Profesor Kruszyński poinformował, że sędzią pokoju mógłby być absolwent wydziału prawa, nie musi odbyć aplikacji, ale konieczny jest trzyletni staż w zawodzie prawniczym, tzn. w kancelarii adwokackiej, radcowskiej, notarialnej albo trzyletni staż w organach samorządu terytorialnego, albo w organach administracji rządowej.

Czytaj: Politycy chcą "łatać" sądownictwo sędziami pokoju, według prawników to strata pieniędzy>>
 

Niezależność od władzy

Kandydat taki będzie zapisany na listę sędziów pokoju, którą prowadzić ma Krajowa Rada Sądownictwa. Potem ma być wybrany przez to gremium. Kandydat w wyborach powszechnych musi zebrać 10 tysięcy podpisów, a następnie, jeżeli jest taka potrzeba, założyć komitet wyborczy złożony z 15 członków i poddać się weryfikacji wyborców.

Koncepcja ta powstała w oparciu o orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 24 października 2007 roku w sprawie asesorów. Asesorom musi być zapewniony atrybut niezawisłości. Potrzebne jest wyodrębnienie organizacyjne organu orzekającego, a więc nie podlega on organom administracji państwowej i rządowej - dodał profesor.

Uproszczone postępowanie dowodowe

W wypadku przestępstw przeciwko mieniu, wartość szkody nie będzie przekraczać 10 tysięcy złotych - informuje prof. Kruszyński. Przyznał także, że postępowanie dowodowe w tych sprawach będzie bardzo uproszczone.

Policja zabezpieczałaby dowody i kierowała wniosek bezpośrednio do sędziego pokoju, bez udziału prokuratora, a w sprawie nie byłoby biegłych. Jeżeli sprawa byłaby skomplikowana, to oczywiście byłaby przekazywana do sądu. Od wyroku sędziego pokoju będzie można się odwołać, składając apelację do sądu rejonowego.

Kruszyński przekazał także, że kadencja sędziego pokoju trwałaby sześć lat. Nie wiadomo jednak czy pierwsze wybory sędziów pokoju odbędą się w 2022, czy 2023 roku.

Koncepcja ryzykowna i kosztowna

Prawnicy dość krytycznie odnoszą się do istoty pomysłu powołania sędziów pokoju. 

I tak prof. dr hab. Paweł Wiliński z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu (sędzia Izby Karnej Sądu Najwyższego) wskazuje, że może sobie wyobrazić użyteczny model funkcjonowania sądów pokoju. Zastrzega jednak, że musiałby on spełniać podstawowe kryteria: daleko od polityki, od bezpośrednich i ukrytych dodatkowych korzyści, z rzeczywistą selekcją ludzi o nieposzlakowanej opinii i prospołecznej motywacji. - Czy wybory powszechne to zapewnią? - zastanawia się.

Cóż, wystarczy spojrzeć na reguły, jakimi rządzą się wybory powszechne w Polsce. Nie wydaje mi się żeby zawsze wygrywali w nich najlepsi merytorycznie kandydaci. Zazwyczaj wygrywają ci, którzy są bardziej zdeterminowani w osiągnięciu celu - mówi profesor.

Jak dodaje, pytanie jednak brzmi - czy polskiemu wymiarowi sprawiedliwości jest to potrzebne? - Sądy pokoju niczego nie uzdrowią, a spowodują jedynie, że ogromna liczba środków zostanie przeznaczona na nowy projekt, który stanie się kolejnym projektem flagowym mającym uzdrowić sądy i będziemy udawać przez długi czas, że tak jest. Tymczasem nie nastąpią zmiany tam, gdzie powinny nastąpić. Tych zmian nie widać od lat. Sędziowie pokoju to przecież instytucja, która istnieje od kilkuset lat w systemach prawnych państw common law, gdzie się ukształtowała i dostosowała do systemu prawnego - nie od razu, ale w długim procesie społeczno - prawnym. To nie jest raczej nowatorska i nowoczesna instytucja, która zmieni wymiar sprawiedliwości - mówi. 

 Natomiast prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego twierdzi, że wprowadzenie sędziów pokoju skomplikuje wymiar sprawiedliwości, a pieniądze, które mają być na to wydane można by przeznaczyć na usprawnienie pracy sądów - m.in. poprzez zwiększenie wsparcia dla sędziów, liczby asystentów, referendarzy, sekretarzy itp.

- Konstytucja mówi, że udział obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości określa ustawa. A zatem stanowi, że obywatele uczestniczą w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości, a nie mówi, że obywatele sprawują wymiar sprawiedliwości. A to istotna różnica. Uczestnictwo w sądzeniu to jest coś innego, aniżeli orzekanieJeśli sędzia pokoju wyda orzeczenie w ważnej dla obywatela sprawie, chociaż obiektywnie niezbyt doniosłej, to przecież sprawuje wymiar sprawiedliwości. A jeżeli rola sędziego pokoju nie zostanie określona wprost w konstytucji, to obywatel będzie kwestionował rozstrzygnięcie, najpierw w sądach - podnosząc, że ukarano go wbrew konstytucji, a potem zapewne będzie występował do Trybunał Konstytucyjnego, potem może do ETPC - wskazuje prof. Piotrowski.