Pamiętam, jak dziś… 1 stycznia 2011 (jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej i premiera Donalda Tuska) podniesiono – obiecując, że to tylko na chwilę, że taka prowizorka – stawki podatku VAT: z 22 na 23 proc., z 7 na 8 proc., z 3 na 5 proc. Minęło niecałe 12 lat i prowizorka ma się świetnie. Żaden kolejny premier, ani też kolejny minister finansów nie zająknęli się o przywróceniu stanu poprzedniego. Nadal płacimy tymczasowe stawki podwyższone. Czy budżet Rzeczypospolitej miewał się lepiej? Nie sądzę. Czy uniknęliśmy wszyscy luki VAT-owskiej? Jak twierdzą najwyższe czynniki rządowe – nie.

 

 

W obecnej chwili mamy sytuację odwrotną - Tarczę Antyinflacyjną, która miała być z nami do 31 lipca 2022 roku, ale wygląda na to, że zostanie z nami na dłużej - do 31 grudnia 2022 r. Śmiem twierdzić, że jeżeli wojna się nie skończy do końca roku, to Tarcza Antyinflacyjna zostanie przedłużona na następne lata. Obniżono nam tymczasowo stawkę z 5 do 0 proc. (przede wszystkim artykuły spożywcze), 0 proc. za gaz, 5 proc. za energię elektryczną i 8 proc. na paliwo. Czy to spowodowało spadek inflacji? Niestety, przodujemy w UE w tej niechlubnej dyscyplinie, wykazując się rekordem na poziomie 16,1 proc.

Zobacz również: Podwyższone stawki VAT zostaną, bo trzeba pieniędzy na wojsko >>

PROCEDURA w LEX: Ponowne skorzystanie ze zwolnienia podmiotowego VAT - Procedura pozwala ustalić, czy podatnik może ponownie skorzystać z tzw. zwolnienia podmiotowego >>>

Skuteczność zmian stawek VAT

Pytanie, jak wygląda skuteczność "okresowego" podnoszenia przy jednoczesnym obniżaniu stawek VAT? Jakie daje efekty i jaki jest wpływ, w tym także na mentalność przedsiębiorcy?

Zawsze uważałam VAT, a w szczególności zwolnienie podmiotowe zapisane w  art. 113 ust. 1 i ust. 9 ustawy o VAT (do poziomu 200 000 wartości sprzedaży) i wykluczenia z tegoż zwolnienia zapisane w art. 113 ust. 13 ustawy za skrajnie niesprawiedliwe. Niby dlaczego osoba zakładająca firmę doradczą musi płacić VAT i to w wysokości 23 proc. (stawka podstawowa) już od pierwszej zarobionej złotówki, wykazując w deklaracjach ogromny VAT należny przy znikomym VAT naliczonym  (najwyższe koszty przy tego rodzaju działalności to usługi i towary opodatkowane stawkami zw, 5 proc. lub całkowicie niepodlegające opodatkowaniu, jak składki ZUS i wynagrodzenia), podczas gdy osoba zakładająca firmę sprzedającą warzywa i owoce lub oferująca usługi księgowe, może nie martwić się o nic, dopóki wartość sprzedaży nie przekroczy u niej 200 000 zł (w przypadku firmy jednoosobowej to może nigdy nie nastąpić)?

Tym bardziej, że warzywa i owoce sprzedajemy ze stawką 5 proc. VAT (chwilowo 0 proc.), odliczając VAT naliczony od zakupów oraz kosztów (często ze stawką 23 proc.), dzięki czemu do końca życia w naszych deklaracjach nie pojawi się nadwyżka VAT należnego nad naliczonym, lecz nadwyżka VAT naliczonego nad należnym i zwrot na rachunek bankowy. Czy nie byłoby sprawiedliwiej i uczciwiej pomóc wszystkim przedsiębiorcom – bez względu na branżę – nieprzekraczającym limitu przewidzianego w ustawie? A może bardziej egalitarnie byłoby ustalić dla wszystkich towarów i usług oraz wszystkich przedsiębiorców – po przekroczeniu limitu 200 000 zł wartości sprzedaży – jedyną stawkę VAT, wynoszącą np. 10 proc., pozostawiając przy tym stawkę 0 proc. jako promującą export oraz WDT?

Czytaj w LEX: Ewidencje u podatników zwolnionych z VAT >>>

 

Zwolnienia podmiotowe i jednolita stawka VAT

Egalitaryzm w dziedzinie zwolnienia podmiotowego i jednolitej stawki VAT, jaką zostałyby opodatkowane wszystkie towary i usługi przyniósłby korzyści o charakterze wielorakim: wymiernym (przeliczalnym na pieniądze), jak też niewymiernym (społecznym, mentalnym, a w swoich dalekosiężnych skutkach również przeliczalnym na pieniądze).

Po pierwsze, takie równouprawnienie VAT-owskie pozwoliłoby zadbać o najbiedniejszych i najsłabszych (zwłaszcza w warunkach, kiedy kolejne fale pandemii poprzetykane są kolejnymi frontami wojennymi oraz wrogością mocarstw) oraz zakończyłoby epokę nadzorowania, monitorowania i kontrolowania polskiej nędzy przez aparat państwa.

Po drugie, równouprawnienie VAT-owskie skończyłoby raz na zawsze z wieloma patologiami, unikaniem opodatkowania, także w drodze sztucznego dzielenia transakcji, aby choć część sprzedaży opodatkować inną stawką VAT niż ta podstawowa, wynosząca 23 proc. Z korzyścią dla budżetu, jak też redystrybucji dóbr.

Po trzecie, nastąpiłby lawinowy spadek wniosków o wydanie interpretacji indywidualnych (ORD – IN), jak też skarg do WSA i NSA związanych z tymi zagadnieniami.

Po czwarte, doczekalibyśmy szczęśliwego finału oper mydlanych z głównym udziałem wynajmujących nieruchomości, wystawiających faktury z kilkoma różnymi stawkami, zamiast jedną (tą, której przyporządkowana jest dostawa główna), jak też dostawców z uporem godnym lepszej sprawy wyszczególniających takie pozycje, jak: transport, wysyłka, opłata pocztowa, opłata kurierska.

W końcu (po piąte) pojawiłaby się niepowtarzalna i dotychczas niespotykana szansa na zakończenie ery polskiej zawiści i polskiego piekiełka. Szansa na likwidację poczucia niesprawiedliwości podyktowanej sytuacją, w której jeden z podatników VAT czynnych – pomimo wyższych obrotów i wyższego poziomu zamożności – co miesiąc otrzymuje od fiskusa „zapomogę” rzędu kilkudziesięciu lub kilkuset tysięcy złotych, natomiast drugi z podatników VAT czynnych, nieprzekraczający słynnych 200 000 zł rocznie, za to prowadzący nieprawomyślną działalność (określoną w art. 113 ust. 13 ustawy o VAT), przez całe swoje życie będzie wpłacał do budżetu nieproporcjonalny wobec sytuacji zawodowej i życiowej podatek VAT, zapewniając redystrybucję dóbr w imieniu swoim i tego pierwszego podatnika.

PROCEDURA w LEX: Czynności wyłączające możliwość korzystania ze zwolnienia od VAT ze względu na wartość sprzedaży >>>

Być może z czasem pojawiłyby się w Polsce takie egzotyczne zjawiska, jak zaufanie społeczne, szacunek dla kapitału ludzkiego, wspinanie się na wyższe szczeble mentalności zezwalające na odkrycia, tworzenie nowych wynalazków, a w konsekwencji tworzenia nowych gałęzi przemysłu i osiągania nowych pozycji w rankingach światowych.

Agnieszka Czernik, doradca podatkowy