Na wstępie należy podkreślić, że dobrze się stało, iż na etapie prac legislacyjnych zrezygnowano z pomysłu, zgodnie z którym nowe przepisy dotyczące opodatkowania fundacji rodzinnych miałyby obejmować majątek wniesiony lub nabyty po 31 sierpnia 2025 r. Taki zabieg byłby oczywistym naruszeniem fundamentalnej zasady demokratycznego państwa prawnego – zakazu retroakcji (lex retro non agit). Trudno bowiem zaakceptować sytuację, w której regulacja podatkowa działałaby wstecz, obejmując skutkami czynności dokonane w okresie, gdy obowiązywały inne, bardziej korzystne zasady opodatkowania.

Czytaj również drugi artykuł z serii: ​Zmiany w ustawie o fundacji rodzinnej to ryzyko zaburzenia sukcesji

Dobrze, że zrezygnowano z pomysłu działania prawa wstecz

Choć w pierwotnej wersji projektu istniał swoisty „plus” – bo dawała ona pewność, że majątek wniesiony przed 31 sierpnia 2025 r. nie zostanie objęty nowymi zasadami – to jednak sam mechanizm cofnięcia skutków prawnych do daty wcześniejszej niż data wejścia w życie ustawy był rozwiązaniem wadliwym. Nie sposób zaakceptować sytuacji, w której w połowie października 2025 r. nowelizacja dopiero trafia do Senatu, a wciąż nie wiadomo, czy przejdzie całą ścieżkę legislacyjną i uzyska podpis prezydenta RP, a mimo to miałaby obowiązywać „z mocą” od 31 sierpnia 2025 r. Takie podejście byłoby rażącym naruszeniem zasady pewności prawa i zaufania obywateli do państwa, które stanowią podstawę porządku konstytucyjnego i systemu podatkowego. Prawo podatkowe – ze swojej istoty – powinno być stabilne, przewidywalne i obowiązywać prospektywnie, a nie wstecznie. W przeciwnym razie przedsiębiorcy oraz fundatorzy podejmujący decyzje w oparciu o obowiązujące przepisy zostają zaskoczeni nowymi obowiązkami, których nie mogli przewidzieć w momencie podejmowania decyzji majątkowych.

Jak wyjść z twarzą z obietnicy uszczelnienia przepisów o opodatkowaniu fundacji rodzinnych?

Trudno zrozumieć, dlaczego po roku intensywnych prac – od sierpnia 2024 do sierpnia 2025 – przedstawiony projekt nowelizacji nie uwzględnia fundamentalnych uwag zgłaszanych zarówno przez praktyków prawa, doradców podatkowych, jak i środowisko biznesowe. Ministerstwo Finansów w istocie zaprzecza samo sobie. W ostatnich miesiącach wydano szereg oficjalnych opinii i uchwał, które jasno wskazywały, że fundacje rodzinne nie są instrumentem unikania opodatkowania, jeżeli realizują swój ustawowy cel – gromadzenie i reinwestowanie majątku, a nie jego konsumpcję przez beneficjentów.

Kluczowe znaczenie miała tu uchwała nr 3/2025 Rady do Spraw Przeciwdziałania Unikaniu Opodatkowania z dnia 29 maja 2025 r., wydana na wniosek szefa Krajowej Administracji Skarbowej. Wskazano w niej, że działania fundacji rodzinnej polegające na reinwestowaniu środków i prowadzeniu działalności inwestycyjnej w ramach ustawowych celów nie mogą być traktowane jako unikanie opodatkowania. Wprost przeciwnie – są one realizacją społecznie pożądanego celu zapewnienia stabilności i ciągłości majątkowej rodzinnych przedsiębiorstw.

Podobnie w licznych opiniach zabezpieczających (m.in. z 21 grudnia 2023 r., nr DKP3.8082.5.2023, z 12 lutego 2024 r., nr DKP3.8082.8.2023, oraz z 13 września 2024 r., nr DKP2.8082.2.2024) Ministerstwo Finansów samo przyznawało, że jeżeli fundacja rodzinna reinwestuje uzyskane środki (np. ze sprzedaży udziałów), to zasadniczo nie ma podstaw do zastosowania klauzuli GAAR. W świetle tych stanowisk nowelizacja jawi się jako wewnętrznie sprzeczna. Skoro do tej pory władze podatkowe przyznawały, że reinwestowanie zysków jest neutralne podatkowo i zgodne z ustawowym celem fundacji, to dlaczego teraz proponuje się rozwiązanie, które ekonomicznie zachęca do wypłat świadczeń, zamiast do dalszego inwestowania?

Nowe przepisy zakładają, że jeżeli fundacja rodzinna sprzeda majątek w ciągu 36 miesięcy od jego nabycia, to zapłaci 19 proc. CIT. Co więcej, w przypadku późniejszej wypłaty świadczeń do beneficjentów, fundacja będzie mogła pomniejszyć 15 proc. podatek od świadczeń o ten uprzednio zapłacony CIT – ale tylko do wysokości 15 proc. Efekt? Fundacja rodzinna, która i tak poniesie ciężar podatkowy z tytułu sprzedaży, będzie miała racjonalny ekonomicznie powód, aby wypłacić środki do beneficjentów. Bo skoro podatek i tak został zapłacony, to utrzymywanie majątku w fundacji rodzinnej traci sens ekonomiczny.

Ministerstwo Finansów, które przez wiele miesięcy podkreślało wagę reinwestycji i gromadzenia majątku w fundacji, tworzy więc regulację, która premiuje konsumpcję, a nie akumulację kapitału. Innymi słowy – zaprzecza samo sobie.

36 miesięcy zamiast 24 – arbitralność i brak proporcjonalności

Szczególnie wątpliwe jest także przyjęcie przez projektodawcę 36-miesięcznego okresu „lock-up”, po którego upływie sprzedaż majątku przez fundację rodzinną miałaby być neutralna podatkowo. Nie sposób znaleźć racjonalnego uzasadnienia, dlaczego ustawodawca przyjął właśnie 3 lata, a nie 2 – skoro w analogicznych reżimach podatkowych, takich jak polska spółka holdingowa (PSH) czy alternatywne spółki inwestycyjne (ASI), obowiązuje 24-miesięczny okres karencji. W efekcie powstaje dysproporcja między różnymi instytucjami prawa podatkowego, której nie sposób logicznie obronić.

Zasadnym wydaje się przyjęcie 24-miesięcznego okresu, który zapewniałby z jednej strony realizację celów fiskalnych, a z drugiej – proporcjonalność i przewidywalność w funkcjonowaniu fundacji rodzinnych. Utrzymanie dłuższego okresu 36-miesięcznego jest nieuzasadnionym ograniczeniem i stawia fundacje rodzinne w gorszej sytuacji niż inne formy inwestycyjne, co narusza zasadę równego traktowania podmiotów gospodarczych.

Autorzy: Wojciech Niedźwiedzki, radca prawny, doradca podatkowy

Izabela Andrzejewska-Czernek, radca prawny, doktor nauk prawnych