- W czerwcu kończy mi się urlop i mam zamiar powrócić do orzekania - poinformował na początku maja były wiceminister sprawiedliwości, który po dymisji z resortu wrócił do stołecznego sądu rejonowego, a potem skorzystał z udzielonego mu przez ministra półrocznego urlopu na poratowanie zdrowia. A teraz według portalu Onet.pl ma trafić do pracy w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości. 

Według doniesień medialnych z sierpnia ubiegłego roku, ówczesny wiceszef resortu sprawiedliwości Łukasz Piebiak miał należeć do grupy, która prowadziła akcje dyskredytowania sędziów krytykujących zmiany w prowadzane przez rządzącą większość w wymiarze sprawiedliwości. Piebiak podał się wtedy do dymisji, co oznaczało zakończenie delegacji do resortu i powrót do pracy w sądzie, z którego był delegowany.

Łukasz Piebiak jest sędzią Sądu Rejonowego w Warszawie i po dymisji z ministerstwa powinien wrócić do orzekania w tym sądzie. Jednak od 5 września 2019 r. przebywał na urlopie wypoczynkowym. Ten okres usprawiedliwionej jego nieobecności w pracy zakończył się 6 grudnia, ale Piebiak nie wrócił jednak do orzekania. W połowie grudnia sekcja prasowa warszawskiego sądu okręgowego poinformowała, że "sędzia Łukasz Piebiak od dnia 7 grudnia 2019 r. do dnia 06.06.2020 r. przebywa na usprawiedliwionej nieobecności", ale nie podano wtedy, o jaką formę "usprawiedliwionej nieobecności".

Czytaj: 
Hejt przeciw sędziom - dymisja wiceministra Piebiaka>>

Sędzia Piebiak na urlopie dla ratowania zdrowia>>

 


Podczas majowej rozmowy z dziennikarzami, kiedy zapowiedział powrót do orzekania w sądzie,  Piebiak mówił, że tzw. afera hejterska była atakiem na wynik wyborczy Zjednoczonej Prawicy, a wszelkie doniesienia o istnieniu tzw. afery hejterskiej w MS to "nieprawda i fake". Jak podkreślił, media podały informację o procederze hejtowania sędziów w sierpniu 2019 r. podczas kampanii wyborczej w wyborach do parlamentu. - Ja byłem bezpośrednim celem tego ataku, ale rzeczywistym celem był wynik wyborczy Zjednoczonej Prawicy i minister sprawiedliwości prokurator generalny Zbigniew Ziobro - dodał.
Jego zdaniem, cel tych ataków powiódł się połowicznie. - Wyeliminowano mnie i moich pracowników. Cel drugi się nie powiódł - ocenił.