Patrycja Rojek-Socha: Ostatni wyrok TSUE potwierdza wcześniejsze wątpliwości dotyczące Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Na jakim etapie są prace nad zmianami dotyczącymi ustawy o Sądzie Najwyższym?
Sędzia Jarosław Matras: Zacznijmy od tego, że chodzi o dwa projekty. Pierwszy, który Komisja Kodyfikacyjna Ustroju Sądownictwa i Prokuratury przekazała MS w lutym bieżącego roku, to ustawa naprawcza wynikająca z wyroku pilotażowego Wałęsa przeciwko Polsce i zakładająca również nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym poprzez likwidację Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz skargi nadzwyczajnej. Nad drugim – nową ustawą o SN – kończymy pracę w naszym zespole, chcemy przedstawić go 23 września na posiedzeniu Komisji Kodyfikacyjnej. Naszym zadaniem było przygotowanie takiej koncepcji modelowej, ustrojowej, jeśli chodzi o status i funkcjonowanie SN. Do przedyskutowania pozostały jeszcze te kwestie, które do tej pory budziły największe kontrowersje. I oczywiście w tym projekcie ponawiamy to, co znalazło się w projekcie ustawy naprawczej, czyli założenie jest takie, że w SN nie ma ani Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, ani Izby Odpowiedzialności Zawodowej. A kompetencje IKNiSP, np. w zakresie orzekania o ważności wyborów, przejmie Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Naszym celem było też odsunięcie świata polityki i wpływu polityków (władzy wykonawczej) na działalność SN i w tym kierunku zmierza szereg naszych propozycji.
Czytaj: Tytuł profesora nie wystarczy, by kandydować na sędziego SN>>
Może Pan podać przykłady?
Proponujemy rozwiązania, które ograniczają władzę prezydenta do kreowania pewnych rozwiązań w Sądzie Najwyższym. Chodzi głównie o regulamin Sądu Najwyższego, który – przypomnę – obecnie jest tworzony przez prezydenta. Proponujemy – zgodnie z nową ustawą o SN - aby taki regulamin był przygotowywany i uchwalany przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN. Z innych zmian - wprowadzamy inne reguły wyboru pierwszego prezesa SN i prezesów Izb, tak aby rzeczywiście mieli oni poparcie sędziów SN.
A jeśli chodzi o samych sędziów Sądu Najwyższego, czy nowa ustawa reguluje kwestie tych powołanych od 2018 roku?
Nie, w zakresie tej ustawy nie zajmowaliśmy się statusem tzw. neo-sędziów. Kwestię tę reguluje obecnie projekt ustawy naprawczej. Natomiast w nowej ustawie o SN proponujemy pewne zmiany w zakresie wymogów formalnych, które będzie musiał spełnić kandydat na sędziego SN. Konkretnie chodzi o tzw. akademików, czyli doktorów habilitowanych, profesorów, którzy obecnie nie muszą spełniać żadnych dodatkowych kryteriów poza ogólnymi, takimi jak wysoki poziom wiedzy prawniczej, nieskazitelny charakter, niekaralność itp. Chcemy, by te osoby, jeśli chcą kandydować na sędziego SN, wykazały się też pięcioletnim stażem zawodowym w zawodzie prawniczym – np. adwokata, radcy prawnego, notariusza itd. I kolejna kwestia – proponujemy ograniczenia dotyczące prawników pełniących wysokie funkcje, np. w rządzie. Będą mogli kandydować do SN, oczywiście jeśli spełnią warunki, po upływie czteroletniej karencji od zajmowania stanowiska ściśle wskazanego w ustawie. Oczywiście jeśli te nasze propozycje zostaną przyjęte przez Komisję Kodyfikacyjną i następnie uwzględnione przez MS. Powtarzam – naszym celem jest stworzenie maksymalnie bezpiecznej - wolnej od wpływów władzy wykonawczej – strefy funkcjonowania Sądu Najwyższego, aby nie było tak, że na przykład były minister sprawiedliwości, czy poseł, albo były wiceminister spraw zagranicznych, spełniający warunki – czyli np. z tytułem doktora habilitowanego – od razu po zakończeniu pracy w rządzie zostaje sędzią Sądu Najwyższego. Taka sytuacja w sposób nieuchronny może negatywnie być odbierana w kontekście późniejszego orzekania przez tego sędziego i może godzić w prestiż i autorytet SN.
Mamy też zupełnie inny pomysł na jedną z komórek Sądu Najwyższego – Biuro Studiów i Analiz SN. Chcemy zaproponować inny model funkcjonowania tego biura z wzmocnieniem jego niezależności i gwarancji dla osób, które wykonują w nim obowiązki.
Cena promocyjna: 71.11 zł
Cena regularna: 79 zł
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 55.3 zł
Wracając do tzw. akademików. Można wymienić wielu sędziów SN, którzy są wybitnymi sędziami, a nie są związani z zawodami prawniczymi.
Oczywiście, takie argumenty zobrazowane konkretnymi przykładami padały podczas spotkań naszego zespołu. Z drugiej strony jednak warto pamiętać też o tym, co działo się w ostatnich latach – mam na myśli spektakularne awanse do Sądu Najwyższego, które niekoniecznie wiązały się z odpowiednim doświadczeniem, wysokim poziomem wiedzy prawniczej. Niezależnie od tego, w naszej ocenie sędzia Sądu Najwyższego powinien wykazywać się doświadczeniem praktycznym związanym ze stosowaniem prawa – bo to spowoduje, że jego orzekanie w SN będzie bardziej efektywne, przyswajalne i taki sędzia, w naszej ocenie, lepiej w SN się odnajdzie. Przy czym, przyznaję, spodziewam się dyskusji na forum Komisji, ale jakiś model musimy wypracować.
A co z prokuratorami? Awanse prokuratorskie, jeszcze do Izby Dyscyplinarnej, budziły przecież sporo wątpliwości.
W naszym projekcie nie zamykamy prokuratorom drzwi do Sądu Najwyższego, traktujemy ich tak jak prawników z innych zawodów prawniczych, pozostawiając wymóg stażu pracy. Nie zapominajmy, że wśród prokuratorów są prawnicy, którzy charakteryzują się także wysoką wiedzą, doświadczeniem predysponującymi ich do orzekania w SN. Zresztą kolejnym rozwiązaniem, które proponujemy, jest ponowne włączenie Sądu Najwyższego w samą procedurę oceny kandydatów na sędziów SN. Obecnie – przypomnę – SN nie ma w tym zakresie nic do powiedzenia, leży to w gestii Krajowej Rady Sądownictwa.
To powrót do rozwiązań, które już kiedyś obowiązywały?
Tak, a przynajmniej w pewnym zakresie. Nasz projekt przewiduje, że kandydatura na sędziego SN będzie zgłaszana do Sądu Najwyższego, konkretnie do I prezesa SN. Następnie I prezes będzie wyznaczał co najmniej dwóch sędziów Sądu Najwyższego do sporządzenia opinii o kandydacie. Przed zmianą ustawy z 2017 roku był to jeden sędzia. Nam zależy jednak na dwóch spojrzeniach. Dalej zgromadzenie danej izby zaopiniuje kandydata, a następnie zrobi to zgromadzenie ogólne. Przy czym, co istotne, SN nie będzie miał możliwości zamknięcia drogi danemu kandydatowi do SN, co przewidywały stare przepisy. Swoją opinię wyrażoną głosowaniem na zgromadzeniach przekaże KRS, która następnie zdecyduje, czy przedstawi prezydentowi wniosek o powołanie danego kandydata na sędziego SN. Brak takiej możliwości opiniowania przez SN kandydatów do SN jest paradoksem nowelizacji z 2017 r., który prowadzi do tego, że obecnie łatwiej dostać się do Sądu Najwyższego niż do np. sądu okręgowego.
Czytaj: Sędzia Matras: Kończymy prace nad ustawą o Sądzie Najwyższym. Tylko czy prezydent podpisze?>>
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.










