Parafia Rzymsko-Katolicka pod wezwaniem Jana Pawła II pod Białymstokiem wystąpiła przeciwko Spółce Agora, wydającej "Gazetę Wyborczą" o ochronę dóbr osobistych. Parafia i jej proboszcz czuł się urażony negatywna wymową kilku artykułów opublikowanych w wersji papierowej i internetowej, które dotyczyły ekshumacji na pobliskim cmentarzu przeprowadzonej w celu budowy nowego kościoła.
Artykuły, które ukazały się w grudniu 2014 r. nosiły takie tytuły jak np.  " To barbarzyństwo, nie ekshumacja. Archeolodzy są oburzeni" i "Kościół i tak powstanie".

Proboszcz przenosi szczątki z cmentarza

Proboszcz wykopał szczątki i przeniósł je w inne miejsce. Wcześniej zapytał powiatowego konserwatora zabytków, jak to zrobić. Konserwator wymienił dwie metody: archeologiczna i poprzez uzyskanie zezwolenia inspektora sanitarnego. Proboszcz wybrał tę drugą metodę i dokonał ekshumacji legalnie, zwłaszcza, że miał zgodę spadkobierców osób pochowanych.
Autorka artykułu powołała się na jednego archeologa, który ocenił metodę zastosowaną przy ekshumacji zabytkowego cmentarza. Dziennikarka przytoczyła tez opinie części lokalnej społeczności, która nie zgadzała się z ekshumacją. Jednak cześć mieszkańców popierała proboszcza w budowie kościoła, jednak ich opinie i punkt widzenia proboszcza nie znalazły się w zamieszczonych materiałach w "Gazecie".

Dwa odmienne wyroki

Sąd Okręgowy oddalił powództwo parafii. Uznał, że dziennikarz dochował należytej staranności, gdyż zacytował archeologa. Tradycyjne metody nie pozwalają na dokonanie prawidłowej ekshumacji - taka była teza eksperta. Ponadto powódka czyli parafia nie wykazała, że doszło do utraty zaufania do proboszcza przez parafian w związku z ujawnieniem jego aktywności inwestycyjnej.
Parafia zaskarżyła ten wyrok do Sądu Apelacyjnego i wygrała. Sąd orzekł, że doszło do naruszenia dóbr osobistych osoby prawnej. Zobowiązał Agorę do opublikowania przeprosin w internecie i zapłacenie 15 tys. zł zadośćuczynienia wraz z odsetkami.

Przekroczenie granic krytyki prasowej

Sąd II instancji rozważył dwa dobra: konstytucyjną wolność prasy i wypowiedzi  porównał z ochrona dobrego imienia. Orzecznictwo i doktryna prawna opowiada się za proporcjonalnością ingerencji prasy w dobra osobiste. W tym wypadku artykuły prasowe doprowadziły do naruszenia dóbr osobistych. Zarzuty pod adresem parafii maja przełożenie na dobre imię proboszcza. Sąd stwierdził, że jednak doszło do przekroczenia granic krytyki prasowej.
- Pisanie o bezczeszczeniu zwłok przez proboszcza było przedstawione przez dziennikarza nierzetelnie - podkreślił sąd II instancji.
Pozwany nie zgodził się z tym orzeczeniem i wniósł skargę kasacyjną ( zdaniem Agory naruszono m.in. art. 24 kc oraz art. 14 i art. 15 Konstytucji RP. Pozwana spółka twierdziła, że działanie dziennikarza nie było bezprawne, gdyż działał w uzasadnionym interesie społecznym. Ponadto pełnomocnik Agory radca prawny Adam Klim twierdził, że parafia w tym wypadku nie ma legitymacji czynnej, by pozywać wydawcę, gdyż publikacje dotyczyły proboszcza, nie parafii.

SN: naruszenie dobrego imienia parafii

Sąd Najwyższy z 12 grudnia br. oddalił skargę kasacyjną Agory. Zdaniem sądu proboszcz jest organem parafii, jako osoby prawnej. Budując kościół proboszcz występował w imieniu parafii, przygotowując teren pod budowę kościoła. A zatem -  parafia miała prawo do występowania przed sądem.
- Wypowiedzi krytyczne pod adresem proboszcza wykraczały poza wolność słowa i dozwolona krytykę - stwierdził sędzia Władysław Pawlak. - Opis ekshumacji w artykułach był nierzetelny, podano opinię tylko jednego archeologa. Trzeba było przedstawić inna metodę zgodną z ustawą o cmentarzach i chowaniu zmarłych ( art. 15 i 10 ustawy) - dodał.

Brak rzetelności dziennikarskiej

SN podkreślił, że krytyka prasowa okazała się nieuzasadniona, gdyż ekshumacja miała poparcie w prawie i decyzjach administracyjnych. Dziennikarka nie działała starannie. Według SN należało wywiad z wojewódzkim konserwatorem zabytków, który zapewne by poinformował redaktorkę, że należy odróżniać zabytek wpisany do rejestru zabytków na mocy decyzji organu administracyjnego od  ujęcia zabytku w ewidencji zabytków. W tej pierwszej sytuacji - proboszcz musiałby się dostosować do obostrzeń, wynikających z ustawy o ochronie zabytków.
Ale cmentarz na tym osiedlu znajdował się tylko w ewidencji, więc zmiany, wypisanie z tej ewidencji wymagają zgody właściciela zabytku (art. 22 ust. 3). Ten aspekt nie został w publikacji przedstawiony.
Opis mówiący o barbarzyństwie, wskazuje że bezczeszczono zwłoki, co nie było zgodne z prawdą - podkreślił sędzia Pawlak. - Nie było też prawdą, że ksiądz na własną rękę dokonał przeniesienia szczątków przedwojennych właścicieli. Drastyczne cytaty osób trzecich należało wyjaśnić, gdyż wywołało to falę negatywnych emocji, która ma wpływ na krytykę - dodał sędzia.

Sygnatura akt IV CSK 131/17, wyrok z 12 grudnia 2017 r.