Największy pozew grupowy przeciwko Bankowi Millennium, złożony jesienią 2014 r., nie doczekał się jeszcze wyroku w sądzie pierwszej instancji. Pozwy indywidualne zwykle szybciej prowadzą do zakończenia postępowania, choć także bywa z tym różnie.

- Przewlekłość postępowania w sprawach frankowych jest niestety nagminna. Mam wiele spraw, gdzie pozew został złożony w 2017 roku, a nawet w 2016 roku, a w sprawie nie zapadł wyrok choćby w I instancji. Oczywiście poszkodowanym w tej sytuacji jest konsument, który nie otrzymuje ochrony prawnej w rozsądnym czasie – mówi adwokat dr Jacek Czabański.

Czytaj w LEX: Konstruowanie roszczenia w pozwie frankowym – zagadnienia praktyczne >

Podobne obserwacje mają inni pełnomocnicy frankowiczów. - Na bazie moich doświadczeń w procesach bankowych tylko w pierwszej instancji sprawa może potrwać od kilku miesięcy (tu nieliczne chlubne wyjątki) do nawet sześciu lat. Osobna sprawa to postępowanie apelacyjne, które najczęściej trwa od 12 do 18 miesięcy, choć może i dłużej, gdy sąd II instancji zawiesza postępowanie w oczekiwaniu np. na uchwałę SN czy wyrok TSUE – podaje radca prawny Tomasz Konieczny, partner w Kancelarii Prawnej Konieczny, Polak, Partnerzy.

Zobacz w LEX: Wyliczenie wysokości roszczenia oraz rozliczenie stron nieważnej umowy kredytu - nagranie ze szkolenia >

 

Szybko toczą się sprawy w warszawskim wydziale „frankowym” i to daje frankowiczom nadzieję na doczekanie się wyroków w rozsądnych terminach. - Mamy nadzieję, że po powstaniu wydziału frankowego, proces w I instancji będzie odbywał się w trybie przyśpieszonym, wyprowadzamy taki wniosek po niemal już trzech miesiącach funkcjonowania tego wydziału – liczy radca prawny Ewelina Darnikowska.

Zobacz linię orzeczniczą w LEX: Zasady rozliczenia stron w razie stwierdzenia nieważności umowy kredytu udzielonego w CHF (teoria salda i teoria dwóch kondykcji) >

Czytaj: Sędzia Niewiadomski: Wydział do spraw frankowych już wydaje ważne orzeczenia>>
 

Dużo zależy od konkretnego sędziego

Jacek Czabański uważa, że przyczyn przewlekłości jest kilka: po pierwsze sądy wyznaczają terminy rozpraw w odstępach półrocznych albo i dłuższych, a na pierwszą rozprawę można czekać nawet ponad rok. Jest to zapewne wynik dużej ilości spraw w sądach i złej organizacji pracy samych sądów.

- Czas trwania procesu zależy przede wszystkim od sądu, w którym toczy się postępowanie. W Poznaniu sprawy moich klientów trwają średnio około jednego roku w pierwszej instancji i około jednego roku w drugiej instancji. Z kolei w Warszawie, gdzie obłożenie sądów jest znacznie większe, trzeba liczyć się z procesem trwającym nawet 2,5 roku w I instancji i kolejne dwa lata w II instancji – mówi radca prawny Beata Strzyżowska.

Czytaj w LEX: Klauzule abuzywne jako podstawa prowadzenia sprawy frankowej >

Również i sprawność sędziów bardzo się różni: niektórzy działają bez opóźnień, a inni wszystko odwlekają. - Z moich obserwacji wynika, że długość trwania postępowania to w dużej mierze kwestia indywidualna. Każdy specjalista od tzw. spraw frankowych jest w stanie wymienić na palcach jednej, czasem dwóch rąk nazwiska sędziów, którzy bez względu na ilość spraw, koncepcję pozwu czy strategię obronną strony przeciwnej (np. polegającej na zgłaszaniu świadków, który nie mieli nic wspólnego z procedurą zawarcia danej umowy kredytu) są w stanie wydać wyrok w ciągu roku od wytoczenia powództwa, a także i takich, którzy w tym samym czasie wydadzą jedno tylko początkowe zarządzenie, tj. o doręczeniu odpisu pozwu stronie przeciwnej – zauważa Tomasz Konieczny.

Czytaj w LEX: Wartość przedmiotu sporu przy roszczeniach wynikających z kredytów frankowych >

Za mało sędziów

Pełnomocnicy zwracają też uwagę na braki kadrowe w sądach oraz czynniki niezależne. - W ostatnim czasie sądy tłumaczyły opóźnienia powołując się przede wszystkim na stan pandemii. Rozprawy były odraczane z powodu kwarantanny i braków kadrowych w wydziałach – zauważa Beata Strzyżowska.

Z drugiej strony jednak prawnicy wskazują, że w ciągu ostatniego roku wiele spraw przyspieszyło, choćby za sprawą rozpraw zdalnych, pisemnych zeznań świadków czy wyroków wydawanych na posiedzeniu niejawnym. - Zwykle argumentem środowiska sędziowskiego usprawiedliwiającego przewlekłości jest także wrastająca liczba spraw na danego sędziego oraz nierównomierne często obciążenie sprawami dużych sądów zlokalizowanych w największych miastach z tymi mniejszymi. Zapewne tak też jest, ale zauważyłem również przeciwną tendencję, tzn. im bardziej dany sąd i dany sędzia jest obciążony sprawami, tym większa jest czasem (nie zawsze jednak) jego determinacja do szybkiego zakończenia każdej sprawy – wskazuje Konieczny.

Czytaj w LEX: Sposób rozliczeń po unieważnieniu przez sąd umowy kredytu CHF - konsekwencje uchwały Sądu Najwyższego z 7 maja 2021 r. III CZP 6/21 >

Skargi nie przynoszą efektów

Pełnomocnicy z różnym skutkiem wykorzystują przewidziane przez prawo narzędzia, które mają przyspieszyć postępowanie. - W sprawach moich klientów regularnie składam do sądów pisma monitujące – takie jak wnioski o przyspieszenie rozpoznania sprawy czy wnioski o wyznaczenie terminu rozprawy. W każdym tygodniu z kancelarii wychodzi do sądów co najmniej kilka takich pism. Jeśli mimo to sąd pozostaje bezczynny, korzystamy z dalej idących instrumentów przewidzianych w ustawie z dnia 17 czerwca 2004 roku o skardze na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy w postępowaniu przygotowawczym prowadzonym lub nadzorowanym przez prokuratora i postępowaniu sądowym bez nieuzasadnionej zwłoki – tłumaczy Beata Strzyżowska.

Skargi na przewlekłość postępowania bywają istotnym czynnikiem przyspieszającym rozpoznanie sprawy, ale sędzia prokurujący takie skargi nie ponosi żadnych konsekwencji. Z doświadczeń Tomasza Koniecznego wynika, że sam wpływ skargi powoduje, że zaległości zostają częściowo nadrobione przed przekazaniem akt do sądu wyższej instancji, a klienci dostają minimalne odszkodowanie w kwocie 2 tys. zł, choć pełnomocnicy domagają się znacznie wyższych kwot.

Czytaj też: Frankowicze nie kwapią się do ugód, ale nadzór chce być na nie gotowy>>
 

- Dodatkowo składamy wnioski o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec konkretnego sędziego, wytknięcie mu uchybień i objęcie postępowania nadzorem prezesa sądu. Tego rodzaju sformalizowane skargi cieszą się wysoką skutecznością – tytułem przykładu mogę wskazać, iż ostatnio sąd w Poznaniu po takiej skardze wyznaczył mojej klientce rozprawę w przeciągu zaledwie 1 tygodnia. Wcześniej oczekiwała na termin rozprawy bezskutecznie ponad rok – mówi Beata Strzyżowska.

- Dopóki nie będzie jawnej statystyki pracy każdego z sędziów i nie będzie odpowiedniego systemu motywacyjnego dla sędziów sprawnych, to problem niestety będzie trwał – przewiduje Jacek Czabański.

Rozwiązaniem problemu mogłaby być rewolucja w wynagradzaniu sędziów. - Uważam, że dopóki wynagrodzenia sędziów będą sztywne (zależne wyłącznie od zajmowanego stanowiska i lat pracy), a nie zależne od efektywności pracy (tzw. załatwialności), dopóty wiele się nie zmieni na lepsze. Obecnie sędzia nie ma ani nagrody (przysłowiowej marchewki) za sprawne procedowanie, ani kary (przysłowiowego bata) na wypadek przewlekłości – mówi Tomasz Konieczny.

 

Izabela Heropolitańska, Agnieszka Nierodka, Tomasz Zdziarski

Sprawdź  
POLECAMY