Zdaniem obu organizacji tak wynika – choć nie wprost - z projektu nowelizacji ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy (numer RCL – UD 283). FPP podkreśla: rynek zamówień publicznych w Polsce ma wartość 9,1 proc. Produktu Krajowego Brutto, czyli 330,4 miliardów złotych. Ponad jedną czwartą tego rynku stanowią usługi, a niecałe 40 proc. - roboty budowlane. -Sytuacja panująca na tym rynku ma więc silne przełożenie na resztę gospodarki i rynku pracy. Tymczasem na skutek projektowanej ustawy, utrzymany zostanie stan rzeczy, w którym będzie panowała nierówność warunków konkurencyjnych – wiele podmiotów, zwłaszcza mniejszych, uniknie kontroli i będzie stosowała dotychczasowe praktyki, oferując niższą cenę – pisze Marek Kowalski, prezes FPP.

 

Sprawdź również książkę: Zamówienia publiczne >>


Przepisy sobie, praktyka sobie

Jak Federacja uzasadnia tę radykalną tezę? Powołuje się na brzmienie art. 91 ust. 1 ustawy z 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych (tekst jedn. Dz. U. z 2024 r. poz. 1320, dalej „PZP”). Z przepisu tego wynika, że zamawiający powinien postawić warunek zatrudnienia osób wykonujących zamówienia na podstawie umowy o pracę. -Co więcej, ustawodawca wyposażył zamawiającego w możliwości i nałożył obowiązek weryfikacji spełnienia tego warunku. W związku z tym zasadne jest wprowadzenie rozwiązania polegającego na tym, że jeżeli zamawiający zaniedbał swój obowiązek i tolerował zatrudnienie na podstawie umowy cywilnoprawnej zamiast umowy o pracę, to w przypadku przymusowego przekształcenia tej umowy w umowę o pracę, koszty przekształcenia powinien pokryć zamawiający – przekonuje Kowalski.

Ale to nie wszystko, Rada Przedsiębiorczości podkreśla, że problem gwałtownie rosnących kosztów mogą tez mieć wykonawcy, którzy wygrywają przetargi w reżimie PZP. - Projekt nie przewiduje żadnego zabezpieczenia w przypadku zamówień publicznych, co naraża wykonawców na niewykonalność kontraktów i ogromne straty finansowe - pisze do resortu pracy dziewięciu przedstawicieli Rady Przedsiębiorczości. Jest co prawda art. 455 PZP, który przewiduje, kiedy można zmienić (czyli w praktyce – podwyższyć) wynagrodzenie wykonawcy, a więc i koszty zamawiającego. Chodzi o warunki i limity podwyżek. Jeśli nawet udałoby się zastosować ten ustawowy mechanizm, to czy to właśnie nie pokazuje dobitnie tezy FPP o nierównościach w pozycji wykonawców będących małymi podmiotami z minimalnymi szansami na kontrole PIP, a większymi firmami, do których – statystycznie – łatwiej trafić inspektorom PIP?  Tymczasem art. 455 PZP nie ma być zmieniany.

Przepisy inne niż praktyka

Gdzie jest problem skoro wszyscy oferenci narażeni są na to samo? Otóż, zdaniem FPP, inspektorzy PIP nie mają szans trafić wszędzie, sektor małych przedsiębiorców będzie tu uprzywilejowany ze względu na statystykę i liczbę potencjalnych kontroli PIP.  -Ze względu na ograniczone zasoby, obecnie kontrole PIP obejmują zaledwie 1-2 proc. przedsiębiorstw, koncentrując się głównie na dużych podmiotach gospodarczych. Kontrole omijają najmniejsze przedsiębiorstwa. Średnie i duże firmy stanowią 0,8 proc. firm działających w Polsce, ale trafia do nich 18,4 proc. kontroli – czyli inspekcja jest 24-krotnie bardziej skłonna do kontrolowania większych podmiotów niż to wynika ze struktury prowadzonych przedsiębiorstw – czytamy w stanowisku FPP. Kontrole mają skupić się też głównie na branży ochrony i sprzątania, a nie obejmą np. IT czy ochrony zdrowia. -Prowadzi to do sytuacji, w której te same przepisy są egzekwowane wybiórczo, co narusza konstytucyjną zasadę równości wobec prawa, a jednocześnie tworzy nierówne warunki konkurencji – uważa Federacja.

Inni krytycy tylko pośrednio zauważają koszty dla biznesu – głównie dla potencjalnych wykonawców – podkreślając zagrożenie gwałtownym wzrostem kosztów pracowniczych i ubezpieczeniowych po przekształceniu kontraktów B2B na umowy o pracę. Jedna z takich organizacji jest SoDA – Organizacja Pracodawców Usług IT, która zrzesza obecnie blisko 120 firm o głównie polskim kapitale, zatrudniających ponad 30 tysięcy specjalistów IT.

-Polscy specjaliści IT są kluczowym zasobem dla globalnych firm, które coraz częściej lokują w Polsce zespoły, centra kompetencyjne czy projekty badawczo-rozwojowe. Utrzymanie tej pozycji wymaga przewidywalności i elastyczności, ponieważ firmy w Polsce nie są w stanie konkurować z globalnymi korporacjami wynagrodzeniami, ale mogą konkurować właśnie modelem organizacji pracy. Zgodnie z analizą SoDA aż 97 proc. rynku stanowią firmy z sektora MŚP, w których 70–90 proc. wydatków to koszty pracy. W takich realiach każda zmiana obciążeń publicznoprawnych natychmiast wpływa na rentowność. Od miesięcy obserwowane jest również narastanie presji kosztowej – rosną wynagrodzenia, koszty pozyskiwania talentów, koszty wdrażania nowych technologii, a ponad połowa firm nie przewiduje możliwości podniesienia marż – przekonuje SoDA. Organizacja przedstawia przykład średniej firmy IT, w której obowiązkowa zamiana 30 kontraktów B2B na etaty oznaczałaby roczny dodatkowy koszt rzędu 1,8 miliona złotych, co radykalnie zmieniłoby jej wynik finansowy z zysku 840 tysięcy złotych na stratę blisko miliona. To ilustracja skali problemu, z którym mierzyłyby się setki firm w Polsce. -Kwestią sporną pozostaje również nadanie PIP reklasyfikacji wstecznej umów zawartych dużo wcześniej. Takie działania, wprowadzane z dnia na dzień mogą doprowadzić wiele przedsiębiorstw do bankructwa- podkreśla Tomasz Szymański, prezes firmy SoftwareMill Sp. z o.o. zrzeszonej w SoDA.

 

Mało czasu na dostosowanie się

SoDA wnioskuje o jasne kryteria odróżnienia B2B od stosunku pracy, ujednolicone procedury kontrolne oraz przewidywalność działań organów administracji. Proponuje opracowanie oficjalnej checklisty dla firm. SoDA zaznacza również, że reforma nie może działać wstecz – retroaktywne stosowanie sankcji wobec firm i specjalistów byłoby, jak wskazuje organizacja, naruszeniem zasady zaufania do państwa i karaniem za działania zgodne z dotychczasowym prawem.

FPP podkreśla też w swojej opinii krótki czas do wejścia nowelizacji w życie. - Oznacza to, że przedsiębiorcy nie będą mieli czasu na dostosowanie się do nowych regulacji – czytamy w stanowisku Rady Przedsiębiorczości. Stąd apel obu organizacji do wstrzymania się z dalszymi pracami nad nowelizacją, co najmniej do czasu dokładnej analizy założeń kamienia milowego wpisanego do Krajowego Planu Odbudowy.