Nowelizacja, w obecnym kształcie, może prowadzić również do poważnych zaburzeń sukcesyjnych. Fundacja rodzinna to instytucja wciąż młoda – często tworzona w długofalowej perspektywie, z myślą o kolejnych pokoleniach. Wyobraźmy sobie sytuację, w której fundator ustanawia fundację rodzinną, po czym przez blisko rok oczekuje na jej rejestrację w sądzie (co w praktyce nie jest rzadkością). Następnie wnosi majątek – np. udziały w spółkach operacyjnych – i w ciągu dwóch lat umiera. Zgodnie ze statutem fundacji, rodzina planowała sprzedaż przedsiębiorstwa i reinwestycję środków z poziomu fundacji. Tymczasem – zgodnie z nowymi przepisami – fundacja rodzinna będzie musiała zapłacić 19 proc. CIT, bo sprzedaż nastąpiła przed upływem 36 miesięcy.
Czytaj również poprzedni artykuł: Zmiany w ustawie o fundacji rodzinnej: da się to zrobić lepiej
To przykład, w którym mechaniczne stosowanie jednego terminu prowadzi do absurdu. Zamiast wspierać ciągłość i bezpieczeństwo sukcesji, ustawodawca wprowadza rozwiązanie, które karze rodzinę za okoliczności losowe, jak śmierć fundatora. Każda fundacja rodzinna ma inną genezę, strukturę majątkową i cele. Dlatego nie można generalizować i traktować wszystkich jednakowo. Szef Krajowej Administracji Skarbowej posiada już dziś szerokie instrumenty do eliminowania nadużyć – w szczególności klauzulę GAAR, pozwalającą na zakwestionowanie konstrukcji mających na celu wyłącznie unikanie opodatkowania. Nie ma więc potrzeby karać wszystkich fundacji rodzinnych „z założenia”, skoro narzędzia do zwalczania podatkowych patologii już istnieją.
Zasada prawidłowego vacatio legis i poszanowania praworządności
Proponowane rozwiązanie stoi w sprzeczności z deklarowanym przez prezesa Rady Ministrów kierunkiem zapewnienia należytego vacatio legis oraz przywracania przewidywalności systemu prawa podatkowego. Wprowadzenie przepisów, które mają znaczące konsekwencje dla planowania sukcesyjnego i bezpieczeństwa majątkowego fundatorów oraz beneficjentów fundacji rodzinnej, wymaga dłuższego okresu dostosowawczego oraz starannego uzasadnienia.
Co istotne, Ministerstwo Finansów nie opiera założeń projektu o statystyki czy analizy, których – z uwagi na krótki czas obowiązywania ustawy – nie może jeszcze mieć. W efekcie mamy działania legislacyjne rodem z lat 90-tych. Jednak wówczas było to uzasadnione nieustabilizowanym system prawnym oraz tworzeniem reguł funkcjonowania gospodarki, w tym podatków. Tymczasem w dojrzałym ustabilizowanym systemowo państwie powinniśmy oczekiwać poważnego traktowania obywateli.
Wnioski de lege ferenda, które pogodzą biznes i ustawodawcę
Nie sposób negować zasadności pewnych działań mających na celu ograniczenie agresywnej optymalizacji podatkowej. Jednak obecny kierunek zmian jest błędny systemowo – zachęca do wypłat świadczeń, co stoi w sprzeczności z art. 2 ustawy o fundacji rodzinnej, który jasno określa, że jej celem jest gromadzenie mienia, zarządzanie nim i reinwestowanie w interesie beneficjentów, a nie konsumowanie majątku.
Rozsądnym rozwiązaniem byłoby utrzymanie 24-miesięcznego okresu lock-up (zamiast 36-miesięcznego) oraz wprowadzenie mechanizmu odroczenia obowiązku podatkowego. Fundacja rodzinna zapłaciłaby 19 proc. CIT od sprzedaży majątku otrzymanego od podmiotu powiązanego tylko wtedy, gdy w okresie 24 miesięcy od tej transakcji wypłaci świadczenia beneficjentom. Jeżeli natomiast środki pozostałyby w fundacji rodzinnej – służąc reinwestycji i rozwojowi – obowiązek podatkowy byłby zawieszony, a po upływie 24 miesięcy - by wygasł.
Takie podejście realizowałoby ratio legis przepisów o fundacjach rodzinnych, a jednocześnie zachowywało kontrolę fiskalną nad potencjalnymi nadużyciami. Model ten nie jest obcy polskiemu systemowi podatkowemu – podobny mechanizm funkcjonuje przy tzw. korekcie wstępnej w estońskim CIT. Jeżeli podatnik utrzymuje reżim estońskiego CIT przez cztery lata, zobowiązanie podatkowe z tytułu korekty wygasa. Analogicznie – fundacja rodzinna, która nie wypłaca środków przez określony czas, powinna być zwolniona z obowiązku zapłaty CIT od wcześniejszej sprzedaży majątku.
Takie rozwiązanie byłoby spójne z opiniami zabezpieczającymi, uchwałą Rady oraz z dotychczasową linią interpretacyjną Ministerstwa Finansów. Pozwalałoby też zachować równowagę pomiędzy interesem państwa a potrzebami przedsiębiorców i rodzin budujących trwałe struktury majątkowe.
Cena promocyjna: 167.3 zł
|Cena regularna: 239 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 167.3 zł
Liczenie terminu od końca roku kalendarzowego
Ponadto projekt przewiduje liczenie 36 miesięcy od końca roku kalendarzowego, w którym nastąpiło wniesienie lub nabycie mienia. W praktyce oznacza to, że okres zakazu może być dłuższy niż 36 miesięcy (np. bliski 48 miesięcy w przypadku wniesienia mienia na początku roku). Taka konstrukcja wprowadza dodatkowe, nieuzasadnione obciążenie i narusza zasadę proporcjonalności regulacji podatkowych. To jest działanie nieuczciwe względem odbiorców projektu. Termin 36 miesięcy jest nieprecyzyjny, co wręcz wyklucza planowanie sukcesji, a nie je ułatwia: ponownie godzi w cele fundacji rodzinnej jako instytucji.
Zatem - również przy skróceniu lock-upu 24 miesięcy - termin ten należy liczyć od daty dokonania danej czynności, a nie od końca roku kalendarzowego.
Podsumowanie
Nowelizacja przepisów o opodatkowaniu fundacji rodzinnych, w obecnym kształcie, jest wewnętrznie sprzeczna, niespójna z dotychczasową praktyką organów podatkowych i zagraża stabilności sukcesji rodzinnych. Choć wycofanie się z pomysłu retroakcji zasługuje na uznanie, to projekt wciąż wymaga gruntownej korekty. Proponowane rozwiązania promują wypłaty świadczeń zamiast reinwestycji, wprowadzają arbitralny 36-miesięczny lock-up i grożą podważeniem sensu istnienia instytucji fundacji rodzinnej.
Alternatywny model – oparty na 24-miesięcznym okresie karencji i odroczonym obowiązku podatkowym – pozwoliłby pogodzić interes fiskusa z konstytucyjnymi zasadami proporcjonalności, pewności prawa i ochrony zaufania obywatela do państwa. Fundacja rodzinna powinna pozostać narzędziem długofalowego budowania kapitału rodzinnego – a nie przedmiotem krótkowzrocznej walki politycznej o pozorne „uszczelnianie” systemu.
Autorki: Aldona Leszczyńska - Mikulska, radca prawny, doradca podatkowy
Izabela Andrzejewska-Czernek, radca prawny, doktor nauk prawnych














