Z najnowszych danych wynika, że do Sądu Najwyższego od momentu wejścia w życie przepisów o skardze nadzwyczajnej - wprowadziła ją nowa ustawa o SN z 3 kwietnia 2018 r. - do 11 lutego wpłynęło 318 skarg. Najwięcej wniósł Prokurator Generalny - 265, potem Rzecznik Praw Obywatelskich - 40 skarg (na 18 lutego - 44), Rzecznik Finansowy - 4 skargi, Biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców - jedną skargę. Co ważne, spośród nich już załatwiono 259 spraw, w tym 24 oddalono, 7 odrzucono, 25 uchylono (w tym dwie uchylono i umorzono), a w ponad 200 sprawach zwrócono akta z powodu... braków formalnych.

Nieco więcej o skali zjawiska mówią dane głównych uprawnionych do wnoszenia skarg. I tak do RPO wpłynęło dotąd blisko 9 tys. wniosków o skierowanie skargi nadzwyczajnej, z kolei do Prokuratora Generalnego niemal 8,7 tysiąca - z czego jak informuje prokuratura - rozpatrzono dotąd ponad 7,8 tysiąca spraw.

Zobacz procedury w LEX:

Wśród wniosków wpływających do RPO przeważają sprawy cywilne - dotyczą obszaru prawa, zadośćuczynienia za wypadek przy pracy, czy za śmierć dziecka w wypadku komunikacyjnym, eksmisji z mieszkania czy podziału majątku małżeńskiego. Do Prokuratora Generalnego - dotyczące spraw zarówno karnych, jak i cywilnych, w szczególności z zakresu prawa rzeczowego, spadkowego, ubezpieczeń społecznych i prawa pracy oraz w sprawach o zapłatę.

Czytaj: Będzie dłuższy czas na wnoszenie skargi nadzwyczajnej - inicjatywa prezydenta>>

Więcej czasu na sprawy sprzed lat

Propozycja zarówno prezydenta Andrzeja Dudy, jak i Senatu dotyczy wydłużenia czasu na wnoszenie skarg w sprawach, które uprawomocniły się w okresie od uchwalenia konstytucji - po dniu 17 października 1997 r. do wejścia w życie przepisów wprowadzających skargę nadzwyczajną. Dotąd były to trzy lata, więc termin w przypadku starych orzeczeń mija 3 kwietnia br.

Zgodnie z proponowanymi zmianami ma być tak jak w przypadku orzeczeń uprawomocnionych po wejściu w życie nowej ustawy o SN  - czyli pięć lat. W uzasadnieniu projektu prezydenckiego wskazano, że wydłużenie terminu na wniesienie skargi nadzwyczajnej w tych sprawach wynika m.in. z ilości wniosków rozpatrywanych w szczególności przez Prokuratora Generalnego. - Do Prokuratora Generalnego stale napływają również kolejne wnioski w przedmiocie wniesienia skargi nadzwyczajnej do Sądu Najwyższego. Dodatkowa trudność, leżąca zarówno po stronie podmiotów zainteresowanych wniesieniem skargi nadzwyczajnej, jak i podmiotów uprawnionych do jej wniesienia, wiąże się aktualną sytuacją epidemiczną w kraju. Mając na uwadze powyższe, zasadne jest wydłużenie terminu - dodano. 

Zobacz procedury w LEX:

Warto przy tym przypomnieć, że wprowadzając skargę nadzwyczajną krótszy okres - trzy lata na "stare" sprawy ustawodawca uzasadniał właśnie tym, że orzeczenia mają nawet po 20 lat. I przypomina to m.in. Kamilla Dołowska, dyrektor zespołu prawa cywilnego Biura RPO, dodając że do propozycji zmiany jest więc sceptyczna. - De facto ten trzyletni termin, który teraz będzie upływał, dotyczy często bardzo starych orzeczeń. Sam ustawodawca uznał, że tak stare orzeczenia, nie mogą być wzruszane w nieskończoność, stąd krótszy termin, ale i tak długi. I uważam, że każdy, komu bardzo zależało na tym żeby jakieś orzeczenie zostało uchylone w trybie skargi nadzwyczajnej, miał wystarczająco dużo czasu by taki wniosek złożyć - mówi.  

Czytaj: Jedna trzecia sędziów wybierze prezesa SN? Prezydent proponuje zmiany>>

Zasada pewności prawa drży w posadach

Dołowska dodaje, że RPO od początku zgłaszał wątpliwości co do samej instytucji skargi nadzwyczajnej, z uwagi na to, że zasada pewności prawa i związana z nią zasada stabilności prawomocnych orzeczeń sądowych jest wartością samą w sobie, która wynika zarówno z konstytucji jak i Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka. 

- W związku z tym podważanie prawomocnego orzeczenia, które funkcjonowało w obrocie prawnym 15, 10 lat i wywołało określone skutki prawne, wydaje się co najmniej wątpliwe. Bardzo często prowadzi również do ingerencji w prawa i wolności obywatelskie innych osób, np. na których korzyść zapadł ten prawomocny wyrok, który chcemy podważać. Przedłużanie jeszcze terminu na wniesienie skargi - jeszcze bardziej te wątpliwości pogłębia. Jeśli ten termin zostanie przedłużony, to przecież będziemy ingerować w orzeczenia, które mają po 23, 24 lata - podkreśla. 

Czytaj w LEX: Kluza Jan, Wpływ skargi nadzwyczajnej na możliwość składania przez strony skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawach karnych oraz cywilnych >

Sędzia Marta Romańska z Izby Cywilnej Sądu Najwyższego przypomina przy tym wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczący art. 156 Kodeksu postępowania administracyjnego, w którym brak ograniczenia terminem możliwości stwierdzenia nieważności decyzji z powodu jej wydania z rażącym naruszeniem prawa lub bez podstawy prawnej, został uznany za niezgody z konstytucją.

- Stosunki społeczne ukształtowane decyzją administracyjną wymagają pewnej stabilizacji, nawet jeśli ta decyzja jest poważanie wadliwa. To samo trzeba odnieść do orzeczeń sądowych w większości spraw cywilnych. Wzruszenie orzeczenia po dziesiątkach lat od jego wydania jest trudne do zaakceptowania ze względów systemowych. Indywidualna norma postępowania ustalona w orzeczeniu jest często podstawą kolejnych zdarzeń. Zburzenie jednego z elementów w takim łańcuchu wywołuje więcej szkód niż pożytku dla osób, których orzeczenie dotyczyło i dla ich otoczenia - dodaje sędzia. 

Jak wskazuje nie jest jednak optymistką i nie liczy na rozsądek ustawodawcy, skoro wspomniany wyrok TK pozostaje od blisko sześciu lat niewykonany. - Co – gdyby  nastąpiło – pozwoliłby uporządkować kategorie i ograniczyć ilość sporów, którymi zajmują się sądy powszechne w związku z tzw. reprywatyzacją - podsumowuje. 

Wniosków za dużo - każdy musi mieć szanse

Inaczej na to patrzy sędzia Aleksander Stępkowski, rzecznik Sądu Najwyższego, z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (rozpatrującej skargi). Wskazuje, że inicjatywa prezydenta jest bardzo potrzebna. - Problem ten dostrzegł z resztą również Senat, a zatem możemy powiedzieć, że w tej mierze panuje zgoda. Wiemy, że dwa podmioty uprawnione do składania skarg dotyczących rozstrzygnięć zapadłych do 1997 r. nie są w stanie rozpatrzyć wielu wniosków, które do nich spłynęły. Z całą pewnością osoby te powinny mieć szansę, by ich życiowe dramaty mogły zostać przeanalizowane przez Sąd Najwyższy - mówi. 

Dodaje, że w jego ocenie warto by rozważyć też inne zmiany. - Skarga nadzwyczajna jest pomyślana jako swego rodzaju uzupełnienie, a w praktyce znaczne rozszerzenie, skargi konstytucyjnej. Nie rozumiem więc, dlaczego, skargę konstytucyjną może składać do TK każdy obywatel za pośrednictwem profesjonalnego pełnomocnika, zaś skargę nadzwyczajną mogą składać jedynie wskazane w ustawie podmioty. To ograniczenie legitymacji do składania skargi nadzwyczajnej jest w mojej ocenie mocno dysfunkcyjne i trudno zrozumiałe. Jeśli tworzymy dla obywateli procesową „ostatnią deskę ratunku” to lepiej by sami obywatele mieli bezpośrednią możliwość posłużenia się tym instrumentem - wskazuje. 

W jego ocenie pisma procesowe przygotowywane przez radców lub adwokatów mogłyby korzystnie wpłynąć na jakość wpływających do SN skarg nadzwyczajnych i przez to lepiej chroniłyby interesy obywateli.

Czytaj w LEX: Wpływ wprowadzenia skargi nadzwyczajnej na skargę o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia >

 


Pomaga, czy nie pomaga oto jest pytanie

Eksperci nie są też zgodni w ocenie działania nowego narzędzia. Część z nich podkreśla, że to instrument esktraordynaryjny, w dodatku nie do końca wpasowany w już obowiązujące środki nadzwyczajne, jak choćby skarga o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia, czy skarga kasacyjna (od początku wskazywane jest to, że przesłanki skargi nadzwyczajnej w sprawach karnych właściwie dublują się z przesłankami skargi kasacyjnej).  

- W niewielkim odsetku spraw to narzędzie pozwala na korygowanie jakichś rażących błędów, których w innym trybie nie można było usunąć. W dużym odsetku tych spraw, w których nawet są podstawy do wniesienia skargi, rodzą się jednak dalsze komplikacje, przede wszystkim wynikające z tego, że uchylenie orzeczenia po upływie długiego czasu wiąże się z tym, że zaszły już skutki prawne, których odwrócić samą skargą nadzwyczajną się nie da. Potrzebne są np. kolejne procesy - mówi dyrektor Dołowska. 

I dodaje, że na pewno ta skarga nadzwyczajna dla obywatela w niewielu bardzo wypadkach załatwi sprawę raz a dobrze. - Moim zdaniem ten środek mógłby funkcjonować, ale tylko w odniesieniu do orzeczeń, które uprawomocniły się stosunkowo niedawno. Pięcioletni termin dla orzeczeń, które uprawomocniły się po wejściu w życie ustawy o Sądzie Najwyższym jest zdecydowanie wystarczający - dodaje.

Czytaj w LEX: Skarga nadzwyczajna w sprawach cywilnych >

Z kolei Jacek Cieplak, zastępca rzecznika małych i średnich przedsiębiorców uważa, że skarga nadzwyczajna jest rozwiązaniem, które jest niezbędne dla zapewnienia gwarancji sprawiedliwego orzekania. - To swoisty wentyl bezpieczeństwa niezbędny w każdym systemie dla eliminowania oczywiście błędnych orzeczeń, które się zdarzają. W mojej ocenie spełnia ona swoją funkcję. Nie możemy oceniać jej skuteczności przez ilość wydanych przez SN orzeczeń. Pamiętajmy, że jest to instytucja wyjątkowa, ze swojego założenia będzie wiec dotyczyła niewielkiej liczby wyroków. Sąd Najwyższy rozpoznając skargę nadzwyczajną nie jest sądem trzeciej instancji. Pamiętajmy też, że wyrok wydany w tym trybie podważa prawomocne orzeczenie sądu – komentuje.