Teraz sprawa oparła się o Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Po interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich Rafał Siemianowski, podsekretarz stanu i zastępca szefa KPRM zwrócił się do ministra Zbigniewa Ziobry, by ten odpowiedział Rzecznikowi i przesłał premierowi odpowiedź do wiadomości. 

Problem głęboki, skutek przepisów 

Zgodnie z ustawą, która rejestru dotyczy, usuwanie danych nieletnich następuje co do zasady 10 lat po ukończeniu przez nich 18. roku życia. Oznacza to, że niejednokrotnie informacje o nich są w rejestrze znacznie dłużej niż dane sprawców pełnoletnich. Co ważne, w myśl tej samej ustawy do rejestru może trafić nieletni wobec którego zastosowano środki wychowawcze, poprawcze lub wychowawczo-lecznicze. Czyli i za link do filmu, i za gwałt.  

Czytaj: Nastolatka w rejestrze pedofilów? RPO ma wątpliwości>>

Zastrzeżenia w tym zakresie miał zresztą sam Prokurator Generalny. Na etapie prac nad przepisami, w opinii z 26 stycznia 2016 r. wskazał, że takie ujęcie jest "w rażący sposób sprzeczne z dobrem małoletniego i może spowodować nieodwracalne skutki dla jego psychiki, niwecząc zupełnie cele, dla których zastosowano wobec nieletniego wymienione wyżej formy jego readaptacji społecznej".

W przepisach jest i paradoks. W ustawie o rejestrze przestępców na tle seksualnym zapisano bowiem wyłączenie: nie wpisuje się do niego nieletniego sprawcy, gdy doszło do współżycia z osobą poniżej 15. roku życia bądź doprowadzenia do innych czynności seksualnych (czyli czynu z art. 200 par. 1 KK) - co ma przeciwdziałać penalizowaniu dobrowolnego seksu między małoletnimi. - Ale efekt jest taki, że sama propozycja nawiązania współżycia płciowego, przekazywana np. sms-ami czy mailami o treści erotycznej, w wyniku której nie doszło do stosunku seksualnego czy innej czynności seksualnej (czyli czyn z art. 200a par. 2 k.k.), może powodować wpis sprawcy do rejestru przestępców na tle seksualnym, zaś dojście do współżycia czy czynności seksualnej – już nie, gdyż istnieje w ustawie wyraźne wyłączenie takiej sytuacji - mówi radca prawny Michał Kubalski, naczelnik wydziału prawa rodzinnego w Biurze RPO. 

Informacja z rejestru jak kubeł zimnej wody

Do Rzecznika Praw Obywatelskich co rusz - o czym wielokrotnie informowało Prawo.pl -  wpływają tego typu sprawy, podobnie zresztą jak do Rzecznika Praw Dziecka. Ich wspólnym mianownikiem jest to, że chodzi zazwyczaj o drobne sprawy, a rodzice i nastolatkowie dowiadują się o wpisie, gdy już jest dokonany. Bo - co również ważne - umieszczenie w rejestrze następuje z mocy prawa. Dopiero jeśli sąd uzna, że w danym przypadku (z różnych przyczyn) danych sprawcy nie należy upubliczniać, wydaje w tej sprawie postanowienie. 

- O wpisaniu do rejestru przestępców seksualnych nie informuje się w trakcie postępowania ani rodziców sprawcy/ sprawczyni, ani samych nieletnich sprawców. Wpadają oni zatem w swoistą pułapkę proceduralną, gdyż dowiadują się o tym skutku już po uprawomocnieniu się orzeczenia, gdy przychodzi zawiadomienie o dokonanym wpisie. A wtedy działanie jest bardzo utrudnione. Po pierwsze przedstawiciele ustawowi nieletniego nie mają możliwości wniesienia środka odwoławczego od prawomocnego postanowienia, a po drugie – w samym postanowieniu nie ma mowy o Rejestrze, bowiem wpis do niego następuje z mocy prawa – tym samym w postanowieniu nie ma rozstrzygnięcia, które można byłoby zaskarżyć. Nie można apelować od czegoś, czego w postanowieniu nie ma. Mamy obecnie co najmniej kilka takich wniosków o wystąpienie o zmianę orzeczenia w takiej sprawie - mówi Michał Kubalski.

Dodaje, że często chodzi o jednorazowe wybryki, wysłanie linka do strony pornograficznej, czy zdjęcia. - Nastolatek przyznaje się, że jednorazowo wysłał smsa z takim linkiem, dostaje środek polegający na upomnieniu czy zobowiązaniu do przeprosin i zaprzestania takich czynów, i wszyscy sądzą, że to koniec. A wtedy przychodzi zawiadomienie, że nieletni został wpisany do rejestru przestępców seksualnych. A trzeba pamiętać, że dane w przypadku nieletnich pozostają w rejestrze do 10. roku po uzyskaniu pełnoletności. Więc zazwyczaj do 28. roku życia. A może chodzić o nieletniego, który w chwili popełnienia czynu miał na przykład 12 lat. RPO wielokrotnie występował w tej sprawie do Ministra Sprawiedliwości, nawet premier po prośbie Rzecznika przekazał MS polecenie udzielenia odpowiedzi, i dalej odpowiedzi nie ma - wskazuje.

Czytaj: Projekt: 14-latek będzie mógł trafić za kraty nawet na 30 lat>>

Kluczowy wniosek o niewpisywanie do rejestru 

Prawnicy podkreślają, że kuleje i świadomość stron i czasem sędziów. Ci ostatni wydając postanowienia w sprawie nieletnich - często ograniczające się do upomnienia, czy zobowiązania do udziału w terapii, nie informuje o "rejestrowych" konsekwencjach, kończą sprawę. Formularz, w którym jest do zaznaczenia okienko z pytaniem, czy był wniosek o rezygnację z wpisu do rejestru, czasem wypełniają nie sędziowie, lecz sekretariaty. Jak wynika z naszych doświadczeń i wpływających do Biura skarg, sędziowie często mogą nawet nie uświadamiać sobie, jakie długotrwałe i dalekosiężne mogą być konsekwencje orzeczenia w takiej sprawie - dodaje Kubalski.  

Wskazuje, że RPO ratuje sytuację, składając wniosek o przystąpienie do postępowania, wraz z wnioskiem o przywrócenie terminu do złożenia wniosku o niewpisywanie do rejestru – oczywiście, o ile do RPO wpłynie stosowna skarga i o ile waga czynu i sytuacja nieletnich sprawców za tym przemawia.  

- Sądy to zazwyczaj akceptują, natomiast w mojej ocenie to mocno nieprawidłowa sytuacja, że obywatel nie może samodzielnie podjąć działań, tylko musi szukać ratunku u RPO, bo albo upłynął już termin, albo można uznać, że go w ogóle nie było, bo informacji o wpisie nie ma w postanowieniu - wskazuje mecenas.

 

Wojciech Brzozowski, Adam Krzywoń, Marcin Wiącek

Sprawdź  

Rejestr to nie miejsce dla nastolatka? 

Prawnicy podkreślają, że może warto się zastanowić nad tym, czy wpisywanie nieletnich do rejestru przestępców na tle seksualnym jest zasadne. - W mojej ocenie ta kwestia powinna być ponownie przedyskutowana. Bycie osobą małoletnią, to jest ważny czas w życiu człowieka, kiedy kształtuje się jego osobowość, charakter, funkcjonowanie w społeczeństwie i poznaje on normy obowiązujące w otaczającym świecie. I jest pytanie, czy rejestr jest w ogóle dobrym narzędziem w takich sprawach. Bo wiąże się z nim duża stygmatyzacja, a przecież celem postępowania w sprawach nieletnich jest wychowanie i resocjalizacja w najbardziej drastycznych przypadkach. Nie jestem pewna czy stosowanie wpisu do rejestru można traktować jako rozwiązanie wychowawcze - mówi adwokat Monika Horna-Cieślak. 

I dodaje, że problematyczny jest też czas obowiązywania tego wpisu. - Jest to bardzo długotrwałe i dotyczy etapu wchodzenia w dorosłość, kształtowania przyszłości - mówi. W jej ocenie, jeżeli już to takie przepisy powinny zostać doprecyzowane m.in. poprzez wskazanie w jakich przypadkach, przy jakich czynach i na jaki czas. 

- Jeżeli doszlibyśmy do wniosku, że tak - wpis w niektórych przypadkach jest zasadny, to powinno to być na o wiele krótszy okres i nie w sprawach drobnych, w których sąd stosuje jedynie środki wychowawcze. Być może w przypadku środków poprawczych - czyli gdy mamy do czynienia z gwałtem lub powtarzającymi się czynami na tle seksualnym. Bo środek wychowawczy - przypominam - ma co do zasady wychowywać - wskazuje adwokatka.