Dzień później - 5 lipca - w Ministerstwie Sprawiedliwości ma odbyć się spotkanie z przedstawicielami wszystkich związków pracowników prokuratury i wymiaru sprawiedliwości. Związkowcy nie mają wątpliwości, że zostaną im przedstawione decyzje co dalej, a postulują i zmiany systemowe i podwyżki. Choć w tym zakresie się różnią.  "Solidarność" Pracowników Sądownictwa mówi o 450 zł jeszcze w tym roku (do 200 zł zapisanych w ustawie budżetowej) i 500 zł w kolejnym, Ad Rem i związkowcy prokuratury od początku żądali 1000 zł dodatkowo w 2019 r.

Czytaj: Nie ma pieniędzy na ustawę o pracownikach wymiaru sprawiedliwości? Spotkanie przesunięte>>

Ministerstwo Finansów mówi "nie"

Projekt wprowadza m.in. system mnożnikowy wynagradzania powiązany ze średnią płacą w gospodarce. Zaoponowało w tym zakresie Ministerstwo Finansów. Jacek Skała, przewodniczący Prezydium Rady Głównej Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury podkreśla w rozmowie z Prawo.pl, że takie rozwiązanie jest o tyle korzystne dla pracowników prokuratury i sądów, że gwarantowało by wzrost ich płac w tempie równym ze wzrostem płac w gospodarce. 

- Gdyby rozwiązanie takie wprowadzono w 2009 r. równolegle do reformy systemu wynagradzania sędziów i prokuratorów, płace pracowników w wymiarze sprawiedliwości byłyby wyższe na najniższym stanowisku o prawie 900 zł, a na najwyższym o ponad 3400 zł, przyjmując zaproponowaną przez Ministerstwo Sprawiedliwości siatkę 22 stawek awansowych i wysokość przeciętnego wynagrodzenia w 2018 r. Największą zaletą tego systemu była przede wszystkim „odporność” na stosowaną przez poprzednie rządy metodę zamrażania funduszu wynagrodzeń w sferze budżetowej - dodaje. 

 


Podobnie jak inni związkowcy Jacek Skała liczy, że  Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów zaakceptuje zaproponowane rozwiązanie - bo to - jak mówi - pozwoli zahamować narastający kryzys kadrowy w wymiarze sprawiedliwości.

Pomóc mogą podwyżki kwotowe

Prokurator widzi też możliwość rozwiązania w sytuacji gdy propozycja mnożnikowego systemu nie uzyska akceptacji. - Rozważenia wymaga sięgnięcie po inne rozwiązania, znane między innymi z planu modernizacji prokuratury. Przypominam, że projekt ustawy o ustanowieniu planu modernizacji prokuratury został zablokowany na tym samym Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów. Ale jego rozwiązania w sferze płac można by recypować do projektu nowej ustawy o pracownikach sądów i prokuratury. W jaki sposób? Poprzez przyjęcie podwyżek kwotowych w latach 2020-2022 np. po 600 złotych na każdy etat miesięcznie - mówi. 

I dodaje, że w powiązaniu z postulowaną przez jego związek nowelizacją budżetu na 2019 r., oznaczałoby to szybkie podniesienia płac o kwotę 1000 zł. 

Czytaj: Będzie wojna o ustawę o pracownikach sądów i prokuratur>>

- Składając taką propozycję nie usuwamy z teki marzeń pracowników sądów i prokuratury systemu mnożnikowego w powiązaniu ze średnią płacą w gospodarce. Tylko taki bowiem system jest w stanie zapobiec kryzysowi kadrowo – płacowemu w polskich prokuraturach i sądach w przyszłości - wskazuje. 

Mnożnik - dobrym kierunkiem, projekt budzi kontrowersje 

Związkowcy zgodnie podkreślają, że propozycja wprowadzenia mnożnikowego systemu wynagradzania jest krokiem w dobrym kierunku, zgodnie też krytykują wiele zapisów projektu - m.in. dotyczących kar. 

Sztab miasteczka protestacyjnego (przed resortem protestuje m.in. "Solidarność" Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości i właśnie ZZPiPP)  już 7 czerwca przesłał ministerstwu 45 uwag do opracowywanej regulacji. W specjalnym oświadczeniu wskazał m.in. na brak gwarancji odpowiedniego przygotowania do służby, brak stażu i łatwość w omijaniu procedury konkursowej, stabilności zatrudnienia, niezależności w powierzonych zadaniach. Zastrzeżenia ma też m.in. do zapisów dotyczących kar porządkowych (a w rzeczywistości dyscyplinarnych). W myśl projektu urzędnik ma ponosić odpowiedzialność porządkową za naruszenie obowiązków służbowych, nieprzestrzeganie ustalonej organizacji i porządku w pracy, przepisów bezpieczeństwa, higieny pracy, przepisów przeciwpożarowych, przyjętego sposobu potwierdzania przybycia i obecności w pracy oraz usprawiedliwiania nieobecności. 

Karami mają być upomnienie, nagana, nagana z ostrzeżeniami i obniżenie wynagrodzenia zasadniczego. Przy czym kara finansowa - mogła by być nakładana na okres od  1 miesiąca do 3 miesięcy, w wysokości od 10 do 30 proc. wynagrodzenia zasadniczego. Dodatkowo, urzędnik ukarany karą inną niż upomnienie, przez pięć lat nie mógłby otrzymać wyższej stawki wynagrodzenia. - Resort sprawiedliwości zapewniał, że jego zamiarem było objęcie pracowników ochroną przysługującą funkcjonariuszom, więc w drodze dialogu doszło w tym zakresie do porozumienia i Ministerstwo zobowiązało się przeredagować ten przepis. Zapisy dotyczące dodatkowych kar - właściwych dla funkcjonariuszy publicznych, Ministerstwo ma przeanalizować pod kątem zgodności z Kodeksem pracy - wskazano w oświadczeniu.

Justyna Przybylska, przewodnicząca KNZZ Ad Rem (który przed resortem nie protestuje), także mówi, że projekt ustawy pracownikom wymiaru sprawiedliwości się nie podoba.

- Przede wszystkim jest oparty jest na regulacjach o urzędnikach państwowych, ale jednocześnie w wielu przepisach zmienia je na niekorzyść pracowników sądów i prokuratur. Nie rozwiązuje też wszystkich kwestii i problemów. Generalnie kierunek zmian należy ocenić jako – w zakresie wprowadzenia mnożnikowego systemu wynagradzania, ale nawet tu pojawiają się problemy awansów poziomych, brak jest awansów pionowych - mówi.

 

I zaznacza, że dlatego jej związek na zaproponowany kształt nie może się zgodzić. - Projekt wymaga poprawek. Ustawa w tym kształcie oferuje nam np. w zakresie dyżurów aresztowych mniej niż Kodeks pracy, albo zgoła więcej, ale to już w odniesieniu do kar porządkowych– dodaje. 

Z kolei wiceminister Michał Wójcik w rozmowie z Prawo.pl podkreślał, że projekt ma charakter rewolucyjny.  - Oznacza to, że pracownicy sądów i prokuratur będą otrzymywali wyższe wynagrodzenie. Będą funkcjonariuszami publicznymi i będą mieli przewidzianą jasną ścieżkę awansu - zaznaczył.  I dodał, że jeśli nie ma na to zgody, ministerstwo jest gotowe rozmawiać o tym w następnej kadencji. 

Spory między związkami nie pomagają

Problemy są też spory pomiędzy związkami pracowników wymiaru sprawiedliwości, które - jak mówią nieoficjalnie sami pracownicy - w walce o poprawę sytuacji i wzrost wynagrodzeń nie pomagają. 

Związkowcy sami przyznają, że o jedność im trudno. Ale - jak dodają - nie chodzi jedynie o animozje, ale też  nieco inne spojrzenie i na to co się dzieje i na rozwiązania. 

Szefowa Ad Rem jako przykład podaje wniosek dotyczący całkowitej likwidacji dodatków specjalnych. - W naszej ocenie, to one ratują w wielu sądach sytuację jeżeli chodzi o zarobki. Pracownicy napracują się ciężko, zastępując innych, dostają dodatkowe obowiązki, więc zasługują na te pieniądze. Jeśli są jakieś nieprawidłowości z rozdysponowywaniem tych środków, to trzeba to doregulować, a nie rezygnować z takiej możliwości – mówi.