Krzysztof Sobczak: Już w lutym ubiegłego roku odblokowane zostały dla Polski fundusze z Krajowego Planu Odbudowy, a w maju 2024 r. zakończona została procedura z art. 7 Traktatu UE. Stało się tak, bo ustały przyczyny tych działań. Czy to były decyzje „na kredyt”?
Stanisław Biernat: Te dwie sprawy należy analizować odrębnie. Procedura z artykułu 7 TUE, związana z negatywną oceną stanu praworządności w Polsce, toczyła się od 2017 roku, ale na jałowym biegu. Ewidentnie nie było woli politycznej państw członkowskich, żeby zastosować ten przepis. Wszyscy z zadowoleniem przyjęli więc pozytywne sygnały z Polski. Zaakceptowano informację, że Polska przystąpiła do Prokuratury Europejskiej, co zostało zadeklarowane już w grudniu 2023 roku i później zrealizowane. Ponadto został przedstawiony przez polski rząd plan działań w sprawie przywracania praworządności. Uznano więc, że nie ma potrzeby dalszego prowadzenia postępowania w sprawie artykułu 7. Zakończono to postępowanie, w odróżnieniu do postępowania przeciwko Węgrom.
Czytaj: Będzie impas w wymiarze sprawiedliwości? Prawnicy czekają, elekt zapowiada swoją ustawę>>
A jak należy rozumieć odblokowanie funduszy europejskich?
Jeśli chodzi o fundusze z Krajowego Planu Odbudowy i fundusze strukturalne, to przyjęto, że program polskiego rządu utworzonego pod koniec 2023 roku dobrze rokuje i nie ma już podstaw do wstrzymywania wypłat. W lutym ubiegłego roku Komisja Europejska wydała pozytywną ocenę pierwszego wniosku Polski o płatności z Funduszu Odbudowy, a potem realizowane były kolejne wypłaty. Nie było też podstaw do wszczęcia postępowania dotyczącego mechanizmu warunkowości, na podstawie rozporządzenia z grudnia 2020 roku. Komisja oceniła, że już nie ma przypadków naruszania przez Polskę zasady rządów prawa mających wpływ na budżet i finanse Unii.
Czy wygrana Karola Nawrockiego w wyborach na prezydenta coś tu zmienia?
Wynik wyborów prezydenckich nie ma na to wpływu. Każdy prezydent ma obowiązek czuwania nad przestrzeganiem Konstytucji. Polska przystąpiła do Unii Europejskiej na podstawie Konstytucji i zobowiązała się do przestrzegania prawa unijnego (art. 9, 90 i 91 Konstytucji).
Była dość długa lista wątpliwości ze strony organów UE co do przestrzegania przez Polskę unijnego prawa, w tym w wymiarze sprawiedliwości, i oczekiwanie, że przyczyny tych naruszeń zostaną usunięte. Wróci pytanie o potrzebne do tego zmiany w polskim prawie?
Niezbędne jest, aby ustawy dotyczące reformy sądownictwa, Krajowej Rady Sądownictwa i Trybunału Konstytucyjnego zostały uchwalone i weszły w życie. Powinny uwzględniać orzecznictwo trybunałów europejskich. Jednak przypuszczam, że Komisja Europejska nie tyle czeka na jakieś konkretne akty, tylko raczej będzie patrzeć, co się w Polsce dzieje. Można się obawiać, że nie wszystkie plany zmian w sądownictwie, wymagające wydania ustaw, zostaną zrealizowane. Formułuję to delikatnie. Jednak proces realizacji KPO trwa, pieniądze są zgodnie z nim wydawane, ma wręcz miejsce wyścig z czasem, by zdążyć w wyznaczonym terminie. Bo jak pamiętamy, uruchomienie środków z KPO nastąpiło z dużym opóźnieniem. Nie ma też teraz, jak sądzę, zagrożenia, aby występowały podstawy do wszczęcia postępowania przeciw Polsce w trybie warunkowości.
Czytaj: Prof. Łętowska: Polityka teraz więcej znaczy w przywracaniu praworządności niż legislacja>>
Od weryfikacji sędziów, po składkę zdrowotną - co może zablokować prezydent>>
Zwłaszcza gdy już jesteśmy w systemie Prokuratury Europejskiej, która bezpośrednio czuwa i będzie sprawdzać, jak działają polskie organy ścigania w odniesieniu do funduszy unijnych. Natomiast widzę pewne niebezpieczeństwo w związku ze spodziewanym niedługo wydaniem przez Trybunał Konstytucyjny wyroku, który zapowiada się znowu jako jawnie antyeuropejski.
To będzie kolejny w serii takich antyunijnych wyroków.
To prawda i obawiam się, że ten też taki będzie. Co gorsza, w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej toczy się sprawa ze skargi Komisji Europejskiej przeciwko Polsce, z zarzutem naruszenia przez Trybunał Konstytucyjny traktatów unijnych w dwóch wyrokach z 2021 roku. Jest już nader krytyczna wobec Polski opinia rzecznika generalnego. Prawdopodobnie będzie więc niedługo wydany wyrok stwierdzający, że Polska uchybiła zobowiązaniom traktatowym. Byłoby zatem niebezpieczne, gdyby Trybunał Konstytucyjny wydawał kolejne wyroki antyeuropejskie. Na razie nowe wyroki Trybunału nie są publikowane i nie są uznawane za wydane na podstawie Konstytucji. Jest tak ze względu na skład Trybunału, w którym wciąż są dwie osoby powołane na miejsca już obsadzone oraz na wykraczanie przez Trybunał poza przyznane kompetencje.
A jeśli w Sądzie Najwyższym nadal będzie działać uznana za niezgodną z Konstytucją Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych?
Tu zagrożenia mogą powstać, gdyby Sąd Najwyższy zaczął wydawać antyeuropejskie orzeczenia, gdyby postępowania dyscyplinarne wobec sędziów były prowadzone tak jak kilka lat temu, na podstawie tzw. ustawy kagańcowej. Fakt, że skład Sądu Najwyższego jest częściowo niezgodny z Konstytucją, co oczywiście jest godne ubolewania, raczej nie będzie podstawą wszczynania unijnych postępowań przeciwko Polsce. Uznanie Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN przez Trybunały europejskie za naruszającą standardy europejskie przewidziane dla sądów zachowuje oczywiście aktualność.
W jakiej więc jesteśmy sytuacji?
Owszem, jest zagrożenie związane z obawami, że ustawy reformatorskie i proeuropejskie nie zostaną uchwalone i nie wejdą w życie. Instytucje unijne będą się zapewne przyglądać rozwojowi sytuacji w naszym kraju.
Stanisław Biernat, były kierownik Katedry Prawa Europejskiego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, sędzia TK w stanie spoczynku.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.










