Rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych Piotr Schab, poinformował, że postępowanie obejmuje prezesa Markiewicza z Sądu Okręgowego w Katowicach, sędzi Moniki Ciemięgi z Sądu Rejonowego w Opolu, sędzi Katarzyny Kałwak z Sądu Rejonowego w Oleśnie, sędzi Moniki Frąckowiak z Sądu Rejonowego Poznań Nowe–Miasto i Wilda oraz sędziego Bartłomieja Starosty z Sądu Rejonowego w Sulęcinie.

 


Prezes Markiewicz odpowie za rażące naruszenie 

W ocenie rzecznika dyscyplinarnego, prezes Iustitii nie stawiając się na wezwanie w charakterze świadka, rażąco naruszył obowiązek postępowania zgodnie ze ślubowaniem sędziowskim. Zarzuty sformułowane wobec pozostałych sędziów zostały zredagowane w podobny sposób z modyfikacjami dotyczącymi dat ich popełnienia.

Sprawa dotyczy afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości.  Chodzi o kontakty, jakie poprzez media społecznościowe miał z Emilią Szmydt utrzymywać b. wiceszef MS Łukasz Piebiak. Kobieta miała anonimowo rozsyłać do mediów i sędziów, kompromitujące materiały. Chodziło m.in. o maile dotyczące sędziego Markiewicza, zawierające plotki, pogłoski i domysły na temat jego życia prywatnego, w tym intymnych kontaktów z kobietami oraz sposobów budowania pozycji w środowisku sędziowskim. 

Czytaj: Iustitia domaga się komisji śledczej w sprawie "afery Piebiaka">>

Te plotki wyjaśniane są także przez rzecznika dyscyplinarnego. 

Rzecznicy sami są uwikłani? 

Sędziowie swoje niestawiennictwo uzasadniali tym, że rzecznicy dyscyplinarni sami są zaangażowani w systemowe oczernianie środowiska sędziowskiego. Podkreślali, że z hejterskich kont na Twitterze regularnie przesyłane były dokumenty z postępowań dyscyplinarnych, a także z przekazywanych rzecznikom akt osobowych sędziów. 

- Rzecznicy do tej pory nie odnieśli się do tej kwestii publicznie, co rodzić może podejrzenia, że sami te dokumenty udostępniali. Nazwiska Michała Lasoty i Przemysława Radzika przewijają się także w zrzutach udostępnionych przez Emilię Szmydt, co wskazuje na to, że byli członkami grupy Kasta. Wszyscy trzej rzecznicy dyscyplinarni zawdzięczają ponadto swoją funkcję Łukaszowi Piebiakowi, który w sprawie jest głównym podejrzanym - napisała sędzia Monika Frąckowiak.

Czytaj: Rzecznik dyscyplinarny zajmie się wiceministrem Piebiakiem i... szefem Iustitii>>

- Jako sędzia i profesor mam obowiązek dbać o przestrzeganie prawa i sam dochowywać najwyższych standardów - zarówno etycznych, jak i konstytucyjnych. W związku z wielokrotnym łamaniem prawa przez rzeczników dyscyplinarnych, powołanych przez polityka - Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę oraz ujawnioną aferą „hejtowania sędziów”, zostałem postawiony przed jedną z najtrudniejszych decyzji w mojej zawodowej karierze - pisał sędzia Markiewicz w przesłanym mediom oświadczeniu.

W swoim oświadczeniu zadeklarował również, że do czasu rozstrzygnięcia przez Trybunał Sprawiedliwości UE w sprawie pytań prejudycjalnych dotyczących Krajowej Rady Sądownictwa i Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, będzie stawiał się wyłącznie przed sądem.