- W sumie od 2019 r. na dodatkowe świadczenia 13. i 14. emerytury przeznaczyliśmy 46 mld zł – mówiła w środę Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej. Podkreślała przy tym, że w porównaniu z rokiem 2015 jest dziesięciokrotny wzrost dodatkowych nakładów na – jak powiedziała - wsparcie seniorów. Przypominała też, że kończy się wypłata czternastych emerytur, które emeryci i renciści otrzymywali wraz z listopadowym świadczeniem. Łącznie na ten cel przeznaczono 11 mld zł (ok. 9 mld to świadczenia wypłacane przez ZUS). Czternaste emerytury to świadczenie jednorazowe. Wypłata trzynastek została już zagwarantowana ustawowo jako coroczne świadczenie. - Kiedy spojrzymy na wsparcie w polityce senioralnej i porównamy rok 2015, kiedy obejmowaliśmy rządy, i rok 2021, to widzimy, że jest to 10-krotne zwiększenie dodatkowych środków – powiedziała minister. Resort podał, że w 2015 r. na dodatkowe wsparcie dla seniorów przeznaczono 3,62 mld zł, a w 2021 r. 36 mld zł.

Postanowiliśmy więc sprawdzić, kto najwięcej zyskuje na trzynastkach, choć świadczenia otrzymuje każdy emeryt i rencista, i kto zyska w tym roku, na kolejnym – póki co jednorazowym – dodatkowym świadczeniu, czyli 14-tce. 

Czytaj również: Kwota wolna plus, składka zdrowotna minus - korzyści emerytów mniejsze niż zapowiada rząd

Co się bardziej opłaca: jednorazowa wypłata czy trwałe podniesienie świadczenia

Zdaniem prof. Pawła Wojciechowskiego, głównego ekonomisty Pracodawców RP, tzw. 13. i 14. emerytury mają charakter świadczeń jednorazowych - sprzeczny z filozofią obecnego systemu emerytalnego, według której „ile odłożysz składek od dochodów z pracy, taką masz emeryturę”. - Ewidentnie takie niesystemowe świadczenia, psują logikę systemu, dlatego mogą być porównywane wyłącznie do innych również nie systemowych świadczeń, takich jak np. waloryzacja kwotowa (nie mówimy o waloryzacji procentowej, która jest systemowa i ma chronić siłę nabywczą już przyznanych świadczeń) – mówi serwisowi Prawo.pl prof. Wojciechowski. I to porównanie, jak twierdzi, wypada zdecydowanie na korzyść świadczeń jednorazowych, ponieważ po pierwsze są one jednorazowe, a więc żadne zobowiązania do kontynuacji ich wypłaty nie mają znaczenia, można je prosto zlikwidować, tak jak 14. emeryturę w roku przyszłym. Po drugie, owa jednorazowość wyklucza wystąpienie kosztownych efektów „przechodzących”, czyli kumulacji wydatków w kolejnych okresach, zarówno wobec obecnych, jak i przyszłych emerytów i rencistów.

- Dlatego skumulowany efekt np. 50-złotowego, trwałego podniesienia emerytury, to koszt porównywalny do jednorazowej, 13. emerytury.  Nic dziwnego, że politycy koncentrują uwagę opinii publicznej na jednorazowych świadczeniach i dodatkowo – porównują swoje zasługi w ujęciu rocznym, nie uwzględniając tego, że waloryzacje kwotowe sprzed 2015 r. w sposób  trwały zwiększyły już wysokość emerytur starych i nowych, a więc rachunek porównawczy powinien uwzględniać kumulację korzyści dla emerytów.  I tak efekty przechodzące świadczeń, które na stałe powiększyły bazę wypłat na kolejne lata, oznaczają wielokrotnie większą korzyść dla emeryta niż rachunek jednoroczny, który ma na celu zafałszowanie rzeczywistych „zasług” poprzednich rządów – zaznacza prof. Wojciechowski. I dodaje: - Reasumując, świadczenia jednorazowe w wysokości 1200 zł są zdecydowanie lepszym sposobem na niesystemowe podnoszenie świadczeń, ponieważ wywołują nieporównywalnie większy efekt demonstracji „troski władzy o los emerytów”, niż często w przeszłości wyśmiewana waloryzacja rzędu kilkudziesięciu złotych.

Jak podkreśla prof. Paweł Wojciechowski, innym zarzutem, wobec wypłaty 13. emerytury oraz waloryzacji kwotowych „nie mniej niż”, jest bardzo progresywny charakter tych świadczeń, fakt że świadczenia te nie są proporcjonalne do już otrzymywanych świadczeń. Oznacza to, że osoby o najniższych świadczeniach są w nieproporcjonalny sposób największymi beneficjentami, a osoba z najwyższymi świadczeniami nawet mniej niż 1 proc. sumy emerytur w okresie rocznym. 

 


13-tka: Emerycie, im bardziej się starałeś, tym mniej dostaniesz

- To jest polityka, czyli sztuka wyznaczania wartości: tych, które się promuje nad inne, które muszą ustąpić miejsca. Na tym polega rola polityka. Jednym z zadań prawnika jest odczytywanie tych wartości. Trzynasta emerytura jest rozwiązaniem o charakterze zaopatrzeniowym, czyli przysługuje każdemu uprawnionemu do emerytury lub renty. Sęk w tym, że przysługuje również w jednakowej wysokości - najniższej emerytury. W ten sposób jest to rzeczywista emerytura dla tych, którzy do systemu wnieśli minimum i odpowiednio mniejsze świadczenie dla osób, które do funduszu ubezpieczeniowego wniosły więcej. Wartość "każdemu wedle zasługi" ustępuje wobec tego kryterium "każdemu po równo" - mówi dr Tomasz Lasocki z Katedry Prawa Ubezpieczeń Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Jak dodaje, od 2022 r. system podatkowy pracowników będzie jeszcze bardziej progresywny, zatem płacący wyższe składki zapłacą też wyższe podatki. - Wysokość emerytury jest ściśle powiązana z wpłaconymi wcześniej składkami, więc płacący najwyższe składki po przejściu na emeryturę po raz drugi oddadzą państwu więcej niż ci, którzy wpłacali mniej składek, a nawet jeszcze więcej niż przedtem, ponieważ pominięto ich w tzw. uldze dla klasy średniej. Wysoką progresję podatkową pracujących można próbować usprawiedliwiać sprawiedliwością społeczną czy - jak określano to dawniej - "rozkułaczaniem", ale ta logika ma się nijak do rzeczywistości emerytalnej. W Polsce od lat umożliwia się legalne płacenie niskich składek pomimo wysokich zarobków. Widzimy to w emeryturach znanych artystów, widzimy w składkach prawników, lekarzy czy informatyków, a niebawem ujrzymy w składkach wzrastającej rzeszy samozatrudnionych. Podział dobrze i słabo zarabiających nie przekłada się zatem na podział wysokie - niskie emerytury – zauważa dr Tomasz Lasocki.

Zdaniem dr Lasockiego, zasada, według której wypłacana jest trzynasta emerytura (czyli im bardziej się postarałeś i więcej włożyłeś do systemu, tym mniej dostaniesz) jest faworyzowaniem tych, którzy wnieśli mniej.Jeszcze gorsza pod tym względem jest czternasta emerytura, bo o jej otrzymaniu decyduje osobliwe kryterium dochodowe. Osobliwe na skalę międzynarodową, ponieważ pod uwagę brana jest tylko wysokość emerytury. To świadczenie jeszcze bardziej promuje minimalizację uczestnictwa w systemie. Wygrywają ci, którzy zamiast płacić wysoką składkę szukali oszczędności i lokowali je w nieruchomości. Nie dość, że otrzymają 14-tkę, to jeszcze otrzymają dochody z najmu opodatkowane niżej niż wysoka emerytura, a w razie potrzeby sprzedadzą kupione przed laty nieruchomości bez podatku – podkreśla dr Tomasz Lasocki. 

 


Dajemy dziś na koszt przyszłych pokoleń

- W 14. świadczeniu było kryterium dochodowe, ale w 13. - już nie. Jest to rozwiązanie niesolidarne, ponieważ świadczenie otrzymują osoby o wysokich i niskich emeryturach. Ponadto na te świadczenia nie ma pokrycia w budżecie, który jest trwale deficytowy i wyniósł w nomenklaturze unijnej 137 mld zł  - mówi  dr Wojciech Nagel, ekspert BCC ds. ubezpieczeń społecznych. I podkreśla, że deficytowy jest fundusz emerytalny w FUS. - Udział wydatków emerytalnych w PKB wzrósł od 2018 r. do 3,3 proc., czyli o 1,5 proc. Co roku znika z rynku pracy 200 tys. osób, liczba urodzeń nie wzrasta a zgonów bardzo przyspieszyła. Tych dziesiątek miliardów zabraknie, gdy pojawi się recesja i nie będzie można utrzymywać sztucznie miejsc pracy, co gwarantowały tarcze finansowe – tłumaczy dr Nagel. Według niego, pewne zakładane przyrosty danin podatkowych, mogą się okazać teoretyczne, wobec spodziewanego spowolnienia oraz wygaszania działalności gospodarczej, co jest wyraźne zauważalne już w końcu tego roku.

Jak mówi dr Tomasz Lasocki, te z dumą prezentowane 46 mld zł, które wydano na finansowanie 13-tek i 14-tki nie wzięły się z powietrza, tylko z tego, że zmniejszone zostały wpłaty na Fundusz Pracy i jeszcze została wzięta pożyczka z Rezerwy Demograficznej, poprzez Fundusz Solidarnościowy. Tym samym zabrano pieniądze ludziom aktywnym zawodowo, które miały być przeznaczane na poprawę sytuacji na rynku pracy. Wykorzystano do tego fundusz, który miał być przeznaczony na wsparcie osób z niepełnosprawnościami, który to fundusz musiał pożyczyć pieniądze z funduszu mającego wesprzeć w przyszłości pokolenie niżu demograficznego. - Dodajmy do tego związkowców domagających się jeszcze szybszego przechodzenia na emeryturę niż wynikające z obniżenia wieku emerytalnego i obraz solidarności międzypokoleniowej mamy jak na dłoni. Obecni 45-latkowie i młodsi będą musieli utrzymać ten konglomerat praw "słusznie" nabytych, choć bez oszczędności, które są właśnie konsumowane - mówi.

Jak twierdzi dr Lasockiego, szkoda, że nie zapytano ludzi młodych, czy godzą się na finansowanie tak skonstruowanych uprawnień emerytów i rencistów. - Już dziś ludzie nie chcą płacić składek, więc w przyszłości ich też będą czekały minimalne emerytury, zatem będą podatni na kolejne obietnice wprowadzania 15-etk i 16-ek - dodaje.

 

Rok 2022 dla wielu emerytów będzie gorszy?

W opinii dr Antoniego Kolka, prezesa spółki Instytut Emerytalny, 13. i 14. emerytura to przykłady psucia systemu ubezpieczeń społecznych.
- Dotychczasowy mechanizm zakładający, że im dłużej ubezpieczony odkłada środki, tym wyższe świadczenie otrzyma, został zachwiany przez politycznie motywowany transfer środków.  Zamiast realnego wspierania osób wymagających pomocy państwa, władze wolały wpompować środki do gospodarki, które przeznaczone zostały w dużej mierze na konsumpcję. To także mogło przyczynić się do wzrostu inflacji. Co więcej, wydrenowany został Fundusz Pracy oraz Fundusz Rezerwy Demograficznej, które sfinansowały te transfery społeczne – mówi dr Kolek.  I dodaje: - Warto także zauważyć, że w przypadku wielu świadczeniobiorców 2022 rok będzie gorszy od 2021. Będzie to konsekwencją braku 14 emerytury, która zostanie zlikwidowana. Jej brak w wielu przypadkach nie zostanie zneutralizowany przez zmiany podatkowe i osoby otrzymujące świadczenie poniżej 1200 zł brutto mogą w przyszłym roku dostać nominalnie mniej niż otrzymały w tym roku. To pokazuje, że prowadzona polityka społeczna nie tylko nie rozwiązuje problemów społecznych, ale przez złe decyzje potęguje dotychczasowe negatywne zjawiska.