Od 1 stycznia 2022 r. na mocy rozporządzenia wykonawczego opublikowanego przez Komisję Europejską stopa SARON zastąpiła stopę LIBOR CHF w każdej umowie i instrumencie finansowym na terenie Unii Europejskiej, a więc dotyczy to również polskich kredytobiorców. Zmiana ta jest wynikiem decyzji brytyjskiego organu nadzoru z 2021 roku o całkowitym zaprzestaniu opracowania i publikowania wskaźnika LIBOR.

Czytaj w LEX: Likwidacja LIBOR a umowy o kredyty we frankach >

- Tym samym zostaje wycofany wskaźnik, wokół którego często pojawiały się kontrowersje dotyczące niejasnego mechanizmu jego wyliczania. Wskaźnik SARON został tak opracowany, że nie jest podatny na manipulacje banków, co jest bezpieczniejsze dla kredytobiorców. Dodatkowo posiada tzw. spread korygujący, który chroni kredytobiorców przed dużymi wahaniami tego wskaźnika - tłumaczy dr Urszula Wysocka, ekspertka Wyższej Szkoły Bankowej.

Czytaj też: Nie ma rozporządzenia o podatku, ale mediacje w sprawach frankowych nadal atrakcyjne>>

Aneks nie jest niezbędny

Banki poinformowały o zmianie wskaźnika swoich klientów, a informacje były przekazywane zarówno w bezpośredniej korespondencji, jak i oficjalnych komunikatach na stronach internetowych banków. Klienci otrzymywali też aneksy do podpisu, w których mają potwierdzić otrzymaną informację.

- Z naszych obserwacji wynika, że część banków ogranicza się jedynie do przesłania krótkiego pisma informującego o rozporządzeniu z 14 października 2021 r. i jego wejściu w życie od dnia 1 stycznia 2022 r. oraz skutkach jakie się z tym wiążą tj. zamiany wskaźnika LIBOR na SARON. Niektóre banki przyjęły odmienną drogę i przesyłają klientom dość obszerne aneksy wraz z pismem przewodnim wskazującym zasadność zmian w związku z powyżej wspomnianym rozporządzeniem. Niestety, ale objętość i sam sposób sformułowania treści aneksów sprawiają, że nie są to dokumenty proste i przejrzyste w swojej treści – mówi radca prawny Wojciech Bochenek.

Czech Tomasz: Kredyt hipoteczny. Komentarz >

Jak ostrzega, w przypadku aneksów związanych ze zmianą stawki referencyjnej z LIBOR na SARON, niebezpieczne dla kredytobiorców mogą okazać się regulacje wprowadzające tzw. plany awaryjne na wypadek zaprzestania publikowania obowiązującego wskaźnika oprocentowania.

Nie ma znaczenia jednak, czy kredytobiorca podpisze aneks czy nie bo i tak SARON będzie obowiązywał w jego wypadku.

Czytaj też: Frankowicze idą na wojnę ze Skarbem Państwa - pozew zbiorowy trafił do sądu>>

Według KNF wprowadzenie wskaźnika SARON nie wymaga aneksowania, kredytobiorcy będą kontynuować spłatę swoich zobowiązań przy zachowaniu pozostałych zasad. Jak przypomina Urszula Wysocka, jedyną sytuacją, gdzie mogą występować jakieś inne rozwiązania są tzw. klauzule awaryjne wpisane do niektórych umów, gdy bank wcześniej przewidywał, że LIBOR zostanie zastąpiony innym wskaźnikiem.     

- Przyjęta przez Komisję forma prawna aktu prawnego (tj. ubranie przepisów w formę rozporządzenia) powoduje, że nowe przepisy wiążą w całości i znajdują bezpośrednie zastosowanie w systemach prawnych państw członkowskich. Pojawiają się jednak wątpliwości, czy rozporządzenie może dotyczyć umów zawartych w latach poprzedzających 2017 r. oraz czy zakres ingerencji organów publicznych powinien sięgać tak daleko w prywatne kontrakty - wskazuje adwokat Dawid Woźniak z CDZ Chajec i Wspólnicy Kancelaria Prawna.

Skoro aneksy nie są potrzebne, to pojawia się pytanie, dlaczego banki je proponują. - Jako jedyny racjonalny cel widać tutaj próbę zabezpieczenia się przez banki na scenariusz negatywny – tj. że rozporządzenie KE jednak zostanie skutecznie zakwestionowane lub że przy kolejnym zamieszaniu związanym z podmiotem publikującym stawkę bazową Komisja Europejska nie przyjdzie bankom z pomocą - uważa mec. Woźniak.

Czytaj też: Banki pozywają frankowiczów, by przerwać bieg przedawnienia>>

Trudne decyzje

Mimo tego klienci banków mają duże wątpliwości, czy nie zaszkodzą sobie, podpisując aneksy.

Rafał Olejnik, adwokat i partner zarządzający Kancelarii Adwokackiej Dowlegal.pl zaleca ostrożność przy podpisywaniu aneksu. - Nie rekomendujemy podpisania takiego aneksu z dwóch powodów - każdorazowo należy wyszukać w aneksie czy bank, kierowany swoim w końcu interesem (na pewno nie interesem kredytobiorcy), nie będzie chciał zamieścić zapisów, które z natury są niekorzystne dla takiego kredytobiorcy, po drugie, podpisanie takiego aneksu może być odczytane przez bank jako potwierdzenie istnienia umowy - mówi adwokat.

Czytaj: Komisja Nadzoru Finansowego, Komisja Europejska wyznaczyła zamiennik dla LIBOR CHF >

Frankowicze jednak nie muszą się obawiać, że podpisanie aneksu sprawi, że ich umowa stanie się ważna, mimo że starają się udowodnić, że taka nie jest. O tzw. uzdrowieniu umowy np. poprzez zawarcie aneksu wypowiadał się zarówno Sąd Najwyższy jak i TSUE.

- Aby w ogóle doszło do uzdrowienia umowy, treść aneksu musi być jednoznacznie ukierunkowana w tym zakresie, a decyzja konsumenta musi być podjęta w sposób wolny i świadomy wraz z otrzymaniem od przedsiębiorcy kompleksowej informacji o zastosowaniu w umowie nieuczciwych warunków umownych, skutku ich eliminacji z umowy oraz ewentualnych możliwych scenariuszy wystąpienia do sądu – przypomina Wojciech Bochenek.

Czytaj też: Frankowicz kredyt unieważni, ale na wykreślenie hipoteki poczeka>>

Dopiero po spełnieniu tych wszystkich obowiązków, będzie można uznać, że umowa została w sposób prawidłowy utrzymana w mocy przez konsumenta. - Jeżeli proponowany przez bank aneks zmierza w kierunku uregulowania rodzaju wskaźnika oprocentowania, to trudno będzie uznać, aby przy okazji uzdrowił umowę. Po pierwsze nie taki jest cel aneksu, po drugie nie zostałyby spełnione warunki stawiane przez TSUE, dotyczące wykładni dyrektywy 93/13 podkreśla mec. Bochenek.