Sejm skierował w czwartek do Komisji Polityki Społecznej i Rodziny rządowy projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw związanych ze świadczeniami na rzecz rodziny (druk sejmowy nr 1015).

Projekt zakłada wprowadzenie stałego mechanizmu wzrostu kwoty kryterium dochodowego uprawniającej do świadczeń z funduszu alimentacyjnego. Co 3 lata kwota ta ma zwiększać się o wskaźnik waloryzacji. Wskaźnik ten to procentowy skumulowany wzrost minimalnego wynagrodzenia za pracę. Pierwsza waloryzacja na nowych zasadach miałaby zostać przeprowadzona w 2023 r. Doprecyzowany ma być też sposób wyłączenia tzw. trzynastej emerytury przyznanej w 2019 r. z dochodu uprawniającego do świadczeń rodzinnych i świadczeń z funduszu alimentacyjnego.

Wprowadza on rewolucyjne zmiany, które mogą zmotywować dłużników alimentacyjnych do płacenia na dzieci. Prawnicy chwalą nowe rozwiązania.

Czytaj również: Rząd szuka sposobu na alimenciarzy - tyle że nadal nieskutecznie

Koniec skakania od pracodawcy do pracodawcy

Magdalena Januszewska, radca prawny, specjalizująca się w prawie pracy, ubezpieczeń i zabezpieczenia społecznego, potwierdza, że są pracownicy, którzy uciekają przed egzekucją komorniczą, zmieniając często pracodawców. – W nowym miejscu pracy nie informują pracodawcy, że wobec nich toczy się egzekucja komornicza i pracują tak długo, dopóki komornik ich nie znajdzie i nie wystosuje do pracodawcy pisma z żądaniem dokonywania potrąceń np. z tytułu alimentów na dziecko. Gdy wypłacane im wynagrodzenie się zmniejsza, z reguły zwalniają się z pracy albo po prostu przestają się w niej pojawiać. Idą do kolejnego pracodawcy - i tak w kółko. Są też i tacy, którzy starając się o  pracę, otwarcie deklarują, że chcą oficjalnie zarabiać minimalne wynagrodzenie, a resztę otrzymywać pod stołem – mówi mec. Januszewska.

Unikaniu płacenia alimentów na własne dziecko albo spłacania należności budżetu państwa, czyli wypłacanych przez państwo dziecku świadczeń alimentacyjnych w zastępstwie uchylającego się od alimentów rodzica - ma przeciwdziałać najnowszy projekt ustawy.

Zobacz linię orzeczniczą w LEX: Dopuszczalność obniżenia alimentów w procesie o uchylenie alimentów >

Przede wszystkim zmieniona ma zostać definicja osoby fizycznej, która będzie mogła być wpisana do Krajowego Rejestru Zadłużonych. Od 1 lipca 2021 r. będzie to osoba, wobec której toczy się egzekucja świadczeń alimentacyjnych lub egzekucja należności budżetu państwa powstałych z tytułu świadczeń wypłacanych w przypadku bezskuteczności egzekucji alimentów, a która zalega  ze spełnieniem tych świadczeń za okres dłuższy niż 3 miesiące. To zmiana zdecydowanie niekorzystna dla alimenciarzy. Dotychczasowy przepis, który miał wejść w życie 1 lipca br., wymagał, by wobec dłużnika toczyła się egzekucja świadczeń alimentacyjnych oraz egzekucja należności budżetu państwa, co zdecydowanie zawężało możliwość stosowania nowego prawa.

Zmienić mają się też przepisy karne przewidziane w Kodeksie pracy w stosunku do pracodawców, którzy zatrudniają bezumownie alimenciarzy albo wypłacają  im wynagrodzenie wyższe niż wynikające z zawartej umowy o pracę, bez dokonania potrąceń na zaspokojenie świadczeń alimentacyjnych. Kara ma wynosić od 1,5 tys. zł do 45 tys. zł, ale w pierwszym przypadku (tj. zatrudnienia na czarno) będzie nakładana tylko w przypadku, gdy pracownik wpisany jest do Krajowego Rejestru Zadłużonych.

- Ta odpowiedzialność pracodawców już istnieje. Teraz pracodawca dowiaduje się, że zatrudnia dłużnika alimentacyjnego od niego samego lub z pism komornika. Natomiast od 1 lipca 2021 r. pracodawca będzie mógł sprawdzić czy ma do czynienia z dłużnikiem w Krajowym Rejestrze Zadłużonych, bo rejestr ten ma być jawny – podkreśla mec. Magdalena Januszewska.

Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert ds. prawa pracy Pracodawców RP uważa, że jest to inflacja prawa. I przypomina, że najnowszy projekt nowelizacji Kodeksu pracy to już kolejna zmiana tych samych przepisów dokonana w ostatnim czasie. Poprzednie regulacje dotyczące niepłacących alimentów weszły w życie 1 grudnia 2020 r.  

O tym, że jest to dobre rozwiązanie do realizacji celu, jakim jest zmuszenie osób do spłacenia długu wobec własnych dzieci i budżetu państwa przekonani są eksperci, z którymi rozmawialiśmy.

- Osoby, które trafią do Krajowego Rejestru Zadłużonych, trafią tam w jakimś celu. Jeżeli tym celem jest płacenie pieniędzy, to wydaje się to być słusznym rozwiązaniem. Pracodawcy powinni tylko co jakiś czas sprawdzać rejestr, by upewnić się, czy ich pracownicy - z imienia i nazwiska oraz według numeru PESEL – tam nie figurują. Pytanie tylko, jak często mają to robić: czy raz na miesiąc, raz na kwartał czy może raz na pół roku - mówi serwisowi Prawo.pl Maciej Gawroński, radca prawny, partner zarządzający w kancelarii Gawroński & Partners. Jego zdaniem taki rejestr może też być źródłem wiedzy dla służb, które chciałyby skontrolować pracodawcę. – Wystarczy, że ktoś wie, gdzie dana osoba pracuje albo dla kogo świadczy usługi – zaznacza mec. Gawroński.

Zobacz w LEX: Postępowanie dowodowe w sprawach rozwodowych - nagranie ze szkolenia >

Także dr hab. Grzegorz Sibiga, adwokat, partner w kancelarii Traple, Konarski, Podrecki i Wspólnicy, kierownik w Zakładzie Prawa Administracyjnego INP PAN, jest zdania, że zaproponowane w projekcie rozwiązanie wpisywania dłużników alimentacyjnych – i to zarówno tych mających dług wobec własnych dzieci, jak i wobec Skarbu Państwa – nie jest rozwiązaniem złym. – Ponieważ taki urzędowy rejestr daje gwarancję, że podane w nim dane są wiarygodne, a samo sprawdzenie w nim jest proste. Pod warunkiem oczywiście, że dane w nim będą na bieżąco aktualizowane – podkreśla dr hab. Grzegorz Sibiga.

  

Kazimierz Jaśkowski, Eliza Maniewska

Sprawdź  

Gdzie kodeks karny nie może, tam rejestr pomoże

Rozmówcy Prawo.pl nie mają wątpliwości, że proponowane zmiany, co do zasady, idą w dobrym kierunku. Szczególnie te dotyczące Krajowego Rejestru Zadłużonych. Warto przy tym przypomnieć, że już w 2018 r. zespołu ekspertów ds. alimentów przy Rzeczniku Praw Obywatelskich i Rzeczniku Praw Dziecka, proponował utworzenie Rejestru Uporczywych Dłużników Alimentacyjnych.

- Intencją projektodawcy wydaje się być stworzenie psychologicznej motywacji dla dłużników – jeśli nie będą płacić, znajdą się w publicznym Krajowym Rejestrze Zadłużonych. Tak właśnie wynika z uzasadnienia obecnego projektu, rozszerzającego (przez zmianę spójnika „oraz” na „lub”) grupę dłużników – osób fizycznych – wpisywanych do tego Rejestru - mówi Michał Kubalski, naczelnik wydziału prawa rodzinnego w Biurze RPO. I przypomina, że chodzi o rejestr, do którego dostęp ma być łatwiejszy, bowiem jest to rejestr publiczny, w przeciwieństwie niż np. do rejestrów prowadzonych przez podmioty prywatne, czyli Biura Informacji Gospodarczej, do których również dłużnicy mogli i mogą nadal być wpisywani. - Z uwagi na publiczny walor tego rejestru, można zakładać, że waga wpisu do niego będzie większa. Jak to faktycznie zadziała, będziemy wiedzieć oczywiście dopiero za kilka lat - dodaje.

Aleksandra Ejsmont, radca prawny, która specjalizuje się w sprawach rodzinnych podkreśla, że każde narzędzie, które motywuje osoby zobowiązane do płacenia alimentów, ale też pracodawców do tego, by takich nieprawidłowości związanych z niepłaceniem czy ukrywaniem dochodów nie było, jest dobrym kierunkiem. - Daje też szansę na zwiększenie liczby przypadków, w których alimenty będą płacone. Jeśli zostanie wprowadzone, to oczywiście będziemy to testować i zobaczymy  jak w praktyce będzie to działać. Nie wątpię też, że pojawią się pomysły, jak to obchodzić - mówi.

W jej ocenie może to też zadziałać lepiej, niż obowiązujące kary za niealimentację. - Choćby dlatego, że pracodawca będzie się obawiał problemów wynikających z uchylania się przez pracownika od płacenia alimentów. A widmo utraty pracy może skutecznie motywować by jednak takich zaległości nie było - dodaje mecenas. - mówi. I wskazuje, że jedną z największych bolączek penalizacji niealimentacji jest to, że kara nie gwarantuje spłaty zaległości. -  Niestety nawet jeśli ktoś trafi do więzienia bo mimo orzekanych kar dalej alimentów nie płaci, i tak nie oznacza to żadnej poprawy. W praktyce więc on przebywa w zakładzie, a jego dług wzrasta - dodaje.

Dostrzega to również Michał Kubalski. - Sądzę, że ten projekt idzie w kierunku poszanowania zasady, iż prawo karne to ultima ratio, i że aby alimenty były regulowane, trzeba wykorzystać wszelkie sposoby, zanim sięgnie się po sankcję prawa karnego. Moim zdaniem, jest szansa, że takie podejście doprowadzi do zmniejszenia szarej strefy i ograniczenia tej – nadal istniejącej, niestety – swoistej „solidarności” społecznej z dłużnikiem alimentacyjnym, prowadzącej do wypłacania mu części czy całego wynagrodzenia „pod stołem”. Kierunek zatem jest dobry  - wskazuje.

 

 

Nie spłacisz długu, będziesz w rejestrze

Prawnicy, w tym także m.in. Krajowa Rada Komornicza, pozytywnie oceniają też propozycję, zgodnie z którą informacje o dłużniku alimentacyjnym mają pozostać w Krajowym Rejestrze Zadłużonych dopóty, dopóki nie spłaci on zaległości. Przypominają przy tym, że każdego roku to ok. 650 tysięcy postępowań egzekucyjnych, za którymi stoi ok. milion dzieci. - Czynności w tych postępowaniach są wykonywane przez komorników z urzędu. Skala odpowiedzialności jest więc ogromna. Komornicy mają tego świadomość i dokładają wszelkich starań, by w pełni wykorzystać prawne możliwości, jakie stwarza obecnie ustawodawca - wskazuje Krzysztof Pietrzyk, rzecznik Krajowej Rady Komorniczej.

 

Sprawdź również książkę: Kodeks pracy. Komentarz ebook >>


Waloryzacja konieczna, ale przepisy do przemyślenia

Projekt zakłada też waloryzację kwoty kryterium dochodowego uprawniającego do świadczeń z funduszu alimentacyjnego. Zgodnie z nim, proponuje się wprowadzenie stałego mechanizmu jej wzrostu - co 3 lata i właśnie o wskaźnik waloryzacji, rozumiany jako procentowy skumulowany wzrost minimalnego wynagrodzenia za pracę. Po raz pierwszy waloryzacja ma zostać przeprowadzona… 1 października 2023 r. A ponieważ będzie to rok wyborczy, to do zapowiedzi waloryzacji – jak twierdzą eksperci – należy podchodzić jak do obietnic wyborczych.

Nie zmieni się natomiast dochód rodziny w przeliczeniu na osobę, który – tak jak obecnie – nie będzie mógł przekroczyć kwoty 900 zł.

- Wszelkie zmiany wpływające na poprawę sytuacji osób alimentowanych należy ocenić bardzo pozytywnie, w tym pomysł waloryzacji progu dochodowego dla osób otrzymujących świadczenia z funduszu alimentacyjnego. Jest to w obecnych warunkach uzasadnione i konieczne - wskazuje Elżbieta Adamska-Śmigrodzka, przewodnicząca Rady Izby Komorniczej w Warszawie. Dodaje równocześnie, że od 13 lat kwota świadczenia, jaka przyznawana jest z funduszu na jedno dziecko, jest niezmienna i wynosi 500 zł.  - Przyjmując do obliczeń wartości inflacji w oparciu o dostępne historyczne dane - wynika, iż rok do roku, licząc od kwietnia 2008 r. do kwietnia 2021 r. wartość inflacji wyniosła 30,33 proc. Zatem wskaźniki statystyczne powinny być wymiernym narzędziem w dalszych pracach nad ustaleniem kwoty świadczenia z funduszu alimentacyjnego. Uwzględniając wartość inflacji, aktualnie kwota świadczenia z funduszu powinna wynieść 650,00 zł - mówi.

Przyznaje, że na co dzień prowadzi wiele postępowań tego rodzaju i obserwuje, jak wiele postępowań jest nieskutecznych, mimo wysiłków, jakie podejmowane są w postępowaniu. - Uważam, że warto korzystać i czerpać z wzorców, które z powodzeniem funkcjonują np. we Francji, gdzie wysokość alimentów jest ustalana na podstawie zasobów i wydatków osoby, która musi je zapłacić (dłużnik) oraz potrzeb osoby, której są one należne (wierzyciel). Istnieje orientacyjna tabela kwot, do których może się odwołać sędzia i zainteresowane osoby, a także symulator obliczeń raty alimentacyjnej. Podobne rozwiązania funkcjonują w Niemczech. Mowa o tabelach alimentacyjnych, które w znacznym stopniu ułatwiłyby kwestię zasądzenia alimentów - ocenia.

Krzysztof Pietrzyk, rzecznik prasowy Krajowej Rady Komorniczej wskazuje, że warto też zastanowić się nad rozważeniem możliwości różnicowania kwoty wypłaty świadczenia z funduszu alimentacyjnego, obecnie bowiem decydujący jest usztywniony próg dochodowy, który aktualnie wynosi 900,00 zł w przeliczeniu na osobę w rodzinie. - Przekroczenie tej kwoty niestety pozbawia alimentowanego możliwości otrzymania świadczenia. W praktyce egzekucyjnej jesteśmy wielokrotnie świadkami sytuacji, w której pozbawiane świadczeń są osoby, którym ta pomoc państwa jest niezbędna i na pomoc tę zasługują, także przez pryzmat okoliczności spraw - wskazuje.

- Być może rozwiązaniem tego problemu mogłoby być pomniejszenie kwoty wypłacanego świadczenia z funduszu alimentacyjnego, o kwotę przekroczenia progu dochodowego, która bardzo często jest w niewielkiej wysokości - dodaje Elżbieta Adamska-Śmigrodzka.