- Podejrzewamy, że doszło do podziału rynku energii cieplnej w Warszawie, a także zmowy cenowej i przetargowej – mówi Marek Niechciał, prezes UOKiK. Obecnie zarzuty postawiono czterem podmiotom: Veolia Energia Polska, Veolia Energia Warszawa (VEW), PGNiG Termika oraz PGNiG. Sprawa jest precedensowa, bo po raz pierwszy nie chodzi o podział geograficzny. Firmy bowiem porozumiały się, co do zasad obrotu. Ustaliły, że jedna skupia się na wytwarzaniu ciepła, a druga jego dystrybucji. Zdaniem Marka Niechciała zebrane dowody są na tyle mocne, że mogą skutkować decyzją. Podczas przeszukań w firmach zabezpieczono blisko 2 tys. dokumentów, w tym 700 elektronicznych.

 
 

Zarzuty na podstawie polskich i unijnych przepisów

- Zdobyliśmy dowody na to, że spółki wspólnie ustaliły, że nie będą ze sobą rywalizować i skupią się na swojej podstawowej działalności, czyli PGNiG Termika na wytwarzaniu ciepła, a Veolia Energia Warszawa na jego sprzedaży i dostarczaniu do odbiorców końcowych, m.in. spółdzielni mieszkaniowych, wspólnot, zakładów przemysłowych, szkół, urzędów itp. – tłumaczy Michał Holeksa, wiceprezes UOKiK. Dlatego UOKiK wszczął postępowanie w sprawie naruszenia zakazów - do których miało dojść w związku z podejrzeniem zawarcia porozumienia w 2014 roku - określonych w art. 6 ust 1 pkt 1,3 i 7 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, a także art. 101 ust. 1 lit a) i c) Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej w zakresie uzgadniania cen energii cieplnej, podziału rynku energii cieplnej i uzgadniania warunków składanych ofert w postępowaniach o udzielenie zamówienia na sprzedaż i dostawę energii cieplnej.

Czytaj również: Gwarantowana marża może naruszać konkurencję >>

UOKiK uznał, że choć zmowa ma charakter lokalny, to ma wpływ na handel w Unii Europejskiej. Dlatego postępowanie jest prowadzone na podstawie przepisów unijnych. To oznacza, że jeśli dojdzie do wydania decyzji, to będzie ją zatwierdzać Komisja Europejska. Gdy firmy je zaskarżą, to sądy, też będą musiały stosować przepisy unijne. Przedsiębiorcom grozi kara do 10 proc. ich obrotu. S

Spółki nie boją się postępowania

PGNiG wydała w poniedziałek oświadczenie, w którym stwierdziła, że ryzyko negatywnych konsekwencji postępowania dla Grupy Kapitałowej PGNiG jest niskie. Z kolei VEW utrzymuje, że działa zgodnie z restrykcyjnym kodeksem etycznym i zawsze stawia interes konsumenta na pierwszym planie, a także respektuje wartości polskiego systemu prawnego. - VEW jest zatem w pełni przekonana o pozytywnym wyniku postępowania - poinformowała Aleksandra Żurada, dyrektor komunikacji VEW.

 
 

Menadżerowie też usłyszeli zarzuty

Urząd ma też dowody, m.in. maile, projekty umów, że zmowie brali aktywny udział dwaj menadżerzy, którzy pełnią lub pełnili wysokie funkcje w VEW i PGNiG Termika. Dlatego UOKiK także im postawił zarzuty. Grozi im kara do 2 mln zł.  UOKiK nie chce jednak powiedzieć, czy chodzi o prezesów czy innych członków zarządu.

Dlaczego Veolia zrezygnowała z budowy elektrociepłowni

W 2013 r. VEW planowała budowę elektrociepłowni w warszawskiej dzielnicy Ursus, a PGING Termika zintensyfikowała swoje działania na rynku sprzedaży ciepła do odbiorców końcowych. Spółki rozpoczęły walkę o klientów, która jeszcze mogła się zwiększyć po zrealizowaniu inwestycji przez Veolię. Tak się jednak nie stało. Z zebranych informacji wynika, że około 2014 roku przedsiębiorcy  nawiązali współpracę, która może naruszać konkurencję. W 2014 r. Veolia zrezygnowała z budowy elektrociepłowni, a PGING ograniczyła i zamierzała zaprzestać sprzedaży energii cieplnej. Ponadto spółki wspólnie mogły ustalać swoje taryfy, które przedstawiały do akceptacji prezesowi Urzędu Regulacji Energetyki. W efekcie mogło się okazać, że doszło do podwyższenia cen za ciepło.
Marek Niechciał dodaje, że budowa nowego źródła ciepła zwiększyłaby bezpieczeństwo energetyczne aglomeracji warszawskiej. - Może to mieć konsekwencje w przyszłości i wpłynąć bezpośrednio na mieszkańców Warszawy i okolic  podczas rozległych awarii. Ważne jest też, że Warszawa jest to drugi co do wielkości rynek w Europie, po Bukareszcie. Tutaj wchodzą więc w grę niemałe pieniądze – dodaje Marek Niechciał.