Krzysztof Sobczak: Zwalniają się kolejne stanowiska sędziowskie w Trybunale Konstytucyjnym i od wielu miesięcy toczyła się dyskusja, czy uzupełniać te wakaty, których już jest cztery, a w grudniu dojdą jeszcze dwa. No i rządząca koalicja zdecydowała, by wybrać w najbliższym czasie nowych sędziów. Słusznie?
Stanisław Biernat: To jest rozstrzygnięcie polityczne, którego jako prawnik nie chcę oceniać. Mogę najwyżej zwrócić uwagę na związane z tym uwarunkowania. Na pewno przy obecnym składzie Trybunału, który oceniam bardzo krytycznie, osoby wybierane teraz znajdą się w niekomfortowej sytuacji.
Czytaj: Szykuje się batalia o sędziów w TK; prawnicy chcieliby jego odpolitycznienia>>
No tak, nie będą miały wpływu na wydawane orzeczenia, ale będą mogły przynajmniej występować w obronie konstytucyjnych zasad. Tak, jak to robili ostatni „starzy” sędziowie w Trybunale przejmowanym przez PiS od 2016 roku.
To oczywiście miało znaczenie, ale to była właśnie ta niekomfortowa sytuacja, o której mówię. Bo przecież istotą służby sędziego Trybunału i konstytucyjną rolą jest posiadanie wpływu na orzecznictwo. Nie powinno się z góry zakładać ograniczania się do wewnętrznej walki.
Ale w przyszłym roku będzie możliwość powołania dwóch kolejnych sędziów i w sumie tych „nowych” będzie większość.
To rzeczywiście będzie już nowa sytuacja, ale generalnie fatalnie się stało, co zaczęło się w 2016 roku, że zaczęto sędziów klasyfikować według ich przynależności lub domniemanych sympatii politycznych. Pamiętam programy telewizyjne w 2015 i 2016 roku, w których sylwetki sędziów Trybunału malowano różnymi kolorami, w zależności od tego, kto ich powoływał. To było fałszywe, bo ja pamiętam, że gdy byłem sędzią Trybunału, nie miało większego znaczenia, z jakiego kręgu dany sędzia się wywodził, która partia akurat miała większość w Sejmie, gdy był wybierany. Bo w pracy orzeczniczej decydowały inne względy. Sprawdziłem zresztą, że w połowie 2015 roku w Trybunale było 6 sędziów wybranych z poparciem PO, 4 sędziów z poparciem PiS oraz 5 sędziów wybranych z poparciem zarówno PO jak i PiS.
Czytaj: Prof. Tuleja: Jeszcze nie pora na nowych sędziów w TK>>
Do czasu nie miało to znaczenia. Gdy partia rządząca przez poprzednie dwie kadencje zapełniła Trybunał w całości swoimi sympatykami, a nawet działaczami, to zabawa w kolorowanki nie ma już sensu. Wszyscy sędziowie mają jeden kolor.
To jest fatalne. A wcześniej, gdy prezesem została Julia Przyłębska, która kierowała Trybunałem z naruszeniem prawa, doszło jeszcze wyznaczanie składów orzekających albo ich zmiany i sterowanie rozpoznawaniem spraw według jej uznania, czy pod określone oczekiwania, a nie według zasad wynikających z ustawy i regulaminu Trybunału. To w sumie doprowadziło do polityzacji Trybunału. W praktyce stało się rozstrzygające, jakie powiązania polityczne mają poszczególni sędziowie oraz osoby wybrane na zajęte poprzednio miejsca sędziowskie. A ci wcześniej wybrani sędziowie, zanim upłynęły ich kadencje, nie mogli się pogodzić z tym niekonstytucyjnym, niewłaściwym i niemoralnym funkcjonowaniem Trybunału. Więc jest obawa, że ci sędziowie, którzy teraz przyjdą do Trybunału, będą w mniejszości, a Trybunał będzie nadal upolityczniony. Zadaniem sędziów wybieranych niedługo i w następnych latach będzie odbudowanie autorytetu Trybunału. Praca wręcz tytaniczna. Nie ma przy tym szans w przewidywalnej przyszłości na nową ustawę o Trybunale, ani tym bardziej zmianę Konstytucji.
Czytaj też w LEX: Granat Mirosław, Kryzys obowiązywania Konstytucji RP >
Te wybory będą miały ogromne znaczenie i będą bacznie obserwowane przez opinię publiczną. Jak należy je przeprowadzić?
Przede wszystkim należy położyć nacisk na ścisłe przestrzeganie procedury wyborczej. Ona jest określona w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym oraz w regulaminie Sejmu i sugerowałbym posłom wyjątkową dbałość o jej ścisłe przestrzeganie, w najdrobniejszych nawet szczegółach. Myślę przede wszystkim o równym traktowaniu wszystkich kandydatów, a także o przestrzeganiu terminów przewidzianych dla poszczególnych czynności. Żeby nikt nie mógł zarzucić, że te wybory odbyły się niezgodnie z prawem, czy nierzetelnie. Te wybory powinny też być przejrzyste w ich przebiegu. Osoby kandydatów powinny być przedstawione nie tylko posłom, ale też opinii publicznej. Powinny być podawane konkretne informacje świadczące o ich wiedzy prawniczej.
W kontekście tego, co stało się w Trybunale, szczególnie ważne wydaje się to, kim powinny być te osoby. Konstytucja mówi tylko, że mają się wyróżniać się wiedzą prawniczą.
Formuła zawarta w Konstytucji jest ogólna i nie ulega wątpliwości, przynajmniej dla mnie, że niektóre z osób obecnie zasiadających w Trybunale nie spełniają tych wymagań. Dlatego w tych wyborach należy dostarczyć takich informacji o kandydatach, które nie pozostawią żadnych wątpliwości co do ich wysokich kwalifikacji.
Ustawa tego nie przewiduje, ale chyba dobrze by było, gdyby w tej uruchomionej już procedurze przewidziano czas na szeroką prezentację i wysłuchania publiczne kandydatów. Po 10 latach trybunalskiej smuty, łamania wszelkich standardów, to wydaje się uzasadnione.
Przepisy tego nie przewidują, ale tak powinno być. Szczególnie teraz. To by wypełniało warunki tej wspomnianej przejrzystej i uczciwej procedury. Gdy ja przed laty kandydowałem, to nie było takiego obowiązku, ale była możliwość. Ja z niej akurat skorzystałem i wziąłem udział w publicznym przesłuchaniu zorganizowanym przez koalicję organizacji pozarządowych. Było to wówczas wyjątkiem. Uważam, że to powinno być standardem poprzedzającym wybór dokonywany przez Sejm. Jako dobra praktyka mogłoby to zostać zastosowane.
Czytaj też w LEX: Tuleja Piotr, Geneza, rozwój i upadek sądownictwa konstytucyjnego w Polsce >
A jeśli chodzi o kwalifikacje kandydatów, to były kiedyś takie pomysły, żeby typowały ich uniwersyteckie wydziały prawa i samorządy prawnicze. Może w ramach dobrej praktyki kluby sejmowe, do których marszałek zwrócił się o zgłaszanie kandydatów, powinny poprosić te instytucje o wskazanie odpowiednich osób?
Przyjąłbym to z uznaniem. Warto przypomnieć, że taki mechanizm przedstawiania kandydatów na kandydatów przewidywał projekt ustawy, którego wstępne założenia przygotowano w Trybunale Konstytucyjnym przed 2015 rokiem. Taka procedura jednak nie miała szans na zaaprobowanie ze względu na zgodny opór posłów z wszystkich partii. Procedura wyłaniania „kandydatów na kandydatów” jest ze wszech miar pożądana.
Skoro tyle czasu debatowano, czy uruchamiać procedurę wyboru, to chyba można było w niej uwzględnić czas na zebranie w ten sposób dobrych kandydatur? No i chociaż trochę zdjęcie z tej procedury odium politycznego wyboru.
Zgadzam się, że to byłoby dobre, mnie do tego nie trzeba przekonywać.
Czytaj też w LEX: Przyszłość sądownictwa konstytucyjnego w Polsce >
Bo mogą się pojawić zarzuty o wyborze sędziów na zasadzie „partyjnych łupów”.
To jest ważna sprawa w tej procedurze, by kandydaci do Trybunału Konstytucyjnego nie byli postrzegani jako reprezentanci partii politycznych. Nie powinno się traktować zgłaszania kandydatów jako podziału łupów pomiędzy poszczególne partie. To byłoby nieszczęście, bo wartością dodaną, którą mogliby wnieść nowi sędziowie, powinno być to, że będą traktowani jako autorytety prawnicze, nieprzypisane do żadnej opcji politycznej. To powinni być prawnicy nie tylko naukowcy, ale też praktycy, których walorem jest wybitna wiedza prawnicza.
A co z osobami zaangażowanymi w obronę praworządności w ostatnich latach? Wielu wybitnych prawników wypowiadało się na ten temat, podpisywało apele i oświadczenia. Znajdą się na celowniku obecnej opozycji.
Moim zdaniem decydujące jest to, co dana osoba realnie robiła. Jeżeli brała udział w obywatelskich debatach, ale posługiwała się argumentami prawnymi, to nie powinna być eliminowana. Natomiast jeśli ktoś taki przekroczył granicę polityki, to lepiej żeby wstrzymał się z kandydowaniem. Bo to mogłoby tworzyć w szkodliwą atmosferę.
Czytaj też w LEX: Przywracanie praworządności a reguła uznania - jak uzdrowić TK? >
Komisja Wenecka w odpowiedzi na pytanie obecnego rządu stwierdziła, że niedobrze by było, gdyby w ramach przywracania zgodności z konstytucją jedna większość polityczna obsadziła cały Trybunał Konstytucyjny. Obecna większość powinna się tego wystrzegać?
To słuszna uwaga i sposobem na zapobieganie takiej sytuacji miała być 9-letnia kadencja sędziów, a więc dłuższej niż dwie kadencje Sejmu. Przy takim rozwiązaniu zakładano, że większość w danej kadencji mogła wymienić tylko jakąś cześć składu, i do 2015 roku to nieźle działało. Potem to zostało drastycznie zakłócone, kiedy wybierano sędziów tylko o jednej orientacji politycznej, a często też o nieodpowiednich kwalifikacjach prawniczych i moralnych. Obecny Trybunał jest pod tym względem jednolity, a teraz jest szansa, żeby ponownie stał się zróżnicowany. Bezceremonialne zagarnięcie Trybunału przez jedna partię od 2015 roku spowodowało, że obecnie i w nieodległej przyszłości występuje potrzeba wyboru większej liczby sędziów przez Sejm, w którym jest inna niż poprzednio większość. Jednak liczę na to, że partie stanowiące obecną większość uchronią się przed pokusą stworzenia politycznego Trybunału à rebours. Jest wielu wysoko kwalifikowanych prawników, czynnych w życiu publicznym, ale niepoddanych naciskom czy sympatiom partyjnym.
Czytaj też w LEX: Komisja Wenecka o projekcie zmian Konstytucji oraz dwóch ustaw dotyczących Trybunału Konstytucyjnego >
Kiedyś wszystkie partie reprezentowane w parlamencie stosowały się w tym zakresie do norm pewnej przyzwoitości. Czy one jeszcze obowiązują?
Rzeczywiście, przez lata utrzymywało się to w rozsądnych granicach. Najlepszym na to dowodem było to, że dziennikarze i inni obserwatorzy prac Trybunału mieli dawniej trudności z przewidywaniem orzeczeń, nawet znając poglądy poszczególnych sędziów. Teraz tego nie ma, wyroki są bardzo boleśnie przewidywalne, nawet wówczas kiedy naruszane są granice kompetencji Trybunału. Należy sobie życzyć, że te wybory sędziów zapoczątkują pozytywną zmianę w tej instytucji.
Cena promocyjna: 24.3 zł
|Cena regularna: 27 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 18.9 zł













