Patrycja Rojek-Socha: Prezydent Karol Nawrocki odmówił nominacji 46 sędziów, mimo pozytywnej opinii KRS. Co więcej, zapowiedział, że przez najbliższe pięć lat żaden sędzia, który kwestionuje konstytucyjne uprawnienia prezydenta, polską konstytucję i polski system prawny, nie może liczyć na nominację sędziowską i awans. Co dalej?

Waldemar Żurek: Moim zdaniem taka decyzja prezydenta to jest uzurpacja kompetencji, a same wypowiedzi dotyczące tego, kogo prezydent ma zamiar nominować w sądach, są już wykroczeniem przeciwko prawu. I my musimy się poważnie zastanowić nad tym czy będziemy to tolerować i jeśli tak, to jak długo. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Zresztą ten brak współpracy prezydenta z rządem jest bardzo niebezpieczny, bo on nie dotyczy tylko sfery wymiaru sprawiedliwości, ale dotyczy także sfery polityki zagranicznej rządu – czyli ambasadorów, których prezydent nie nominuje. Zaczyna dotyczyć także bardzo wrażliwej sfery bezpieczeństwa państwa i myślę tutaj o odmowie nominacji oficerów wywiadu na pierwszy stopień oficerski. Wracając do wymiaru sprawiedliwości, mamy taką sytuację, że prezydent zapowiada swój projekt, mówi o referendum. Projektu jednak nie widzieliśmy, a referendum nie powinno być sposobem na to, że prezydent nie chce współpracować z rządem.

Istnieje ryzyko, że nowa KRS i ponowne ogłaszanie konkursów sędziowskich niewiele zmieni, bo prezydent może sędziów nie powołać. Jest jakieś wyjście z tej sytuacji? Teoretycznie terminy prezydenta nie wiążą.

Nie możemy zapominać o tym, że prezydent jest także organem państwa, a te działają bez nieuzasadnionej zwłoki. Sprawę oczywiście analizujemy. W tym momencie mamy dwie grupy, w sumie sześciu skarżących niepowołanych sędziów, które trafiły przed Europejski Trybunał Praw Człowieka. W jednym przypadku chodzi o odmowy jeszcze prezydenta Lecha Kaczyńskiego, w drugim już Andrzeja Dudy. Będziemy pytać ETPC kiedy ma możliwość rozstrzygnięcia tych spraw. Nie ukrywam, że te wyroki są dla nas istotne, bo być może odpowiedzą na pytanie, gdzie zaczyna się, a gdzie kończy, prerogatywa prezydenta.

Czytaj: Duda się wstrzymywał, Nawrocki nie powoła... w sumie 46 sędziów>>

Czy stoi Pan w takim razie na stanowisku, że prezydent, jeśli KRS pozytywnie zaopiniuje sędziego, musi go powołać?

Przypominam, że prezydent ma swojego przedstawiciela w składzie KRS. Ma on prawo głosu, uczestniczy w obradach czy w zespołach opiniujących. Więc wszelkie wątpliwości dotyczące kandydatów mogą być zgłaszane na bieżąco. Co więcej, uchwała KRS jest kontrolowana przez Sąd Najwyższy. I oczywiście ustawa reguluje też sytuację, gdyby coś stało się pomiędzy uchwałą przyjętą przez Radę a decyzją prezydenta. Może się przecież zdarzyć, że sędzia pozytywnie zaopiniowany popełni przestępstwo. Ja pamiętam jeden taki przypadek z czasów prezydentury Bronisława Komorowskiego, kiedy kancelaria zwróciła Krajowej Radzie Sądownictwa wniosek właśnie z powodu „nowych okoliczności", które miały wpływ na decyzję o powołaniu.

 

Przedsprzedaż
AI dla prawników. Sztuczna inteligencja w praktyce zawodów prawniczych [PRZEDSPRZEDAŻ]
-15%

Cena promocyjna: 126.64 zł

|

Cena regularna: 149 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 104.3 zł


W takiej sytuacji Rada powinna ponownie rozpatrzeć kandydaturę?

Tak. Natomiast odnosząc się do odmowy powołania 46 sędziów – w tej sprawie paradoksem jest to, że mówimy o osobach, które przeszły procedurę przed tzw. neo-KRS. Teraz wyobraźmy sobie sytuację, że część z nich skieruje skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Niestety może się zdarzyć, że ETPC ich nie uwzględni, bo uzna, że KRS nie była niezależnym organem w rozumieniu Konstytucji i prawa europejskiego. Natomiast prezydent też nie uzasadnił swojej decyzji, jedynie odmówił. Tylko na podstawie jego wypowiedzi w mediach wiemy, jaki jest klucz tej decyzji: osoby, które przeszły przez tzw. neo-KRS, a jednocześnie wcześniej podpisały m.in. list protestacyjny do OBWE w sprawie wyborów kopertowych.

Problemem jest brak uzasadnienia, czy bardziej właśnie te sugestie?

I jedno, i drugie. Zacznijmy jednak od wypowiedzi prezydenta i jego przedstawicieli. Świadczą o tym, że była to procedura pozakonstytucyjna i pozaustawowa. I teraz wyobraźmy sobie, że wybrana zostanie legalna KRS, przejdzie przez nią z pozytywnymi opiniami grupa np. 80 sędziów, a prezydent je przeanalizuje i zdecyduje: 60 powołuję, 20 nie. Bo np. nie odpowiada mu ich orzecznictwo. I tego nie uzasadni. To – w mojej ocenie – będzie oczywiste złamanie Konstytucji przez prezydenta, który odpowiada przed Trybunałem Stanu.

To dopytam, prezydent może wyjątkowo odmówić powołania, jeśli dobrze to uzasadni?

Moim zdaniem nie możemy być całkowicie zamknięci na różne zdarzenia, które przynosi rzeczywistość. Tyle, że jak obywatel ma patrzeć na sędziego, który przeszedł w całości procedurę konkursową przed legalną KRS, jest w sądzie rejonowym, ale startował do sądu okręgowego, spełnił wszystkie wymagania, był najlepszym kandydatem i nagle prezydent, nie mówiąc dlaczego, odmawia mu nominacji. Może pojawić się przypuszczenie, że coś jest nie tak, że prezydent coś wie. Nie ma postępowania dyscyplinarnego, nie ma postępowania karnego – tylko nagle wokół danego sędziego powstaje niepewność, więc obywatel może mieć wątpliwości, czy dobrze osądzi jego sprawę. Moim zdaniem taki sędzia może mieć również z tego tytułu roszczenia, bo przepracował kilka lat, wykazał się ponadprzeciętnymi umiejętnościami w stosunku do innych konkurentów, a nie dostał nominacji. I jeszcze jedna kwestia, jeśli prezydent będzie powoływał jednych sędziów, a drugich nie „bo tak zdecydował", to niedługo okaże się, że zaczniemy mieć sędziów prezydenta Nawrockiego, nie sędziów Rzeczpospolitej i będziemy mogli w ogóle wyrzucić z Konstytucji rozdział o Krajowej Radzie Sądownictwa, bo przestanie być potrzebny. Niestety wydaje mi się, że poprzez tę sprawę prezydent chce dokonać zmiany ustroju z parlamentarno-gabinetowego, na ustrój prezydencki. I było to widać już wtedy, gdy mówił, że przez pięć lat nie będą awansowani ci sędziowie, którzy słuchają podszeptów ministra Waldemara Żurka. Z całym szacunkiem – ale podpisywali protesty za czasów ministra Ziobry.

Sędziom pozostaje jedynie ETPC?

Moim zdaniem decyzja prezydenta jest decyzją administracyjną i dlatego sędzia, którego dotyczy, powinien zaskarżyć taką odmowę do sądu administracyjnego. Oczywiście zgadzam się, pojawiały się orzeczenia sądów administracyjnych, że to prerogatywa prezydenta, samo wręczenie nominacji jest prerogatywą, ale mamy też głosy autorytetów prawnych, które mówią: w wyjątkowych okolicznościach jednorazowo prezydent mógłby odmówić, ale powinien też powiedzieć, dlaczego to zrobił. Kluczem jest więc uzasadnienie. Przecież mamy w różnych urzędach państwowych procedury konkursowe. Ludzie mogą się odwoływać od tych konkursów, ale muszą mieć uzasadnienia, dlaczego nie zostali wybrani. Wiele tych procedur kończy się na etapie sądu. A tu sędzia dostaje swoisty wilczy bilet – bo nie podobają się jego poglądy? Skąd ma wiedzieć o co chodzi prezydentowi. Nawet nie ma jak się „poprawić”, bo nie wie co miałby zmienić w swojej pracy. I pojawiają się pytania stron: dlaczego? O czym wie prezydent? Czemu nie mówi o tym publicznie?

Problem też w tym, że gdyby ci sędziowie awansowali i gdyby weszła w życie ustawa praworządnościowa, znaleźliby się w tzw. grupach żółtej i czerwonej (w pierwszym przypadku musieliby wrócić na poprzednie stanowisko sędziego; w drugim odejść z zawodu lub objąć stanowisko referendarza) . 

Niestety, i to też pewna nauka dla sędziów. Ja osobiście apelowałem, żeby w sprawach praworządnościowych nie stawać się symetrystami. Jeżeli ci sędziowie honorują i uznają orzeczenia TSUE, ETPC, to przecież oba trybunały wyraźnie wskazują, że tzw. neo-KRS nie jest Krajową Radą Sądownictwa. Więc po co startowali? Teraz znaleźli się w pułapce, w którą wciągnęli ich politycy PiS i Suwerennej Polski. Chciałbym też wiedzieć, jak głosował przedstawiciel prezydenta w przypadku tych 46 kandydatur, czy „za", a później jego prezydent wnioski zamrażał i nie dawał nominacji? I jeszcze jedna istotna kwestia. Sędziowie zajmują się różnymi sprawami, także sporami pomiędzy np. politykami czy dotyczącymi kwestii światopoglądowych. I wyobraźmy sobie, że sędzia rozsądzi i powie: ten ma rację, tamten powinien go przeprosić. A prezydent mówi: nie, nie, nie, ten, który ma przeprosić, to jest mój kolega z ugrupowania politycznego - jak wydasz takie orzeczenie, to nie awansujesz. To jest to zagrożenie, o którym chyba zapominamy i któremu musimy przeciwdziałać.

 

Kiedy będzie gotowa ustawa o Sądzie Najwyższym?

Myślę, że Komisja Kodyfikacyjna Ustroju Sądownictwa i Prokuratury przy MS skończy prace jeszcze w tym roku. To niewątpliwie jeden z naszych priorytetów. W międzyczasie pracujemy jeszcze nad ustawą o powrocie sędziów ze stanu spoczynku do orzekania. Pamiętajmy, że ponad 80 sędziów wypadło z systemu, bo skończyli 65 lat. Teraz państwo płaci im 75 proc. ostatniego wynagrodzenia za emeryturę, a oni chcieli pracować za 100 proc. Więc my tracimy na tym finansowo, tracimy świetnych sędziów z powodu decyzji politycznych.

Czytaj: Sędzia Matras: Projekt nowej ustawy o SN jeszcze we wrześniu>>

Sąd Najwyższy wróci do opiniowania kandydatów na swoich sędziów?​>>

A sądy błagają o etaty. Przykład: Sąd Apelacyjny w Rzeszowie – gdzie nie można skomponować składu w sprawach karnych, a przecież do apelacji karnej trafiają same poważne sprawy. Tak bardzo ten sąd został nasycony tzw. neo-sędziami, którzy nie przeszli testu niezawisłości. I to powoduje dramatyczne opóźnienia. A tym samym uderza w obywateli. Dlatego ja naprawdę będę przypominał o tym prezydentowi, że nie współpracując z rządem, odpowiada za takie sytuacje. Przecież jako głowa państwa może zwrócić się do premiera: spotkajmy się w sprawach praworządności i porozmawiajmy na temat projektów, które przygotował minister Żurek i Komisja Kodyfikacyjna. Tymczasem jedynie zapowiada, że będzie odmawiał sędziowskich nominacji.