Tak uznał Sąd Okręgowy w Warszawie, który rozpoznawał pozew zbiorowy około 90 krewnych ofiar. Nie dopatrzył się odpowiedzialności resortów finansów, skarbu i Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Hala MTK zawaliła się 28 stycznia 2006 r. Odbywały się tam wtedy międzynarodowe targi gołębi pocztowych. W dniu katastrofy na dachu o powierzchni hektara zalegała gruba warstwa śniegu i lodu; według specjalistów jego ciężar wynosił około 190 kg na m kw. Pod zawalonym dachem zginęło 65 osób, a spośród ponad 140 rannych 26 osób doznało ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Była to największa katastrofa budowlana w historii Polski.
Składając pozew zbiorowy, krewni ofiar nie domagali się konkretnych kwot odszkodowań, lecz chcieli uznania, że za tragedię odpowiada państwo, co ma ułatwić późniejsze dochodzenie przez nich roszczeń. Pełnomocnik powodów mec. Adam Car złożył pozew przeciwko trzem reprezentantom Skarbu Państwa: Powiatowemu Inspektorowi Nadzoru Budowlanego w Chorzowie, Głównemu Inspektorowi Nadzoru Budowlanego i prezydentowi Chorzowa (jako reprezentantowi Skarbu Państwa - PAP), a pierwotnie także wobec resortów skarbu i finansów. Wskazywał m.in. na zaniedbania nadzoru budowalnego, które przyczyniły się do tragedii.
Przewodnicząca składu orzekającego sędzia Sylwia Urbańska przypomniała, że na katastrofę złożyły się błędy i zaniedbania różnych osób, m.in. błędy w projekcie budowlanym hali i zaniechanie usuwania śniegu z dachu. Warszawski sąd zajmował się tylko wycinkiem tych przyczyn - oceną, czy także Skarb Państwa, reprezentowany przez różne jednostki, ponosi odpowiedzialność za to, co się stało.
Istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia miał wcześniejszy prawomocny wyrok w procesie karnym. Odpowiadała w nim m.in. była inspektor nadzoru budowlanego w Chorzowie Maria K. i została skazana na dwa lata więzienia za niedopełnienie obowiązków i nieumyślne sprowadzenie katastrofy. Według ustaleń procesu, powiadomiona w 2002 r. przez straż pożarną o ugięciu się dachu pawilonu MTK pod naporem śniegu, nie podjęła żadnych czynności w celu kontroli stanu budynku lub wyłączenia go z użytkowania. Stąd orzeczenie sądu o odpowiedzialności Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Odpowiedzialność prezydenta Chorzowa wynika natomiast z tego, że ta jednostka Skarbu Państwa jest właścicielem terenu, na którym stała hala - MTK były tylko dzierżawcą. Zgodnie z prawem cywilnym samoistny posiadacz odpowiada na zasadzie ryzyka, a nie winy. Czynności, których dotyczyła sprawa, mieściły się w pojęciu gospodarowania nieruchomościami, a przepisy wprowadzają w tej dziedzinie domniemanie kompetencji prezydenta, a nie Skarbu Państwa lub resortu finansów - wskazał sąd.
Sąd przypomniał, że choć Skarb Państwa to jeden podmiot, to jednak działający przez różne jednostki organizacyjne. "Nie jest tak, że za wszystko odpowiada minister. Minister ma określone kompetencje i trudno któremukolwiek ministrowi przypisywać odpowiedzialność za konkretną nieruchomość" – powiedziała sędzia Urbańska.
Sąd nie dostrzegł też powiązania między katastrofą a działalnością Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Przypomniał, że to nic nowego w orzecznictwie – sądy już wcześniej w jednostkowych sprawach odszkodowawczych uznawały odpowiedzialność prezydenta Chorzowa. Przewodnicząca składu orzekającego zaznaczyła, że rozstrzygnięcie nie jest gwarancją uzyskania świadczeń pieniężnych. To będzie badane w przyszłych postępowaniach indywidualnych i - biorąc pod uwagę przepisy Ustawy o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym - nie nastąpi szybko.
"Ta polska ustawa, z niedostatkami, na które wskazują sądy w szeregu postępowań, nie stanowi – wbrew obiegowej opinii – narzędzia do szybkiego rozstrzygania tego rodzaju spraw" – powiedziała sędzia Urbańska. Jak podkreśliła, osoby, które w sprawia MTK wytaczały jednostkowe sprawy odszkodowawcze, od lat mają je za sobą - zakończone prawomocnymi wyrokami.
Mimo takiego uzasadnienia mec. Car wyraził zadowolenie z wyroku. Jak powiedział dziennikarzom, krewni ofiar borykali się przez lata ze "spychologią", a Skarb Państwa nie zgadzał się na zawarcie ugody. "Cieszę się z tego rozstrzygnięcia (…) W tym momencie jest czas do tego, by zawrzeć ugodę ze Skarbem Państwa. Przesądzona została zasada odpowiedzialności Skarbu Państwa, proszę w takim razie przystąpić do rozmów i zawrzeć ugodę" – podkreślił Car. "Oczywiście można posunąć się dalej i powiedzieć: dlaczego ta ugoda miałaby być inna od ugody w sprawie smoleńskiej?" – pytał retorycznie.
"Na dzień dzisiejszy mogę tylko powiedzieć, że zostanie złożony wniosek o sporządzenie uzasadnienia tego wyroku. Będziemy analizowali uzasadnienie pisemne. Nie umiem powiedzieć, czy będzie wnoszona apelacja” – powiedział zaś radca Prokuratorii Generalnej Paweł Dobroczek.
Sprawa pozwu zbiorowego bliskich ofiar ma już długą historię przed warszawskimi sądami. Jeszcze w lutym 2011 r. do stołecznego sądu trafił pierwszy pozew zbiorowy, który jednak został odrzucony, a sądy obu instancji wskazały, że zgodnie z ówczesnymi przepisami w takim trybie nie można dochodzić roszczeń o ochronę dóbr osobistych, jak było de facto w przypadku większości poszkodowanych ujętych w ramach tamtego pozwu.
Pozew zbiorowy bliskich ofiar jest jedną z kolejnych prób dochodzenia roszczeń po katowickiej katastrofie. Trafił do sądu w 2013 r. We wrześniu 2013 r. sąd okręgowy, a w lutym 2014 r. sąd apelacyjny zdecydowały o odrzuceniu go ze względów formalnych. Wskazały, że sprawa rozpatrywana grupowo wymagałaby badania odmiennych sytuacji życiowych każdego z członków grupy, a to kłóci się z ideą pozwów grupowych i zaznaczyły, że sprawy tych osób powinny być rozpatrywane indywidualnie.
W styczniu 2015 r. Sąd Najwyższy po skardze kasacyjnej pełnomocnika powodów uznał jednak ten pozew za dopuszczalny i uchylił postanowienia sądów I i II instancji o jego odrzuceniu. SN ocenił, że możliwe jest w sprawie ustalenie okoliczności wspólnych dla wszystkich powodów, czyli np. odpowiedzialności pozwanego Skarbu Państwa za śmierć osób w wyniku katastrofy budowlanej.
Proces karny w sprawie katastrofy toczył się od maja 2009 r. i był jednym z największych w historii śląskiego wymiaru sprawiedliwości. Wyrok w pierwszej instancji zapadł przed Sądem Okręgowym w Katowicach w czerwcu 2016 r., a prawomocne rozstrzygnięcie we wrześniu zeszłego roku przed katowickim sądem apelacyjnym.
Sąd ten wymierzył prawomocne kary od 1,5 do 9 lat więzienia pięciu oskarżonym, cztery osoby zostały uniewinnione. Najsurowszą karę 9 lat więzienia SA wymierzył projektantowi hali Jackowi J., któremu przypisał nieumyślne sprowadzenie katastrofy z zamiarem ewentualnym. Ponadto skazani zostali: były członek zarządu spółki MTK Ryszard Z. na 2 lata więzienia, dyrektor techniczny spółki Adam H. na 1,5 roku, rzeczoznawca budowlany Grzegorz S. na 2 lata i były inspektor nadzoru budowlanego w Chorzowie Maria K. na 2 lata.
Po katastrofie do sądów w Katowicach i Chorzowie wpłynęło około stu jednostkowych spraw o odszkodowania. Łączna kwota roszczeń sięgała kilkudziesięciu milionów złotych. Sądy zwykle przychylały się do roszczeń, choć zasądzały odszkodowania, zadośćuczynienia i renty niższe niż domagali się poszkodowani - od kilku do kilkuset tys. zł.
Poszkodowani początkowo kierowali roszczenia pod adresem spółki MTK, ale później także Skarbu Państwa, podkreślając, że jest on samoistnym posiadaczem terenu. Wskazywali też na zaniedbania władzy publicznej w zakresie nadzoru budowlanego.
W 2009 r. Sąd Okręgowy w Katowicach orzekł, że to Skarb Państwa, a nie MTK ma zapłacić osiem tysięcy złotych zadośćuczynienia mężczyźnie, który ucierpiał w katastrofie. Było to pierwsze prawomocne orzeczenie nakazujące właśnie Skarbowi Państwa - reprezentowanemu przez prezydenta Chorzowa - a nie spółce MTK wypłatę pieniędzy poszkodowanemu w tej katastrofie.(PAP)