Same związki zawodowe też nie są zgodne w tym, jak te fundusze powinny być rozdysponowane, a punktem zapalnym jest to czy dla wszystkich po równo, czy wyrównując różnice w płacach.

Planowane podwyżki - w sumie 900 zł - to efekt protestów pracowników wymiaru sprawiedliwości,  m.in. miasteczka protestacyjnego, akcji przeprowadzonej w maju i czerwcu przed resortem sprawiedliwości. 4 lipca podpisano porozumienia dotyczące ich wysokości i ustalono, że podział środków będzie przedmiotem dalszych uzgodnień. Spotkania robocze z przedstawicielami ministerstwa były, ale jak mówią nieoficjalnie związkowcy, nie przyniosły większych efektów. Teraz NSZZ Solidarność Pracowników Sądownictwa otrzymała informację o wynagrodzeniach pracowników sądów w skali ogólnokrajowej i jak mówią jej przedstawiciele, są to dane potwierdzające, że dysproporcje są i to duże. 

Czytaj: Wzrosną pensje w prokuraturze>>
 

Jedni pracownicy sądów ślą do związków petycje z prośbą by środki dzielone były równo, inni by uwzględniono w podziale tych zarabiających najmniej. Termin pierwszego etapu podwyżek się zbliża, a w tle trwa coraz mocniejszy konflikt pomiędzy organizacjami związkowymi -  głównie KNZZ Ad Rem i NSZZ "Solidarność" Pracowników Sądownictwa. 

 


350 zł dla wszystkich, 100 na wyrównanie dysproporcji 

Solidarność, reprezentując związki, które protestowały przez Ministerstwem Sprawiedliwości, skierowała w ostatnich dniach pismo do Artura Strumnika, dyrektora Departamentu Budżetu i Efektywności Finansowej w Ministerstwie Sprawiedliwości, w którym podkreśliła, że przy uzgodnieniach dotyczących podziału środków na podwyżki reprezentowane przez nią związki "liczą na poszanowanie wszelkich zasad prowadzenia dialogu ze stroną społeczną, bez stosowania presji czasowej".

Kolejne pismo skierowane zostało do samych pracowników sądów powszechnych - jak podniesiono - w reakcji na zaniepokojenie zasadami podziału środków na podwyżki. Związek podkreślił w nim, że nie dzieli pracowników na starszych i młodszych, ale chce też zapobiegać "nieuprawnionemu różnicowaniu wynagrodzeń w oparciu o niedozwolone lub niejasne kryteria". 

W rozmowie z Prawo.pl wiceprzewodniczący NSZZ Solidarność Pracowników Sądownictwa Dariusz Kadulski mówi, że nie doszło jeszcze do ustalenia kompromisu w tym zakresie pomiędzy stroną związkową a rządową. 

Czytaj: Związki sądów i prokuratury wywalczyły 900 zł, ale bez mnożnika>>
 

- Występowaliśmy do ministerstwa o przedstawienie nam danych o wynagrodzeniach i te dane właśnie dostaliśmy. Wynika z nich, że dysproporcje w sądach są. Przykład? W skali ogólnokrajowej, na stanowiskach najbardziej doświadczonych pracowników wspomagających sędziów, czyli starszych sekretarzy sądowych, mamy średnią zarobków na poziomie 3445 zł brutto, ale mamy również rozpiętość tych wynagrodzeń między 2121 a 5816 zł brutto. Czyli mimo, że od 2016 r. zrobiliśmy wiele żeby tych różnic nie było, one nadal są – dodaje. 

Czytaj: Będzie wojna o ustawę o pracownikach sądów i prokuratur>>
 

"Solidarność" - jak przyznaje Kadulski - skłania się więc do propozycji, by każdy pracownik dostał po 350 zł brutto podwyżki, a 100 zł byłoby częścią przeznaczoną na wyrównanie różnic.  - Są oczywiście takie sądy, gdzie żadnego problemu nie będzie bo i praktycznie dysproporcji nie ma, więc wszyscy dostaną tyle samo, po równo. Ale są też miejsca gdzie różnice są i to znaczące. Najważniejsze jest, by do każdego sądu trafiło 450 zł na etat – dodaje.

Związek tłumaczy to jeszcze jedną kwestią, związaną z średniorocznym wskaźnikiem wzrostu płac.  Zgodnie z art. 4 ust. 2 ustawy z 23 grudnia 1999 r. o kształtowaniu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej oraz o zmianie niektórych ustaw wynagrodzenia osób nieobjętych mnożnikowymi systemami wynagrodzeń, waloryzowane są średniorocznym wskaźnikiem wzrostu wynagrodzeń. 

- Jeżeli przyjmie się interpretację obligatoryjnego wzrostu pensji pracownika, oznacza to, że – jeżeli nie ma dodatkowych środków na spełnienie tego obowiązku w budżecie – osoby wysoko zarabiające, posiadające wynagrodzenia tzw. kominowe – jeżeli w tym roku otrzymają wysoką podwyżkę np. 450 zł do zasadniczego, to w roku 2020, będą musiały otrzymać z kolejnych 450 zł dodatkowo 6 proc. wzrostu swojej płacy. To niewątpliwie znacząco uszczupli środki z kwoty 450 zł na pozostałych pracowników. Taka sytuacja będzie miała miejsce zarówno w sądach jak i  prokuraturze - podkreślił związek w piśmie skierowanym do pracowników sądów. 

Czytaj: W czwartek decyzja w sprawie pracowników wymiaru sprawiedliwości>>
 

Ad Rem: 450 zł i dodatek za staż pracy

Prezydium Krajowego Zarządu KNSZZ Ad Rem przyjęło uchwałę, w której domaga się niezwłocznego uzgodnienia podziału środków na podwyżki i przyznania ich w ten sposób, że każdy z pracowników sądów dostanie 450 zł podwyżki do wynagrodzenia zasadniczego i 5 proc. do 20 proc. dodatku w zależności od stażu pracy. 

- Jako Związek Zawodowy przez wiele miesięcy walczyliśmy o 1000 zł podwyżki dla wszystkich pracowników. W wyniku protestów zapadła decyzja o podniesieniu płac o 900 zł. Apelujemy teraz aby wywalczone środki podzielone były w równej wysokości dla wszystkich, na zasadach przyjętych dla pracowników prokuratury - zaznaczono w uchwale. 

Związek podnosi też, że problem dysproporcji w wynagrodzeniach powinien być rozwiązany systemowo, poprzez ustawę o pracownikach sądów i prokuratur. - Wolą pracowników jest, aby każdy otrzymał wywalczoną wspólnie podwyżkę w równej wysokości 450 zł, zwiększoną o wypracowaną wysługę - dodano. 

Prace nad projektem ustawy utknęły w lipcu. Nie udało się bowiem, jak pisało Prawo.pl, uzyskać zgody ministrów - oponował minister finansów - na wprowadzenie mnożnikowego systemu wynagrodzeń. Miał on być uzależniony od średniej płacy krajowej. Nadzieję w ustawie, która go miała wprowadzić, pokładała m.in. "Solidarność" Pracowników Sądownictwa, której przedstawiciele brali udział w pracach nad jej założeniami. 

W tle coraz silniejszy konflikt w związkach

O tym, że obu związkom nie jest po drodze mówi się nieoficjalnie od wielu miesięcy. To, że konflikt jest i narasta, widać było chociażby po akcjach protestacyjnych - prowadzonych w jednej sprawie, z nieco różnymi postulatami ale ... oddzielnie. Sprawa podziału środków na podwyżki podział pogłębia jeszcze bardziej. 

W piśmie skierowanym do dyrektora Departamentu Budżetu i Efektywności Finansowej MS, Solidarność wprost pyta do jakich związków resort zwrócił się o stanowisko w sprawie rozdysponowania środków - czy do wszystkich bez względu na liczbę zrzeszonych, czy do reprezentatywnych - (w myśl ustawy  o związkach zawodowych zrzeszających co najmniej 15 proc. ogółu osób wykonujących pracę zarobkową objętych zakresem działania statutu, nie mniej jednak niż 10 tys. osób wykonujących pracę zarobkową, lub  największą liczbę osób wykonujących pracę zarobkową, dla których ma być zawarty określony ponadzakładowy układ zbiorowy pracy). 

- Jeśli ministerstwo chce prowadzić rokowania ze wszystkimi związkami zawodowymi (bez kryterium ich reprezentatywności czy też ogólnopolskiej skali działalności), powinno zwrócić się o zajęcie stanowiska do wszystkich związków zawodowych w kraju, które obejmują swoją działalnością sądy powszechne - czytamy w piśmie "Solidarności". 

 

Tymczasem związek Ad Rem apeluje do pracowników sądów o wypełnianie deklaracji członkostwa i nie ukrywa, że odbiera działania "Solidarności" jako próby wykluczenia go z dyskusji. Ocenia również pismo i propozycje "Solidarności" jako "żenujące".  Brak jedności - jak nieoficjalnie mówią związkowcy - jest też wśród samych związków, które protestowały pod resortem.