Co roku przez 19 pierwszych dni listopada trwa światowa „Kampania 19 dni przeciwko przemocy i krzywdzeniu dzieci i młodzieży”. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę ruszyła właśnie z kampanią społeczną i informacyjną o konieczności reagowania na przemoc wobec dzieci - „REAGUJ na przemoc wobec dzieci”. Celem  jest zwiększenie społecznej gotowości do reagowania w sytuacjach, gdy ktoś podejrzewa, albo widzi, że dziecko doświadcza przemocy.

Warto pamiętać, że od 1 sierpnia 2010 r. obowiązuje w Polsce przepis w myśl którego - choć nie ma za to sankcji karnych - kary cielesne są zabronione.

Czytaj w LEX: Procedura szybkiego reagowania wobec sprawców przemocy domowej >>>

Czytaj w LEX: Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w praktyce funkcjonowania kierownictwa podmiotów leczniczych >>>

Polacy nadal boją się reagować

- W naszym społeczeństwie ciągle jest wiele obaw związanych z reagowaniem w sytuacjach, gdy dziecko doświadcza przemocy ze strony rodziców lub opiekunów. Brak reakcji często wynika z przeświadczenia, że nie powinniśmy się wtrącać w prywatne sprawy rodziny. To nieprawda. Reagowanie na przemoc wobec dzieci to nasz społeczny obowiązek. Dzieci same nie potrafią się obronić. To rolą osób dorosłych jest ochrona dzieci – mówi dr Monika Sajkowska, prezeska Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. - Zdajemy sobie sprawę, że bycie świadkiem przemocy może być trudnym doświadczeniem, że ludzie nie wiedzą, jak zareagować lub brakuje im odwagi. W takich sytuacjach mogą sprawdzić możliwe sposoby reagowania na stronie REAGUJ.fdds.pl lub skorzystać z pomocy konsultantów telefonu w sprawie bezpieczeństwa dzieci 800 100 100. Telefon ten prowadzi nasza Fundacja. Jest on bezpłatny, anonimowy, działa od poniedziałku do piątku w godzinach 12-15, a w czwartek dodatkowo 16:30-20:30. Konsultanci nie podejmą wprawdzie działania za osobę dzwoniącą, ale na pewno podpowiedzą, co może zrobić – dodaje dr Sajkowska.

Fundacja opracowała też badania dotyczące przemocy wobec dzieci. Wynika z nich, że w 2022 roku ponad połowa (59 proc.) badanych uznała bicie dzieci za karę, która nigdy nie powinna być stosowane (2017 – 49 proc.; 2013 – 47 proc.; 2010 – 34 proc.). Ale prawie co trzeci respondent (31 proc.) stwierdził, że są sytuacje, kiedy jest ona usprawiedliwiona, a 6 proc. badanych to zdecydowani zwolennicy bicia dzieci za karę. Osoby te były zdania, że może być ono stosowane za każdym razem, gdy rodzic uzna, że będzie skuteczne.

Sprawdź w LEX: Złożenie zawiadomienia o przestępstwie przez każdego - PROCEDURA krok po kroku >>>

Mimo tych danych, wzrósł w stosunku do 2017 roku odsetek osób, które w rzeczywistości te kary stosują. W 2022 roku aż 70 proc. rodziców co najmniej kilkukrotnie karciło swoje dzieci słownie (2017 – 55 proc.) i stosowało zakazy i ograniczenia. 39 proc. badanych więcej niż jednokrotnie dyscyplinowało swoje dzieci za pomocą kar cielesnych. Najczęstszą metodą dyscyplinowania dziecka z użyciem siły było karcenie klapsem – 36 proc. (2017 – 26 proc.). Do częstego dyscyplinowania fizycznego swoich dzieci przyznało się w tegorocznym badaniu 6 proc. rodziców.

Jak wygląda reagowanie? Połowa respondentów (51 proc.) była w ciągu roku poprzedzającego badanie świadkiem sytuacji, gdy osoba dorosła krzyczała na dziecko i/lub obrażała je, a 39 proc., gdy dyscyplinowała dziecko używając kar fizycznych. Ogółem 60 proc. badanych zetknęło się z sytuacją krzywdzenia dziecka. Znaczna część świadków zarówno karcenia słownego (38 proc.), jak i fizycznego (41 proc.) pozostała wobec tych zachowań... bierna. Co czwarty (odpowiednio 24 proc. i 27 proc.) respondent przyznał, że nic nie zrobił, chociaż był oburzony. Pozostali świadkowie, którzy nie zareagowali, uznali, że wychowanie dziecka to sprawa rodzica - 17 proc. i 11 proc.

Czytaj: "Klaps" w Polsce niby zakazany, ale dzieci nadal niedostatecznie chronione>>

Społeczny i prawny obowiązek interwencji

Adwokat Monika Horna-Cieślak wyjaśnia, że z przestępstwem na szkodę dziecka mamy do czynienia choćby w sytuacji, gdy jest molestowane, seksualnie wykorzystywane przez najbliższych. Z kolei zagrożenie dobra dziecka to najczęściej niedbałość o jego potrzeby życiowe.

- Na przykład: Zuzia ma 12-lat, pięcioro młodszego rodzeństwa. Rodzice dziewczynki podejmują się prac dorywczych. Mimo, że są w domu, to jedynie Zuzia przygotowuje rodzeństwu kolacje, odrabia z nimi lekcje, sprząta w domu i przygotowuje obiad na kolejny dzień. Dziewczynka jest wykorzystywane do wypełniania obowiązków rodziców - mówi mecenas.

I dodaje, że w polskim systemie prawnym obowiązują regulacje, które nakładają na obywateli obowiązek reagowania na zjawisko krzywdzenia dzieci. - Ustawodawca wyodrębnił społeczny oraz prawny obowiązek podjęcia interwencji w przypadku posiadania wiedzy o działaniach szkodliwych dla osób najmłodszych. Obowiązek społeczny ma na celu wzmocnienie świadomości obywateli w zakresie dbania o dobro wspólne. Brak poinformowania służb o podejrzeniu krzywdzenia dziecka nie niesie w tym przypadku żadnych konsekwencji prawnych. Natomiast wiążę się z narażaniem się na wysoką odpowiedzialność moralną. Brak zareagowania na podejrzenie stosowania przemocy wobec dzieci może spotkać się także z dotkliwą społeczną dezaprobatą - dodaje adwokatka.

 


Za brak reakcji nawet trzy lata więzienia

Obowiązek moralny został określony trzech regulacjach prawnych: art. 304 par. 1 Kodeksu postępowania karnego - zgodnie z którym każdy kto wie o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub policję, art. 572 par. 1 Kpc - mówiący o tym, że każdy komu znane jest zdarzenie uzasadniające wszczęcie postępowania z urzędu, jest zobowiązany zawiadomić o nim sąd opiekuńczy i art. 12 ust. 2 ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie - regulujący, że osoby będące świadkami przemocy w rodzinie powinny zawiadomić o tym Policję, prokuratora lub inny podmiot działający na rzecz przeciwdziałania przemocy w rodzinie.

 

Czy wiesz, że użytkownicy zalogowani do Moje Prawo.pl korzystają z dodatkowych newsów prawnych tylko dla nich?

Załóż bezpłatne konto na Moje Prawo.pl i zyskaj unikalne funkcjonalności >>>

 

Z kolei za brak poinformowania odpowiednich organów ścigania o poważnych przestępstwach na szkodę dzieci może grozić karą pozbawienia wolności do lat 3.

- Reguluje to art. 240 par. 1 Kodeksu karnego, zgodnie z którym każdy kto posiada wiarygodną wiadomość o karalnym przygotowaniu albo usiłowaniu lub dokonaniu czynu zabronionego określonego w art. 156 Kk (ciężki uszczerbek na zdrowiu), art. 197 par. 3 i 4 Kk (zgwałcenie zbiorowe, zgwałcenie osoby poniżej 15 r.ż., zgwałcenie kazirodcze, zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem), art. 198 (seksualne wykorzystanie bezradności lub niepoczytalności), art. 200 (par. 1, 3, 4, 5 – wykorzystanie seksualne, prezentowanie małoletniemu poniżej lat 15 treści pornograficznych, prezentowanie takiemu małoletniemu wykonania czynności seksualnej, prowadzenie reklamy lub promocji rozpowszechniania treści pornograficznych) ma prawny obowiązek niezwłocznego zawiadomienia o tym odpowiednich organów powołanych do ścigania przestępstw - mówi Horna-Cieślak.  

Więcej w LEX: Masłowska Paulina - Stosowanie art. 240 k.k. w przypadku przestępstwa przeciwko małoletnim >>>

 

Na "przemocowe" rady w internecie też jest paragraf

Adwokat Agnieszka Prętczyńska (Agnieszka Prętczyńska Kancelaria Adwokacka) zwraca uwagę też na osoby, które wypowiadają się np. w internecie pochlebnie w zakresie stosowania przemocy fizycznej wobec dzieci. Zaznacza, że mogą popełnić przestępstwo polegające na nawoływaniu lub pochwalaniu, ewentualnie wykroczenie polegające na nawoływaniu do któregoś z wymienionych wyżej przestępstw.

Zgodnie z art. 255 par. 1 k.k.: kto publicznie nawołuje do popełnienia występku podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Kara jest surowsza (do trzech lat pozbawienia wolności), gdy sprawca nawołuje do popełnienia zbrodni. Za pochwalanie popełnienia przestępstwa grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku (art. 255 par. 3). Podobny przepis zawiera również kodeks wykroczeń - w myśl art. 52a pkt 1 k.w. osoba, która publicznie nawołuje do popełnienia przestępstwa, jeżeli zasięg czynu albo jego skutki nie były znaczne - podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Zabronione jest także publiczne pochwalanie przestępstwa – art. 52a pkt 3 k.w. O tym, czy czyn zostanie zakwalifikowany jako przestępstwo lub wykroczenie, decydować mają okoliczności takie jak zasięg czynu i skutki.

To, który przepis znajdzie zastosowanie, zależeć będzie od treści komentarza. Jak wyjaśnia mec. Prętczyńska: "nawoływać” oznacza w języku polskim „wzywać do czegoś”, polega zatem na działaniu w postaci wzywania nieoznaczonych z góry co do tożsamości oraz liczby osób do popełnienia przestępstwa.

- Czy jeżeli na danym portalu internetowym ktoś się zwraca o poradę i w odpowiedzi do tej osoby, odpowiedzi jednak udostępnianej publicznie wielu nieoznaczonym osobom, napiszemy np. „Kasiu ja Ci radzę kupić kabel i pobić nim dzieciaka” to możemy mówić o nawoływaniu? W mojej ocenie nie. Taka osoba odpowiedzieć może za podżeganie, ale nie za nawoływanie, chyba, że jakimś cudem organom ścigania udałoby się dowieść, że zamiarem tej osoby było wezwać do takiego zachowania większą liczbę osób. Z drugiej strony napisanie na stronie internetowej: „A ja wam polecam stosowanie kar cielesnych względem kaszojadów” będzie dość typowym przykładem właśnie nawoływania - tłumaczy mec. Prętczyńska. - Pochwalaniem przestępstwa będzie natomiast wyrażenie aprobaty dla przestępstwa np. w drodze używania takich sformułowań jak „dostawałem paskiem od ojca i to na zdrowie mi wyszło”, „mnie bili i zostałem prawym człowiekiem” czy „jak się dzieci bije to są lepsze” - wyjaśnia.