zawodów prawniczych, stracą sędziowski status. Będą mogli zostać referendarzami sądowymi, prokuratorzy będą mogli wrócić do prokuratury.
Paneliści nie ukrywali jednak, że szansa na wejście w życie tej ustawy nie jest duża. Dr Marcin Szwed z Uniwersytetu Warszawskiego przypomniał, że w zakresie statusu "nowych" sędziów były dwie koncepcje. - Jedna zakłada automatyczne unieważnienie powołań przy udziale KRS ukształtowanej po 2018 r., druga indywidualną weryfikację. Ja zawsze byłem zwolennikiem tej drugiej - mówił. Zaznaczył równocześnie, że spór, która koncepcja jest lepsza, nie ma tak naprawdę większego znaczenia, bo nie ma obecnie większych szans na wejście tej ustawy w życie.
- Jedynym tak naprawdę rozwiązaniem byłoby znalezienie jakiegoś kompromisu politycznego, który obejmowałby zarówno regulację statusu sędziów, jak i moim zdaniem kwestie związane z powoływaniem sędziów na przyszłość, bo dotychczasowy sposób powoływania, rola KRS, postępowania przez KRS czy kryteria, według których KRS tych sędziów ocenia, były zawsze dalekie od ideału. Tyle, że nie widzę pola do kompromisu przy takiej polaryzacji politycznej i społecznej. Moim zdaniem ani orzecznictwo ETPCz, ani orzecznictwo TSUE za nas tych problemów nie rozwiąże - wskazał dr Szwed.
Pozostaje problem orzeczeń
Prof. dr hab. Lech Garlicki, sędzia TK w stanie spoczynku, sędzia ETPCz w latach 2002-2012 – podkreślał, że dla niego w dyskusji nad uregulowaniem kwestii statusu sędziów powołanych od 2018 r. coraz bardziej istotne staje się to, jak taki sędzia zachowywał się od momentu, kiedy został powołany. Czy był niezawisły i bezstronny.
- Natomiast jest ten dylemat, którego ani Europejski Trybunał Praw Człowieka, ani polskie sądy nie do końca są w stanie rozwiązać. Możemy przyjąć, że powołania tzw. neo-sędziów są niezgodne z prawem, że jest to naruszenie i Konstytucji, i wymagań strasburskich. Tyle, że są jeszcze ich orzeczenia - mówił profesor.
Nawiązał też do wyroku w sprawie Guðmundur Andri Ástráðsson przeciwko Islandii (skarga nr 26374/18). Sprawa dotyczyła zarzutu skarżącego, że nowy islandzki sąd apelacyjny (Landsréttur), który utrzymał w mocy wyrok skazujący go za wykroczenia drogowe, nie był „sądem ustanowionym ustawą" z powodu stwierdzonych nieprawidłowości w powołaniu jednego z sędziów, który rozpatrywał jego sprawę. Trybunał orzekł, że skarżącemu odmówiono prawa do „sądu ustanowionego ustawą" ze względu na udział w jego procesie sędziego, którego powołano w procedurze obciążonej wadliwościami w takim stopniu, że została naruszona istota prawa skarżącego do „sądu ustanowionego ustawą".
Profesor Garlicki wskazał jednak, że to orzeczenie nie było w pełni jasne, jeśli chodzi o skutki prawne wydanych w takiej sytuacji wyroków. - I to jest trochę puszka Pandory, którą jak się raz otworzy, to może pojawić się poważny problem - mówił. Przypomniał też, że nawet po 1989 r. nowa władza nie zdecydowała się na zakwestionowanie wszystkich sędziów PRL-owskich. Zmienił się - jak przypomniał - skład Sądu Najwyższego. Zastanawiał się, czy można powiedzieć, że wszyscy obecni "nowi" sędziowie nie nadają się na stanowiska sędziowskie, i przypomniał, że nawet najbardziej radykalne projekty dotyczące ich statusu tworzą wyjątki np. dla tych, którzy zostali powołani na stanowisko sędziowskie po raz pierwszy. W ocenie Garlickiego rozsądne stosowanie indywidualnego testu niezawisłości z punktu widzenia pewności prawa i obecnych realiów może nie jest doskonałe, ale - jak podsumował - mimo wszystko bardziej wyobrażalne niż wprowadzenie pełnej weryfikacji.
Sędziów trzeba odciążyć
Na jeszcze inną kwestię zwracała uwagę radca prawny Magda Krzyżanowska-Mierzewska z Okręgowej Izby Radców Prawnych w Gdańsku. Jak podkreśliła, w dyskusji dotyczącej praworządności, statusu sędziów powołanych od 2018 r. czy w końcu skutków, które może spowodować uregulowanie tej kwestii, nie analizuje się tego, jak można poprawić organizacyjnie sytuację w sądach i odciążyć samych sędziów.
Mam wrażenie, że sędziowie w Polsce są niezwykle obciążeni czynnościami, które są - powiedzmy wprost - czynnościami sekretarskimi. "Wyprodukowaliśmy" dziesiątki tysięcy prawników, którzy z najwyższym trudem utrzymują się teraz na rynku, a kompletnie nie myślimy o tym, żeby wzmocnić sądownictwo przez koncepcyjne myślenie o stworzeniu dla nich możliwości kariery w sądach. Trzeba im dać pieniądze, perspektywę rozwoju, prestiż - wszystko po to, by odciążyli sędziów od zadań, czynności sekretarskich, organizacyjnych - podsumowała.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.














