Dziennikarz tygodnika "Wprost" Cezary Łazarewicz napisał w lutym 2014 r., że firma medialna MDI działała nieetyczne wobec PZU i a także, że uprawiała czarny PR i cieszyła się złą sławą w środowisku. Tytuł głosił "Czarny PR w MDI".

Dobre imię spółki powodowej

Powództwo spółka wytoczyła redaktorowi naczelnemu tego pisma Sylwestrowi Latkowskiemu oraz wydawcy AWR Wprost. Zażądała przeprosin w tym tygodniku za dyskredytowanie jej dobrego imienia na podstawie art. 23 i 24 kc.

Redaktor Łazarewicz miał ustalić, że  MDI rozpowszechniało wśród dziennikarzy informacje, że w trakcie przetargu na informatyzację PZU doszło do nieprawidłowości. Według nich faworyzowano amerykańską firmę Guidewire i odrzucono lepszą ofertę Asseco. Teraz MDI domaga się od Łazarewicza, redaktora naczelnego "Wprost" i jego wydawcy publikacji przeprosin.

CzytajSN: Sprostowania do e-wydań gazet i czasopism do naczelnego dodatku

Sąd Okręgowy w Warszawie w wyroku z października 2017 r. uznał zasadność powództwa MDI i nakazał przeprosić właścicieli MDI - Macieja Gorzelińskiego i Rafała Kasprówa, za to, że posądzono ich o szantaż dziennikarzy.

Od tego wyroku Agencja Wydawnicza "Wprost" złożyła apelację, w której zarzuciła wyrokowi błędy w ustaleniach faktycznych. Zdaniem skarżących apelacyjnie podane informacje były prawdziwe, a dziennikarz działał w interesie publicznym. Prawdziwe były informacje jakoby spółka cieszyła się złą sławą i jakoby manipulowała informacjami w związku z przetargiem na budowę terminala na lotnisku Okęcie - wskazali w piśmie.

Teza oparta na fałszywych informacjach

Sąd Apelacyjny oddalił 17 września br. apelację Agencji "Wprost". Według sądu II instancji informacja o złej sławie spółki MDI musiała podlegać weryfikacji na podstawie prawdy i fałszu. Strona pozwana obowiązana była wykazać, że istniały w środowisku dziennikarskim negatywne opinie na temat tej spółki i te opinie znajdowały oparcie w okolicznościach faktycznych.

Z artykułu wynika, że  ta teza została oparta na twierdzeniu, że w 2004 r. Gazeta Wyborcza opublikowała tekst "Czarne pióra do wynajęcia". Sąd zwrócił uwagę, że umieszczenie  tej informacji całkowicie pomijało fakt, że autor tego materiału złożył oświadczenie w 2008 r. przepraszające powodową spółkę za rozpowszechnienie nieprawdziwych informacji. Co więcej - dziennikarz składający przeprosiny apelował również o nierozpowszechnianie informacji oczerniających tę spółkę. Jednak Cezary Łazarewicz apelu tego nie wysłuchał i jeszcze dodatkowo zataił to zdarzenie i powołał się na tę publikację - stwierdziła w uzasadnieniu sędzia przewodnicząca ( sprawozdawcą był sędzia delegowany Karol Smaga).

Sąd ustalił też, że teza pozwanego autora o manipulowaniu informacjami o przetargu terminala Okęcie przez MDI nie została wykazana. Sąd podzielił ponadto ustalenia poczynione w pierwszej instancji w sprawie domniemanego szantażu dziennikarzy przez spółkę powodową.

Staranności nie było

Sąd Apelacyjny orzekł ponadto, że strona pozwana nie mogła w takiej sytuacji uwolnić się od odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych powodów powołując się na dochowanie staranności i rzetelności w zbieraniu materiałów prasowych, ani na interes publiczny. Dlatego, że tej rzetelności według art.12 Prawa prasowego - zabrakło.

- Wystarczyło zweryfikować odpis z Krajowego Rejestru Sądowego, aby ustalić, że powodowie nie mieli nic wspólnego z przetargami zorganizowanymi przez PLL LOT. Poza tym powołanie się na publikację Gazety Wyborczej przedstawiającą w negatywnym świetle powodów, mając świadomość, że za nią dziennikarze musieli przeprosić - wyjaśniał sąd i dodał, że takie zachowanie nie spełnia wymogu szczególnej staranności.

Według Sądu Apelacyjnego krytyka społeczna jest uzasadniona, jeśli jest rzetelna, a nie wtedy, gdy przypisuje się podmiotowi informacje nie znajdujące potwierdzenia w rzeczywistości.

Sygnatura akt V ACa 202/19, wyrok Sądu Apelacyjnego z 17 września 2020 r.