Przypomnijmy 6 października Parlament Europejski przyjął rezolucję w sprawie wpływu, jaki na kobiety i dzieci wywierają przemoc ze strony partnera oraz prawo pieczy nad dzieckiem (2019/2166(INI)). Powołując się na Światową Organizację Zdrowia i Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne – odrzucił stosowanie tzw. zespołu alienacji rodzicielskiej oraz podobnych pojęć i terminów, ponieważ mogą być one wykorzystywane jako strategia przeciwko ofiarom przemocy poprzez podważanie umiejętności rodzicielskich ofiar, odrzucanie ich słów i lekceważenie przemocy, na którą narażone są dzieci. Wskazał przy tym, że oskarżenia o alienację rodzicielską wysuwane przez dopuszczających się nadużyć ojców przeciwko matkom należy postrzegać jako dalsze wykorzystywanie pozycji siły i kontroli przez instytucje i podmioty państwowe, w tym te, które podejmują decyzję o pieczy nad dzieckiem.

Czytaj: Puk, puk - kurator sądowy o kontakt z dzieckiem zapyta>>

Utrudnianie kontaktów realnym problemem 

Tyle, że utrudnianie i to uporczywe utrudnianie kontaktów z dzieckiem jest w Polsce realnym problem i rezulacja PE niczego w tym zakresie nie zmienia. Co więcej nie dotyczy to tylko i wyłącznie ojców, rzadko ale oddzielane od dziecka są też matki. Wbrew temu co mówią osoby powołujące się na ten dokument, nie jest też tak, że chodzi jedynie o sytuacje, w których jeden z rodziców jest "przemocowcem". Bo kontakty utrudniane są z wielu powodów - często związanych z głębokim konfliktem między rodzicami, którego podłożem są żale, porzucenie, spór o podział majątku, czy w końcu alimenty.

Prawnicy, kuratorzy, ale też sędziowie mówią o prawdziwej pladze, którą jeszcze pogłębiła pandemia. I to jest główny powód coraz mocniej wybrzmiewających postulatów by uporczywe utrudnianie kontaktów z dzieckiem spenalizować, w podobny sposób jak "niealimentacje". I jedno i drugie uderza bowiem przede wszystkim w dzieci. Zresztą w 2019 roku Ministerstwo Sprawiedliwości - przyznając, że jest problem - zrobiło krok w tym kierunku i zaproponowało za to kary grzywny i ograniczenia wolności, ostatecznie jednak się z tego wycofało. Prawdziwą burzę wywołał jednak projektu Senatu - słynny druk 63 - w którym m.in. zaproponowano by osoba, która utrudnia lub uniemożliwia wykonanie kontaktów lub sprawowanie opieki nad małoletnim lub osobą nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny, wynikających z orzeczenia albo ugody zawartej przed sądem lub przed mediatorem, podlegała karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Prace... utknęły. Do problemu kontaktów ponownie wraca MS. W nowym projekcie noweli Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego oraz procedury cywilnej, proponuje, by sąd mógł objąć kontakty nadzorem kuratora. Liczy też, że pomoże rodzinne postępowanie informacyjne i mediacja. 

Czy rzeczywiście? Trudno powiedzieć. Jak w przypadku dłużników alimentacyjnych pozostaje kwestia przyzwolenia społecznego, problemem jest długość procedur rozwodowych i coraz dłuższy czas oczekiwania na opinie Opiniodawczych Zespołów Specjalistów Sądowych. Cierpią powtarzam - dzieci. W ciągłym konflikcie, stresie, manipulowane przez rodziców. Bo ich głos - niestety - liczy się najmniej. 

 

Cena promocyjna: 121.5 zł

|

Cena regularna: 135 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Słowo klucz - interes dziecka

Skoro od rezolucji PE rozpoczęliśmy nie można także zapominać o Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, a konkretnie art. 8, który przyznaje prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. Według standardów ETPC kontakt z dzieckiem powinien być więc dostępny dla obojga rodziców - w trakcie trwania ich związku, jak i po jego zakończeniu. A decyzja o przyznaniu opieki ma być podejmowana z uwzględnieniem - przede wszystkim, i tu klucz - najlepszego interesu dziecka. Z kolei Konwencja Praw Dziecka mówi o konieczności szanowania jego prawa do utrzymywania regularnych stosunków osobistych i bezpośrednich kontaktów z obojgiem rodziców, z wyjątkiem przypadków, gdy jest to sprzeczne z najlepiej pojętym interesem.

Jedna z naszych rozmówczyń powiedziała kiedyś: "to, że nasz były partner się nie sprawdził, zawiódł, nie oznacza, że będzie też złym rodzicem". Idą święta, może warto to przemyśleć.