Planowane podwyżki - w sumie 900 zł - to efekt protestów pracowników wymiaru sprawiedliwości,  m.in. miasteczka protestacyjnego, akcji przeprowadzonej w maju i czerwcu przed resortem sprawiedliwości. 4 lipca podpisano porozumienia dotyczące ich wysokości i ustalono, że podział środków będzie przedmiotem dalszych uzgodnień. Spotkania robocze z przedstawicielami ministerstwa były, ale jak mówią nieoficjalnie związkowcy, nie przyniosły większych efektów. NSZZ Solidarność Pracowników Sądownictwa wystąpiła i w ubiegłym tygodniu otrzymała informacje o wynagrodzeniach pracowników sądów w skali ogólnokrajowej. Jak mówili wówczas jej przedstawiciele, dane potwierdziły, że dysproporcje są i to duże.

 


Związkowcy nieoficjalnie przyznają też, że nie spodziewali się realnych podwyżek od 1 października. - Oczywiste było, że nastąpi to później, po negocjacjach ale z wyrównaniem od 1 października - dodają. Apelują jednak o konstruktywne negocjacje, które pozwolą o jak najszybsze uruchomienie środków. 

Spotkanie z przedstawicielami resortu - 3 października

Z informacji Prawo.pl wynika, że spotkanie w sprawie sposobu podziału środków zaplanowano na 3 października na godzinę 10.  Zaproszono na nie - jak mówi w rozmowie z Prawo.pl przewodnicząca Prezydium Krajowego Zarządu KNSZZ „Ad Rem” Justyna Przybylska - przedstawicieli wszystkich związków zawodowych. 

Czytaj w LEX: Nowe obowiązki sędziów i pracowników wymiaru sprawiedliwości- reforma KPC >

Jak dodaje, to że każdy powinien się w tej kwestii wypowiedzieć jest dla jej związku oczywiste. - Każda organizacja związkowa ma zgodnie z ustawą swoje prawa i dlaczego ja - jako przedstawiciel większego związku - miałabym kogoś tego pozbawiać. Pracownicy mogą wybierać czy chcą należeć do mojego związku, Solidarności czy też do swojego mniejszego. Poza tym zawsze uważałam, że należy prowadzić rozsądną i merytoryczną debatę o tym, jakie rozwiązanie jest najlepsze i najkorzystniejsze - dodaje. 

Czytaj: Podwyżki dla pracowników sądów blisko, ale trwa spór o zasady>>

Kwestie tę poruszała też w piśmie skierowanym do dyrektora Departamentu Budżetu i Efektywności Finansowej MS Artura Strumnika Solidarność, pytając wprost do jakich związków resort zwrócił się o stanowisko w sprawie rozdysponowania środków - czy do wszystkich bez względu na liczbę zrzeszonych, czy do reprezentatywnych - (w myśl ustawy  o związkach zawodowych zrzeszających co najmniej 15 proc. ogółu osób wykonujących pracę zarobkową objętych zakresem działania statutu, nie mniej jednak niż 10 tys. osób wykonujących pracę zarobkową, lub  największą liczbę osób wykonujących pracę zarobkową, dla których ma być zawarty określony ponadzakładowy układ zbiorowy pracy).  

- Jeśli ministerstwo chce prowadzić rokowania ze wszystkimi związkami zawodowymi (bez kryterium ich reprezentatywności czy też ogólnopolskiej skali działalności), powinno zwrócić się o zajęcie stanowiska do wszystkich związków zawodowych w kraju, które obejmują swoją działalnością sądy powszechne - nadmieniła. 

Związki, ale też sami pracownicy sądów różnie podchodzą do tego jak powinny być podzielone środki na podwyżki. Prowadzona była m.in. akcja, w której związki wysyłały pisma, by domagano się równego podziału środków, po tyle samo dla każdego pracownika. Cześć podnosi jednak, że przy okazji podwyżek można by wyrównywać dysproporcje w płacach. 

Czytaj w LEX: Nowe obowiązki pełnomocników procesowych - reforma KPC >

Na razie dwie propozycje

W tym momencie mówi się o dwóch propozycjach. Część związków, także spośród tych, które brały udział w miasteczku protestacyjnym  - m.in. Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości RP, chcą by podwyżki od 1 października zostały podzielone po równe na każdego pracownika plus dodatek stażowy. Takie samo i niezmienne jest stanowisko Ad Remu.  - Uważamy, że każdy powinien dostać po 450 zł podwyżki do wynagrodzenia zasadniczego powiększoną o dodatek w zależności od stażu pracy. Niezależnie od zajmowanego stanowiska – dodaje. Takie były postulaty protestujących od samego początku i w protestach ramię w ramię udział brali wszyscy pracownicy bez względu na zarobki i zajmowane stanowiska. I dzięki temu właśnie wsparciu pracowników udało się osiągnąć sukces. Uwzględniając tzw. "śniadania sądowe", manifestacje lokalne i inne akcje to setki protestów. A przypominam, że zaczęliśmy protesty we wrześniu 2018 r. - mówi Przybylska. 

"Solidarność" - jak przyznaje jej wiceprzewodniczący Dariusz Kadulski - uwzględniając dane dotyczące dysproporcji, skłania się do propozycji, by każdy pracownik dostał po 350 zł brutto podwyżki, a 100 zł byłoby częścią przeznaczoną na wyrównanie różnic. 

- Są oczywiście takie sądy, gdzie żadnego problemu nie będzie bo i praktycznie dysproporcji nie ma, więc wszyscy dostaną tyle samo, po równo. Ale są też miejsca gdzie różnice są i to znaczące. Najważniejsze jest, by do każdego sądu trafiło 450 zł na etat – mówił niedawno Prawo.pl.

Czytaj: 
Związki sądów i prokuratury wywalczyły 900 zł, ale bez mnożnika>>

Będzie wojna o ustawę o pracownikach sądów i prokuratur>>

Związek tłumaczy to jeszcze jedną kwestią, związaną z średniorocznym wskaźnikiem wzrostu płac.  Zgodnie z art. 4 ust. 2 ustawy z 23 grudnia 1999 r. o kształtowaniu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej oraz o zmianie niektórych ustaw wynagrodzenia osób nieobjętych mnożnikowymi systemami wynagrodzeń, waloryzowane są średniorocznym wskaźnikiem wzrostu wynagrodzeń. - Jeżeli przyjmie się interpretację obligatoryjnego wzrostu pensji pracownika, oznacza to, że – jeżeli nie ma dodatkowych środków na spełnienie tego obowiązku w budżecie – osoby wysoko zarabiające, posiadające wynagrodzenia tzw. kominowe – jeżeli w tym roku otrzymają wysoką podwyżkę np. 450 zł do zasadniczego, to w roku 2020, będą musiały otrzymać z kolejnych 450 zł dodatkowo 6 proc. wzrostu swojej płacy. To niewątpliwie znacząco uszczupli środki z kwoty 450 zł na pozostałych pracowników. Taka sytuacja będzie miała miejsce zarówno w sądach jak i  prokuraturze - podkreślił związek w piśmie skierowanym do pracowników sądów.  

 

 

100 zł na dysproporcje? To już było

W ocenie Ad Rem kwestie dysproporcji w wynagrodzeniach powinny być uregulowane systemowo. - Temat oczywiście jest szeroki. Przypominam, że około 100 zł na wyrównanie dysproporcji, to kwota która była przyznana w lutym 2018 i niestety nie jest to kwota, która spowodowała oczekiwane zmiany. W wielu wypadkach nastroje wśród pracowników jedynie pogorszyły się, a zakładanego efektu nie osiągnięto. KNSZZ "Ad Rem" podczas roboczego spotkania przedstawił możliwości rozwiązania tych problemów systemowo. Przed nami co najmniej 3 miesiące pracy w kierunku doprowadzenia do takich zmian, przynajmniej w takim zakresie, jak to będzie możliwe do czasu podziału kolejnej transzy podwyżek - zaznacza przewodnicząca związku i dodaje, że "to czas na poważne negocjacje i merytoryczne rozmowy, a nie wróżenie z fusów". 

Część związkowców uważa, że właśnie podział kolejnej transzy podwyżek - od 1 stycznia 2020 r., powinien być przeprowadzony tak, by niwelować różnice w wynagrodzeniach w poszczególnych jednostkach.   
 

W tle coraz silniejszy konflikt w związkach

W tle negocjacji narasta konflikt między związkami. O tym, że "Solidarności" i Ad Rem nie jest razem po drodze mówi się nieoficjalnie od wielu miesięcy. Widać było to chociażby po akcjach protestacyjnych - prowadzonych w jednej sprawie, z nieco różnymi postulatami ale ... oddzielnie. Sprawa podziału środków na podwyżki podział pogłębia jeszcze bardziej.

Od pozostałych związków protestujących po MS odłączył się również w swoim stanowisku NSZZ Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości RP z Poznania, pisząc w liście skierowanym do dyrektora  Departamentu Budżetu i Efektywności Finansowej MS, że jest autonomiczny, niezależny samorządny i, że nie udzielił "żadnego pełnomocnictwa osobom trzecim, a zwłaszcza innym przedstawicielom organizacji związkowych do reprezentowania go i wypowiadania się publicznie w jego imieniu na szczeblu ministerialnym" oraz na poziomie poszczególnych sądów.  

Z kolei Ad Rem apelował do pracowników sądów o wypełnianie deklaracji członkostwa i nie ukrywał, że odbiera działania "Solidarności" jako próby wykluczenia go z dyskusji.