Poprzednia Krajowa Rada Sądownictwa, ta powołana zgodnie z Konstytucją, krytykowana była za to, że zasiadali w niej głównie sędziowie z wyższych instancji i funkcyjni, a sędziów sądów rejonowych tam prawie nie było. W obecnej Radzie jej sędziowska część składa się za to niemal wyłącznie z sędziów rejonowych. A raczej składała się, bo to wahadło odbiło w drugą stronę na dość krótko. Niemal natychmiast po ukonstytuowaniu się tego organu zaczęły się awanse. Najpierw na stanowiska prezesów i wiceprezesów w sądach, a potem zabiegi o awanse do wyższych instancji, z NSA i Sądem Najwyższym włącznie. 

Czytaj: 
KRS rekomenduje Macieja Nawackiego do NSA>>
KRS rekomenduje Łukasza Piebiaka do Naczelnego Sądu Administracyjnego>>

Sędzia Piotr Schab nowym prezesem Sądu Okręgowego w Warszawie>>

Były prezes KRS coś tam pomrukiwał, że to nie uchodzi, żebyśmy sami siebie awansowali, że na czas służby w Radzie sędziowie powinni powtrzymać się od zabiegów o awanse, ale chyby nikogo to nie powstrzymało. A sam prezes niedługo potem stracił stanowisko. Nie wprost za tę wypowiedź, ale chyba to też się przyłożyło. 

Czytaj: Mazur: Po orzeczeniach SN warto rozważyć zmiany w ustawie o KRS>>

Nie dość, że członkowie KRS, rzecznicy dyscyplinarni i różni wyznaczeni przez ministra funkcyjni na potęgę awansują, to jeszcze chyżo przeskakują szczeble. Owszem, kiedyś sędzia sądu rejonowego mógł awansować do wojewódzkiego sądu administracyjnego, a dopiero potem, jeśli nabrał doświadczenia i zasług, mógł zabiegać o awans do NSA. A teraz proszę, z rejonu do najwyższej instancji, tylko trzeba wcześniej zostać członkiem KRS, wiceministrem, prezesem sądu, rzecznikiem ścigającym sędziów. Bycie małżonkiem lub partnerem takiej zasłużonej osoby też może pomóc. 

Stwierdzenie, że ci ludzie wstydu nie mają, nie ma tu sensu, bo chyba nie mają. Ale czy nie rozumieją, że ludzie to widzą, że to "będzie zapisane", że kiedyś może też być rozliczone? Swoją drogą ciekawe, czy "starzy" sędziowie NSA, czy innych sądów, do których trafiają tacy nominaci, podają im rękę. Teraz może tego nie widać, bo ochrona antycovidowa zniosła lub ograniczyła tę formę witania się, ale kiedyś przecież trzeba będzie się z tym zderzyć. 

O wpływie takich nominacji na kondycję i poziom orzecznictwa tych wysokich sądów to już chyba nie ma co mówić. A kolejne nominacje czekają w kolejce do prezydenta, któremu ręka chyba nie zadrży. Chciałbym się zdziwić.