Media prześcigają się w cytowaniu ekspertów z zakresu ekonomii, finansów w zakresie prognoz dotyczących kryzysu, jaki dosięgnie gospodarkę w związku z epidemią koronawirusa. Informacje o tym, iż będziemy zmagać się z największym kryzysem od 1989 roku zaczyna potwierdzać nawet rząd, dotychczas zapewniający, że sytuacja jest pod kontrolą. Ustawa powszechnie znana jako „tarcza antykryzysowa” zawiera szereg regulacji dotyczących zarówno przedsiębiorców indywidualnych, pracodawców, poszczególnych sektorów gospodarki, świadczeń względem państwa. Wszyscy znajdują się w ciężkim położeniu, a perspektywa zmian na lepsze nie jest przewidywalna w czasie. Wszyscy liczą, że nie będzie to długo, jednakże chociażby przykład Chin pokazuje, że okres kilku miesięcy istotnych ograniczeń w przemieszczaniu się, funkcjonowaniu, okaże się niezbędny. Z drugiej strony szereg firm podejmuje działania mające na celu bezpłatną często pomoc przeciążonej służbę zdrowia i ich pracowników.

Czytaj także: Nie każdy spadek obrotów uzasadnia dopłaty dla przedsiębiorców>>
 

W tym wszystkich mamy członków zarządów, którzy każdego dnia w imieniu spółek podejmują decyzje co do tego, jak na wyglądać kolejny dzień, jakieś działania podjąć, aby dać spółce szanse na przetrwanie, pamiętając przy tym, że gospodarka to system naczyń połączonych i czasami, aby przetrwać, trzeba umożliwić przetrwanie innym podmiotom.

Czy akcjonariusze będą pamiętali dzisiejsze dylematy?

Decyzje podejmowane dziś, pod wpływem dynamicznie zmieniającej się sytuacji, często w pośpiechu przed obawą kolejnych ograniczeń, zmian będą jednak podlegały ocenie w okresie, w którym aktualna atmosfera podejmowania decyzji nie będzie już tak świeża w pamięci. Jak pokazuje doświadczenie często ci, którzy w wyniku tych decyzji stali się stratni będą chcieli tę decyzję odizolować od warunków, w jakich była podejmowana, a przynajmniej wskazać na inne motywacje ich podejmowani. Sale sądowe są pełne historii słusznych decyzji podejmowanych w sytuacji krytycznej, które muszą się bronić po latach i przez lata.

 

Wspomniana „tarcza antykryzysowa” zawiera przepisy, które wskazują, że rządzący mają świadomość, iż również decyzje podejmowane w czasie pandemii mogą być analizowane pod kątem odpowiedzialności karnej osób je podejmujących jak pył walki o przetrwanie minie. Zgodnie z art. 15t ustawy nie popełnia przestępstwa, o którym mowa w art. 296 § 1–4 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (przestępstwo niegospodarności), kto nie ustala lub nie dochodzi od strony umowy, o której mowa w art. 15r ust. 1, należności powstałych w związku z niewykonaniem lub nienależytym wykonaniem umowy w sprawie zamówienia publicznego na skutek okoliczności związanych z wystąpieniem COVID-19, szerzej omówionych w przepisie art. 15r ustawy, lub zmienia umowę w sprawie zamówienia publicznego zgodnie ze szczegółowymi regulacjami przewidzianymi w ustawie.

Ustawodawca przewiduje okoliczności łagodzące

Co więcej ustawodawca już teraz widzi zasadność wprowadzenia kontratypu odpowiedzialności osób działających w sferze finansów publicznych, w tym funkcjonariuszy publicznych, za przeprowadzanie transakcji dotyczących nabycia towarów lub usług niezbędnych dla zwalczania epidemii z naruszeniem obowiązków służbowych lub odpowiednich przepisów, w przypadku, w którym transakcja ta nie mogła zostać zrealizowana z ich zachowaniem lub zrealizowanie jej z ich zachowaniem byłoby istotnie zagrożone, a działania były podejmowane w interesie społecznych (art. 15w „tarczy antykryzysowej”).

Uwzględnienie tego typu regulacji wskazuje, że przede wszystkim istnieje świadomość, że szereg decyzji gospodarczych może być ocenianych jako niekorzystne gospodarczo z punktu widzenia pojedynczego podmiotu, chociaż mające duże znaczenie i wartość społeczną. Tym bardziej istotny jest drugi wniosek płynący z przywołanych przepisów – rządzący mają świadomość, że te decyzje mogą być przedmiotem oceny nie tyle cywilnej, co karnej, stąd też wprowadzają kontratypy odpowiedzialności w zakresie działań związanych z sektorem publicznym. W kwestii zasad odpowiedzialności cywilnej oczywiście mamy możliwości dyskutowania kwestii vis maior. Prawo karne co prawda zna kontratyp stanu wyższej konieczności – nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośrednio niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru prawnie chronionemu, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego (art. 26 kodeksu karnego) – jednakże instytucja ta dotychczas co do zasady nie miała zastosowania w sprawach karnych gospodarczych. W nielicznych sprawach tego typu, w których próbowano się powołać się na stan wyższej konieczności Sądy a następnie doktryna wskazywały, że kontratyp ten nie może być używany jako sposób niwelowania dysproporcji majątkowych pomiędzy poszczególnymi osobami, sposobem wspierania nieefektywnych przedsiębiorców. Podkreślano, iż stan wyższej konieczności musi wiązać się ze stanem bezpośredniego niebezpieczeństwa, w więc takiego, które w każdej chwili może przekształcić się w szkodę. W tym kontekście podnoszono również, że jednocześnie istnieją instytucje prawa cywilnego – m.in. restrukturyzacja, postępowanie naprawcze – które mają na celu wsparcie przedsiębiorców mających problemy gospodarcze. Tym samym przesądzono, że brak jest możliwości uznania, że osoby zarządzające podmiotami gospodarczymi mogą dopuszczać się czynów zabronionych celem ratowania podmiotów gospodarczych.

Decyzje w stanie wyższej konieczności

Jednakże czy te uwagi są w pełni aktualne w obecnym stanie? Czy decyzje biznesowe, związane z zawieranymi transakcjami, rozliczeniem i wykonaniem transakcji zawartych przed czasem zagrożenia epidemicznego, przekraczające granice ryzyka gospodarczego, podejmowane w celu ratowania przedsiębiorstwa, miejsc pracy w sytuacji, w której problemy te mają charakter powszechny a stopa bezrobocia może osiągnąć rekordowy poziom, nie będą mogły być definiowane jako stan wyższej konieczności?

 

Oczywiście jednoznacznej odpowiedzi na powyższe pytania w chwili obecnej nie ma. Z pewnością powrót  do nich będzie konieczny w sytuacji, w której tego typu sprawy pojawią się przed organami ścigania. Ocena będzie wymagała szczegółowej analizy stanu faktycznego, dokładnego odtworzenia wszelkich okoliczności związanych z podejmowaną decyzją, jej skutków na poziomie indywidualnym i społecznym. Na chwilę obecną można jednakże z dużym prawdopodobieństwem wskazać, że sprawy te mogą być skomplikowane, a ich wynik nieoczywisty. Wskazane powyżej przepisy wydają się zaś pośrednio potwierdzać możliwość zaistnienia takiej sytuacji.

Pojawia się zatem kolejne pytanie – czy zarządy spółek, osoby podejmujące decyzje dotyczące majątku przedsiębiorcy mają wstrzymać się od decyzji, które przekraczają granice dopuszczalnego ryzyka gospodarczego obawiając się odpowiedzialności karnej w przyszłości czy też podejmować te decyzje, które nie wiadomo jak odbiją się na stanie spółki, podmiotu gospodarczego lecz powinny mieć oddźwięk społeczny? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie indywidualnie, gdyż jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Niewątpliwie jednak możliwe jest podejmowanie już teraz działań, które w przyszłości umożliwi obronę tych decyzji. Niezależnie od stanu pamięci co do aktualnej, dla wielu z nas surrealistycznej rzeczywistości.  

 

Sprawdź również książkę: Kodeks spółek handlowych. Komentarz >>