Mowa nienawiści była jednym z głównym tematów II Kongresu Prawników Polskich, który odbył się 1 czerwca w Poznaniu. Społeczna Komisja Kodyfikacyjna zaproponowała swoje rozwiązanie problemu. Podobnie jak w przypadku chuligaństwa, jeśli przestępstwo jest wywołane uprzedzeniami, kara przewidziana za nie ma być, według tego projektu, nie niższa od dolnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę.

Więcej: Ma być sprawniej, szybciej, łatwiej dla obywateli - prawnicy przedstawiają swoje propozycje >>

Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak serwisowi Prawo.pl mówi, że jego resort też będzie pracować nad rozwiązaniem tego problemu. - Nie będziemy z tym czekać. Kiedy będziemy mogli przedstawić propozycję - dziś trudno powiedzieć, ale na pewno to nie jest tak, że nie dostrzegamy istnienia i wagi problemu - dodaje.
 

Patrycja Rojek-Socha: Ostatnio dużo się mówi w sferze publicznej o mowie nienawiści i konieczności zmian, także w zakresie przepisów. Resort też widzi taką potrzebę? 

Łukasz Piebiak: Wszelkiego rodzaju fałszywe informacje, czy bardzo intensywne, obraźliwe ataki słowne zasługują na potępienie i to jest oczywiste. Dzisiejszy system prawny penalizuje pewne zachowania i przewiduje środki ochronne, ale czy wystarczająco? Pewnie nie. I mogę powiedzieć, że się temu zjawisku przyglądamy. Dostrzegamy niedostatki dzisiejszych regulacji i będziemy się starać znaleźć właściwe, adekwatne do tego rozwiązania. Być może będzie się to wiązało z jakąś interwencją legislacyjną w celu ochrony przed takimi zachowaniami, ale nie za wszelką cenę.  Chciałbym jednak podkreślić - zwłaszcza obserwując to co jest na Zachodzie - że nie jesteśmy za tym i to mówimy otwarcie – by podobnie jak w części krajów Europy, pod pretekstem walki z mową nienawiści cenzurować czyjeś poglądy. 

 

To znaczy?  

W moim odczuciu, bywa że właśnie do tego sprowadza się walka z mową nienawiści na Zachodzie. Znamy takie sytuacje, w których na przykład księża czy biskupi katoliccy byli oskarżani o mowę nienawiści, bo z ambony cytowali Pismo Święte. A przecież jest ono bardzo jednoznaczne, np. w kwestii homoseksualizmu. I zdarzało się tak, że było to kwalifikowane jako przestępstwo i kończyło się wyrokami skazującymi. Na takie podejście, czyli ograniczanie swobody wypowiedzi, cenzurowanie poglądów, nie ma naszej zgody. Niemiecka ustawa dotycząca tych zagadnień już jest pokazywana jako narzędzie być może efektywne, ale mogące prowadzić do cenzurowania poglądów, które się komuś nie podobają. My taką drogą, w mojej ocenie, nie powinniśmy iść. 

Czytaj: Ministerstwo Sprawiedliwości: walka z mową nienawiści nie może wprowadzać cenzury>>
 

Jest sposób by to wypośrodkować? 

Będziemy szukać złotego środka. Z jednej strony nie może być tak, że ktoś bezkarnie kogoś personalnie, czy jakąś grupę opluwa, zohydza i znieważa, państwo musi tu pomóc pokrzywdzonemu przede wszystkim stwarzając efektywne narzędzia ochronne. Z drugiej strony - pod pretekstem mowy nienawiści nie mogą być, powtarzam,  cenzurowane poglądy - a o to często na Zachodzie chodzi w odniesieniu np. do poglądów konserwatywnych. Mamy w tym zakresie podobne podejście, jak inne państwa środkowej Europy, bo my wszyscy jeszcze pamiętamy czym była za czasów komunizmu cenzura.

Projekt zostanie przygotowany jeszcze przed wyborami? 

Trudno powiedzieć, na pewno będziemy pracować nad rozwiązaniami, a kiedy i w jakim kształcie zostaną zaprezentowane, czas pokaże. 

Powołana przez środowiska prawnicze społeczna komisja kodyfikacyjna zaproponowała też m.in. wprowadzenie przedsądowej mediacji gospodarczej. Resort też rozważa częstsze stosowanie mediacji?

To są rzeczy, które są zbieżne z podejściem ministerstwa i cieszy mnie to. Myślimy w tym zakresie podobnie. Kwestia obligatoryjnej mediacji w sprawach gospodarczych jest również przez nas rozważana. Jaka decyzja ostatecznie zapadnie za wcześnie mówić. Zresztą zostało pół roku do wyborów i w mojej ocenie nawet gdybyśmy się na to zdecydowali, może być za mało czasu, by może niewielką legislacyjnie, ale poważną od strony mentalnej zmianę wprowadzić. W każdym razie pomysłu z miejsca nie odrzucamy, będziemy analizować wszystkie za i przeciw. Wiemy, że takie są oczekiwania i środowiska mediatorów i prawników, i to jest całkiem ciekawy kierunek. 

Czytaj: 
Bobrowicz: Na mowę nienawiści zmiana przepisów nie wystarczy>>
MS i samorządy za kolejnymi zachętami do mediacji>>
 

To szansa na usprawnienie pracy sądów? 

Tak będzie jeśli uda się choćby część sporów zażegnać ugodą, a to nie jest łatwe biorąc pod uwagę nastawienie naszego społeczeństwa na udowadnianie swoich racji, a nie szukanie kompromisu. Takie - w pewnym sensie wymuszenie podjęcia próby mediacji - może przynieść efekty. Jesteśmy otwarci, jest tu duże pole do rozmowy. Z panem prezesem (KRRP) Maciejem Bobrowiczem na wiele rzeczy mamy bardzo odmienne poglądy i wiele rzeczy nam się nie podoba z tych, które robi samorząd radcowski, zresztą w drugą stronę jest podobnie. Ale jeśli chodzi o mediacje to myślę, że tu jest nam blisko. My też doceniamy jej rolę i uważamy, że powinno się coraz częściej korzystać z alternatywnych metod rozwiązywania sporów. 

Czytaj: Prawnicy chcą zmian w postępowaniu administracyjnym>>

Postępowanie administracyjne - to kolejny obszar, w którym prawnicy widzą konieczność zmian. Są one potrzebne? 

To jest poza formalnym zakresem kompetencji ministra sprawiedliwości. Ale moje osobiste zdanie jest takie, że można się nad tym zastanawiać, podobnie jak zastanawiamy się nad usprawnieniem pracy sądów powszechnych. Sądy administracje też mają swoje problemy, też trzeba długo czekać na rozstrzygnięcie. I to chodzi zarówno o etap administracyjny - są dwie instancje, jak i obszar sądowoadministracyjny. Więc jak najbardziej, warto się nad tym zastanawiać, rozmawiać, myśleć nad potencjalnymi rozwiązaniami. I jeżeli ktokolwiek będzie nas o to pytał będziemy się problemem interesować. Choć warto przypominać, że w przypadku procedur administracyjnych wiodące jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, a w przypadku sądów administracyjnych nadzór sprawuje prezes NSA. Czy to jest najlepsze z możliwych rozwiązań - można dyskutować. Ale na razie taki model obowiązuje. 

Spłaszczenie etapu administracyjnego, może te sprawy przyspieszyć? 

Jedna instancja administracyjna - powiem tak, w takim pierwszym odczuciu - brzmi to rozsądnie. Ale to MSWiA ma odpowiednie statystyki, wie na ile realna jest procedura odwoławcza w ramach administracji. Jeżeli z tych danych wynika, że  w ramach kontroli administracyjnej decyzje pierwszej instancji są - w większości - utrzymywane, no to rodzi się pytanie, czy to ma sens i czy nie lepiej od razu sprawy przekazać do sądu. Bo wydaje się, że taka druga instancja jedynie wydłuża sprawę i podnosi koszty. Jak mówię, widzimy problemy. Często jest tak, że ludzie którzy chcą się poskarżyć na sądy administracyjne czy Sąd Najwyższy, a nie wiedzą jaki jest model, składają skargi do MS, a my przekazujemy je dalej właściwym prezesom. Wynika z nich jednak, że nigdzie nie jest idealnie, i w tych obszarach również potrzebne są zmiany i usprawnienia.