To prowadzi do sytuacji, kiedy z jednej strony jest „pozycja siły”, a z drugiej próba gry tak, jak przeciwnik pozwala. Czyli gry domysłów i intuicji, a nie możliwości skonfrontowania się z materiałami, którymi dysponują organy ścigania. Dlaczego tak się dzieje? Obawa matactwa – tak częsta przy aresztach i innych środkach zapobiegawczych – zadomowiła się również w sprawie wglądu do akt sprawy. 

Czytaj: E-rozprawy w sprawach karnych rozbijają się o prawo do obrony>>

Adwokat jak wróg - ograniczone zaufanie 

Adwokat traktowany jest jak wróg. Może udostępni akta osobom trzecim? Oczywiście sam naraziłby się w ten sposób na odpowiedzialność karną z art. 241 kodeksu karnego, ale kogo to obchodzi? Może doradzi klientowi, żeby odmówił składania wyjaśnień? Może będzie składał wnioski dowodowe? Może będzie wymyślał cuda, żeby przedłużać postępowanie? Może sam jest nieuczciwy i będzie mataczył? Niedopowiedzeń – ale i bulwersujących insynuacji – jest w zarządzeniach odmawiających wyrażenia zgody na wgląd do akt bardzo wiele.

Czytaj w LEX: Obowiązek udostępnienia materiałów postępowania w związku z tymczasowym aresztowaniem podejrzanego, który ukrywa się przed organami ścigania >

W dzisiejszych czasach nie ma problemu ze wskazywaniem wprost, że nie tylko klient, ale i obrońca może wykorzystać znajomość akt w niegodnych celach i destabilizować tok postępowania. Nie jest tak, że wszyscy adwokaci są czyści jak łza. Jeżeli zdarzały się sytuacje, że niektórzy nagrywali przesłuchania bez zgody prokuratora, to nie dziwi, że niektórzy prokuratorzy wolą, żeby adwokat zostawił telefon w depozycie. W każdym środowisku zdarzają się czarne owce, ale od ich ścigania jest rzecznik dyscyplinarny. Nie powinno być natomiast tak, że z powodu czarnych owiec w wielu sprawach, jak Polska długa i szeroka, naruszane jest prawo do obrony. A jednak tak jest.

Zobacz linię orzeczniczą w LEX: Żądanie udostępnienia przez prokuratora akt sprawy zakończonego postępowania przygotowawczego jako wniosek o udostępnienie informacji publicznej >

 

Jak już zgoda to bez utrwalania 

Zdarza się też, że zgoda na zapoznanie się z aktami jest wprawdzie wyrażona, ale zapoznać się można bez możliwości wykonania fotokopii. Łatwo wyobrazić sobie komfort pracy np. w takiej sytuacji, że adwokat jedzie 400 km w jedną stronę, żeby zapoznać się z materiałem liczącym 1000 tomów akt. Musi przemierzyć ocean, żeby dotrzeć do tego, co istotne dla jego klienta, ale nie może tego w żadnej formie utrwalić. Może notować, może zapamiętywać. Np. tysiące stron protokołów zeznań świadka koronnego. Ale później, na posiedzeniach aresztowych, prokuratorzy często z dużą emfazą opowiadają o świętości prawa do obrony. Zwykle im mniej je szanują, tym głośniej o nim mówią.

Organy ścigania, odmawiając zgody obrońcom na wgląd do akt, przykładają rękę do fikcji pewnych działań procesowych podejmowanych przez adwokata, który często musi siłą rzeczy działać trochę „po omacku”. Jest, co chyba nikogo nie zaskoczy, zasadnicza różnica w pisaniu zażaleń i konstruowaniu argumentacji, którą można użyć, jeśli zna się akta sprawy, przynajmniej w części dotyczącej klienta. 

Czytaj w LEX: Dostęp do akt zatrzymanego niebędącego stroną postępowania przygotowawczego >

Akt oskarżenia gotowy - prawnik może zerknąć do akt

W skrajnych przypadkach prokurator pokazuje obronie akta dopiero na „gaszenie świec”, tuż przed wysłaniem aktu oskarżenia do sądu. Odbywa się to w formie końcowego zaznajomienia z aktami. Tego prawa nie można szczęśliwie odebrać, ale co ona realnie daje, jeżeli od dnia końcowego zaznajomienia z akta ustawa daje tylko trzy dni na złożenie wniosków o uzupełnienie śledztwa? A „przetrawienie” przejrzanych akt? A spotkanie z klientem? A strategiczne decyzje? Kto by się tym przejmował. Jak czasem mawiają prokuratorzy – przed sądem się będziecie bronić.

Zobacz procedurę w LEX: Dostęp do akt postępowania sądowego stron, obrońców, pełnomocników i przedstawicieli ustawowych >