Problem dotyczy osób, które są upośledzone w różnym stopniu, zmagają się z chorobami psychicznymi, są uzależnione od alkoholu czy narkotyków. Często są to pensjonariusze Domów Pomocy Społecznej, z którymi placówki po prostu sobie nie radzą. Agresja, ataki na innych i personel, groźby karalne - to wszystko staje się podstawą kolejnych spraw karnych. A kontrola - choćby leczenia farmakologicznego, czy udziału w terapii - jest mocno utrudniona. Tzw. drobne sprawy kończą się więc karami więzienia i, co ważne, bezterminowo - zakładem psychiatrycznym.      

- Problem jest dwojakiego rodzaju. Po pierwsze przepisy w takim brzmieniu pozwalają na bezterminową internacje osoby, która co prawda zawiniła, ale miała ograniczoną zdolność do rozpoznania znaczenia swoich czynów i kierowania swoim postępowaniem.  Powody ograniczenia poczytalności mogą być różne, czasami mieć także podłoże w postaci upośledzenia umysłowego lub choroby psychicznej. Tego rodzaju abberacje psychiczne wpływają więc na bezterminowość środka i wiążą się z tym, że ten środek będzie stosowany do momentu gdy będzie można wykonać karę - mówi sędzia Arkadiusz Krupa z Sądu Rejonowego w Łobzie, który zwrócił się w tej sprawie do Rzecznika Praw Obywatelskich. Dodaje, że w praktyce taka osoba trafia do szpitala psychiatrycznego, leczy się, ma terapie, ale niestety, po zakończeniu  pobytu ma trafić do więzienia by odbyć karę, która musi zostać wobec niej orzeczona. 

Czytaj: RPO: Więzienia to nie miejsca dla osób chorych psychicznie>>

Sytuacja, z której nie ma dobrego wyjścia

Chodzi m.in. o przepisy Kodeksu karnego, dotyczące stosowania środków zabezpieczających, takich jak elektroniczna kontrola miejsca pobytu, terapia, terapia uzależnień i pobyt w zakładzie psychiatrycznym. Zgodnie z 93c pkt. 2 Kk można je orzec wobec skazanego za przestępstwo popełnione w stanie ograniczonej poczytalności. Z kolei 93 g mówi o tym, że warunkiem umieszczenia w takiej sytuacji w zakładzie psychiatrycznym jest skazanie na karę pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia jej wykonania, karę 25 lat pozbawienia wolności lub karę dożywotniego pozbawienia wolności. 

- Zdarzają się też osoby, które popełniają przestępstwa mając aberracje psychiczne o charakterze stałym ale biegli nie są w stanie określić wprost, że działają one w stanie wyłączenia poczytalności. Przykład sprawa mężczyzny, który jest pod opieką DPS-u i sprawia duże problemy. Jest agresywny, uzależniony, ucieka z placówki, bije pensjonariuszy. Ma umiarkowany stopień upośledzenia umysłowego, ale nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie. Trudno zakładać, że jakakolwiek kara wywrze na nim efekt, dlatego powinien być leczony w szpitalu psychiatryczny.  Tyle że żeby go umieść w takiej placówce, musi być skazany na bezwzględną karę więzienia. Jeśli orzeknę jakąkolwiek inną karę, to on jej nie wykona - mówi sędzia Krupa.

Jak dodaje, z jego  doświadczenia wynika, że w takich sprawach nie sprawdza się ani kara grzywny, ani kara pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem. - To jest odwleczenie więzienia w czasie. I kolejna kwestia, jeśli taka osoba trafi do szpitala psychiatrycznego, przejdzie terapię, odwyk, to czy pobyt w więzieniu (bo skazana jest na taką karę i zakładzie musi ją odbyć), nawet przez miesiąc, nie zniweczy tych efektów? - podsumowuje sędzia.

Czytaj: Osadzeni chorzy psychicznie – skazani na więzienie z powodu luki prawnej>>

RPO proponuje swoje rozwiązania

Problem - i to szerszy - dostrzega też Rzecznik Praw Obywatelskich. Z własnymi propozycjami zmian, które mogą poprawić sytuację wystąpił do ministra sprawiedliwości. W jego ocenie, gdy wobec sprawcy zastosowano któryś z wolnościowych środków zabezpieczających, sąd powinien móc to zmienić i orzec o umieszczeniu w zakładzie psychiatrycznym – co dziś nie jest możliwe. Należałoby też - postuluje - wprowadzić możliwość warunkowego zawieszenia wykonania pobytu w zakładzie psychiatrycznym oraz warunkowego zwolnienia z niego. Z kolei posiedzenia sądu w sprawie przedłużenia pobytu w zakładzie psychiatrycznym, powinny się odbywać właśnie tam – by zapewnić wypowiedzenie się samego zainteresowanego. 

Te rozwiązania miałyby dotyczyć - jak precyzuje -  sprawców, u których występują różnego rodzaju zakłócenia czynności psychicznych, choroby psychiczne albo upośledzenie umysłowe.  

Dr Piotr Zakrzewski z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, przyznaje że w przypadku sprawców z ograniczoną poczytalnością, rzeczywiście istnieje problem i nie ma podstaw by stosować wobec sam środek zabezpieczający w postaci pobytu w szpitalu psychiatrycznym, bez orzeczenie kary bezwzględnego więzienia. 

W przypadku osób przebywających w DPS-ach dopuszczających się przestępstw, wobec których sąd ustali spełnienia przesłanek ograniczonej poczytalności w stopniu znacznym w rozumieniu art. 31 par. 2 Kk, sąd może zastosować terapię lub terapię uzależnień albo na podstawie art. 34 par.3 Kk jako obowiązki związane z wymierzeniem sprawcy kary ograniczenia wolności albo na podstawie art. 72 par. 1 pkt 6 lub 6a Kk jako obowiązki probacyjne związane z warunkowym zawieszeniem kary pozbawienia wolności lub art. 93a par. 1 pkt 2 lub 3 Kk. - jako środki zabezpieczające, które mogą zostać orzeczone niezależnie od rodzaju zastosowanej wobec skazanego reakcji karnej na popełnione przestępstwo. Decyzja sądu w tym zakresie uwarunkowania jest przede wszystkim ustaleniem dotyczącym potrzeb terapeutycznych wobec skazanego - mówi. 

Wskazuje równocześnie, że środki zabezpieczające w postaci terapii i terapii uzależnień mogą zostać orzeczone przez sąd tylko jako środki wolnościowe, chyba że skazany wyrazi zgodę na umieszczenie w szpitalu psychiatrycznym. Jest jednak inna możliwości - decyzja sądu cywilnego. 

- W przypadku, gdy wobec skazanego w okresie stosowania wobec niego nieizolacyjnych środków zabezpieczających w postaci terapii albo terapii uzależnień, zapadnie postanowienie sądu cywilnego o przyjęciu pacjenta bez zgody do szpitala psychiatrycznego, brak jest podstaw do wykluczenia możliwości wykonania tychże środków w ten właśnie sposób, w szczególności w sytuacjach, gdy pobyt pacjenta w szpitalu psychiatrycznym ma charakter krótkotrwały - wskazuje Zakrzewski. 

 


W polskim prawie problem z "niepoczytalnością" 

W ocenie eksperta kolejnym pytanie rodzi kwestia, czy ograniczona poczytalność w stopniu znacznym powinna stanowić podstawę do izolacji osoby poprzez zastosowanie najbardziej dolegliwego z dostępnych środków zabezpieczających. 

- Leczenie psychiatryczne w ramach środków zabezpieczających powinno - co wynika z orzecznictwa ETPC - oznaczać zastosowanie środka o charakterze leczniczym. Z tym środkiem w sposób konieczny łączy się jednakże pewna izolacja sprawcy. Różnica pomiędzy karą a środkiem zabezpieczających nie tkwi w nazewnictwie, a w sposobie ich wykonania. W krajach gdzie się wykonuje się taki środek w sposób przede wszystkim izolacyjny, a leczenie jest jego drugą warstwą, można powiedzieć, że zbliża się on niebezpiecznie do kary pozbawienia wolności. Możliwym wyjściem z problemu jest stosowanie środka probacyjnego w postaci warunkowego zawieszenia wykonania kary pozbawienia wolności z zastosowanie jego z opisanych wyżej rozwiązań dotyczących terapii i terapii uzależnień - mówi Zakrzewski. 

Podkreśla równocześnie, że polskie prawo karne nie zna niepoczytalności jako takiej, a zna niepoczytalność w odniesieniu do konkretnego czynu zabronionego. Prawidłowe ustalenie przesłanek z art. 31 par. 1 i 2 Kk nie zależy zatem tylko od poprawnej opinii biegłych sądowych, ale przede wszystkim od właściwie zadanych przez sąd pytań, na które biegli ci winni udzielić odpowiedzi. Gdy sprawca, np. umieszczony w DPS, popełni przestępstwo z uwagi na stan chorobowy, w którym się znajduje, nie oznacza to, że jest on automatycznie osobą całkowicie niepoczytalną w rozumieniu art. 31 par. 1 Kk czy też osobą o ograniczonej poczytalności w stopniu znacznym w rozumieniu art. 31 par. 2 Kk - mówi. 

I dodaje, że to czy mógł czy też nie mógł kierować swoim postępowaniem lub rozpoznać znaczenie swojego czynu zależy w dużej mierze od charakteru przestępstwa, które popełnił, w tym od charakteru norm, które swoim postępowaniem naruszył. - Inne pytania powinien biegłym sądowym zadać sąd, jeśli normy te są dość łatwo rozpoznawalne, gdy stoją za nimi powszechnie rozpoznawalne normy moralne takie jak „nie kradnij” czy „nie zabijaj”, a stan faktyczny spraw nie był skomplikowany - dodaje. 


Skazany leczyć się nie chce - skontrolować go trudno  

Sędziowie podkreślają jednak, że w warunkach wolnościowych, bardzo trudno i kontrolować i leczyć takie osoby, przede wszystkim dlatego, że często same tego nie chcą lub nie zdają sobie sprawy z tego, jakie to ma znaczenie. Efekt - zawieszona kara, z opóźnieniem, ale staje się faktem. Szpital psychiatryczny staje się więc jedyną szansą na stabilizacje. - Bywa też tak, że pracownicy DPS-u boją się takich osób, bo są agresywne, grożą im. Można powiedzieć chętnie kierują zawiadomienia, by się ich pozbyć - mówi nieoficjalnie jeden z sędziów. 

Sędzia Krupa również podkreśla, że żeby skazany wypełniał rygory związane z leczeniem ambulatoryjnym, terapią - musi być kontrolowany. - Jedyną szansą wydaje się dozór elektroniczny, ale nie zawsze może być on stosowany. I nie ma w przepisach rozwiązania tego problemu. Kurator też nie jest takim rozwiązaniem, bo musiałby być stałym elementem nadzoru nad taką osobą - mówi. 

Zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestie. Decyzja dotycząca dozoru elektronicznego, mechanizm jego stosowania, leżą w gestii sądów okręgowych i ich wydziałów penitencjarnych. Tymczasem takie sprawy są zazwyczaj rozpoznawane przez sądy rejonowe. - Sędzia rejonowy musiałby więc wdrażać procedurę, które jest mu  zupełnie obca i nieznana, i w ramach specjalnego nadzoru nad osobą, może nawet bardziej niebezpieczną, stosować dozór elektroniczny - w praktyce z kontrolą miejsca pobytu. Coś co na co dzień wykonuje sąd okręgowy - dodaje.

 

 

System zbyt mało elastyczny 

Dr Zakrzewski podkreśla, że system środków zabezpieczających jest obecnie zbyt mało elastyczny. - W praktyce pojawił się problem związany z koniecznością stosowania izolacyjnego środka zabezpieczającego i umorzenia postępowania. Polega on na tym, że jeżeli sąd nie zastosuje tego środka w chwili umorzenia postępowania, a środek miałby być zastosowany po raz pierwszy, to później - w postępowaniu wykonawczym nie ma takiej możliwość. Stąd pomysł Rzecznika Praw Obywatelskich wprowadzenia do systemu środków zabezpieczających możliwość orzekania środka z warunkowym zawieszeniem jego wykonania, tak by sędzia nie miał dylematu: albo umieszczam w zakładzie psychiatrycznym albo nie. Czasem bywa, że sędziowie decydują się na to prewencyjnie - wskazuje przedstawiciel RPO. 

Dodaje, że sądy by "ratować sytuację" nadużywają też art. 244b Kk – statuującego przestępstwo z uwagi na niestosowanie się przez sprawcę do środków zapobiegawczych. To staje podstawą nowego postępowania, którego celem jest zastosowanie szpitala psychiatrycznego

- Tymczasem skazanie albo umorzenie postępowania w związku z popełnieniem czynu zabronionego z art. 244b par. 1 Kk nie powinno stać się podstawą do zastosowania środka zabezpieczającego w postaci pobytu w zakładzie psychiatrycznym z uwagi na niespełnienie przesłanki z art. 93b par. 1 zd. 2 Kk dotyczącej „ponownego popełnienia przez sprawcę czynu zabronionego o znacznej społecznej szkodliwości” - mówi Zakrzewski. I dodaje, że trudno by odnosiło się do sytuacji gdy czyn, w związku z którym ma być zastosowany środek zabezpieczający, sam nie jest czynem o znacznej społecznej szkodliwości.