Za sprawą art. 12 specustawy do spraw przeciwdziałania epidemii od 8 marca do 5 września 2020 roku, czyli przez 180 dni w Polsce do projektowania, budowy, przebudowy, remontu, utrzymania i rozbiórki obiektów budowlanych, w tym zmiany sposobu użytkowania, w związku z przeciwdziałaniem COVID-19, nie stosowało  się przepisów: prawa budowlanego, ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz aktów planistycznych, ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. By zacząć prace budowlane wystarczyło poinformować właściwy wydział architektury i budownictwa. Teraz, mimo stanowiska Ministerstwa Rozwoju i zlecenia organom wojewódzkim i powiatowym przez Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego kontroli sytuacji, nie można już nic zrobić. O tym, że jest to bardzo niebezpieczny przepis pisaliśmy na początku marca.

Czytaj: Koronawirus pozwoli ominąć przepisy budowlane>>
 

Osiedle do zwalczania koronawirusa

Z tego przepisu mógł skorzystać każdy, w tym deweloper, który stawia osiedle pod nazwą "Zdrowa i Ekologiczna Zieleń - Mazowiecki Niepubliczny Kompleks Zwalczania COVID-19 oraz eliminowania skutków społeczno-gospodarczych, wywołanych COVID-19" na działce przeznaczonej według miejscowego planu pod zalesienie, leżącej w otulinie rezerwatu przyrody w gminie Stare Babice. I choć wszyscy uważają, że doszło do nadużycia przepisu, bo osiedle w żaden sposób nie będzie przeciwdziałało epidemii, to z punktu widzenia prawa nie ma szansy na zatrzymanie inwestycji.

Podobnych samowoli może być znacznie więcej. Z naszych informacji wynika, że przepis wykorzystano we Wrocławiu, a także próbowano w Białymstoku i Gdańsku – w tych dwóch miastach udało się jednak zablokować inwestycje, ale nieformalnie. Jeśli ta droga zawiodła, inwestycje są nie do ruszenia, o ile nie dojdzie do katastrofy budowlanej, bo... nawet ich projektów nie musiały wykonać osoby z uprawnieniami.

 

Inwestycja nie do zablokowania

Zgodnie z art. 12 specustawy, w zawiadomieniu o rozpoczęciu prac  należało określić: rodzaj, zakres i sposób wykonywania robót budowlanych oraz termin ich rozpoczęcia - w przypadku prowadzenia robót budowlanych, dotychczasowy i zamierzony sposób użytkowania obiektu budowlanego lub jego części - w przypadku zmiany sposobu użytkowania. To oznacza, że organy – także w sprawie głośnego osiedla - nie mogły zrobić nic poza przyjęciem zawiadomienia. Wydział Architektury i Budownictwa Powiatu Warszawsko – Zachodniego, do którego wpłynęło zawiadomienie o rozpoczęciu budowy osiedla pod rezerwatem, uznał jednak rozpoczęcie inwestycji za samowolę i zgłosił ją do nadzoru budowlanego. Ten jednak też nie może wiele zrobić.  - Ustawa nie powołała organu, który mógłby dokonać oceny, czy inwestycja rzeczywiście związana jest z przeciwdziałaniem epidemii, zaś organy działające już takich kompetencji nie posiadają – wyjaśnia dr hab. Robert Suwaj, adwokat, partner zarządzający w kancelarii Suwaj, Zachariasz Legal, prof. Politechniki Warszawskiej.-  Co więcej - wyłączając stosowanie ustawy prawo budowlane - pozbawiono kompetencji do oceny organy nadzoru budowlanego. Nikt więc nie jest uprawniony do oceny, czy zawiadomienie realizuje cel przeciwdziałania Covid-19.  Ponadto ustawodawca nie wymaga, aby inny organ potwierdził oświadczenie złożone przez inwestora, nie daje też podstawy do weryfikacji jego zgodności ze stanem faktycznym. W efekcie trudno będzie podważyć oświadczenie inwestora o realizowaniu inwestycji w celu przeciwdziałania COVID-19. Trudno będzie zatem wykazać, że jest to samowola budowlana – uważa prof. Suwaj.

 

Tomasz Filipowicz, Alicja Plucińska-Filipowicz, Marek Wierzbowski

Sprawdź  

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska bezbronna

W sprawie inwestycji w otulinie rezerwatu Łosiowe Błota zainterweniowała też Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Zawiadomiła Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego Powiatu Warszawskiego Zachodniego, Komendę Powiatową Policji w Starych Babicach, Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie oraz wójta gminy Stare Babice.

Dlaczego? Zdaniem RDOŚ doszło do naruszenia prawa miejscowego, jakim jest plan ochrony rezerwatu Łosiowe Błota, w którym wskazano, że obszar ten powinien stanowić teren zalesień. I zdaniem RDOŚ o ile przepisy związane z przeciwdziałaniem COVID-19 wyłączyły zastosowanie regulacji miejscowego planu, to nie wyłączyły stosowania regulacji planu ochrony. - Przepisy o ochronie przyrody nic tutaj nie dają – ocenia prof. Robert Suwaj. - Uchwalenie planu ochrony dla rezerwatu przyrody  wprowadza jedynie ograniczenia w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, który jednak inwestora nie obowiązywał, gdyż uchylał go art. 12 ustawy covidowej – wyjaśnia.

Jednocześnie RDOŚ przekazała na policję zawiadomienie o możliwości popełnienia wykroczenia w zakresie umyślnego naruszenia zakazów obowiązujących w Warszawskim Obszarze Chronionego Krajobrazu, a także naruszenia zakazów w stosunku do gatunków objętych ochroną (zniszczenie tamy bobra europejskiego bez decyzji zezwalającej) oraz prowadzenia prac mogących wpłynąć na zmianę warunków wodnych lub wodno-glebowych bez dokonania stosownego zgłoszenia, którego obowiązek wynika z art. 118 ustawy o ochronie przyrody. Tyle, że za brak zgłoszenia przepisy tej ustawy nie przewidują sankcji. Inaczej jest na przykład z uszkodzeniem zabytku.

Wyłączenie ustawy o ochronie zabytków nie wyłącza odpowiedzialności karnej

Słynny art. 12 wyłączał też ustawę o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. W efekcie pozwalał na podjęcie prac w budynkach będących pod nadzorem konserwatora zabytków. Tak się stało we Wrocławiu. – Mamy dwa przypadki wykorzystania art. 12 do przeprowadzanie prac bez zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków, które odkryliśmy przypadkiem – mówi Mirosław Rymer, radca prawny, rzecznik w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Katowicach. – Przykładowo w jednej z kamienic inwestor znacząco poszerzył okna. W obu sprawach zapytaliśmy starostwo, czy było zgłoszenie na podstawie słynnego art. 12 i wciąż czekamy na informację. W jednym zapewne skierujemy do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w postaci zniszczenia zabytku – wyjaśnia Mirosław Rymar. Zgodnie bowiem z art. 108 ustawy o ochronie zabytków, kto to niszczy lub uszkadza zabytek, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. - Art. 12 pozwala na wykonywanie prac bez uzyskania zgody konserwatora, ale czy to oznacza, że wyłącza przepisy karne? – pyta mec. Rymer.

Fałszywe oświadczenia

Sławomir Sumak, wójt gminy Stare Babice, złożył też zawiadomienie do prokuratury. Wskazuje w nim, że inwestor wykorzystuje zagrożenie pandemią wyłącznie do realizacji własnych celów biznesowych, a tym samym składa fałszywe oświadczenia. Zgodnie z art. 233 § 1 Kodeksu karnego, kto, składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Zdaniem prawników trudno będzie ścigać korzystających z art. 12 za fałszywe oświadczenie. - Przepisy o odpowiedzialności za złożenie fałszywego oświadczenia  stosuje się, jeżeli przepis ustawy przewiduje możliwość odebrania oświadczenia pod rygorem odpowiedzialności karnej - mówi adwokat Przemysław Rosati. - Mówiąc inaczej możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności musi wynikać wprost z ustawy - dodaje. Specustawa covidowa nie przewiduje składania zawiadomienia o rozpoczęciu prac budowlanych w celu przeciwdziałania epidemii pod rygorem odpowiedzialności. Ponadto  warunkiem poniesienia odpowiedzialności jest uprzedzenie przez organ o odpowiedzialności karnej. Jak informuje Prokuratura Regionalna w Warszawie postępowanie prowadzone jest też w kierunku art. 181 par. 1 kodeksu karnego, czyli spowodowania zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym w znacznych rozmiarach. Nawet jednak, gdyby udało się skutecznie ukarać niszczycieli przyrody czy zabytków, to nie przywróci to im dawnego wyglądu.  Co więcej zabytki, czy inne inwestycje, mogą być niebezpieczne.

Może też dojść do katastrofy budowlanej

Skoro art. 12 pozwalał na niestosowanie prawa budowlanego, to do projektowania, budowy, przebudowy, remontu, utrzymania i rozbiórki obiektów budowlanych nie miały też zastosowania także akty wykonawcze, czyli m.in. rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, które wprowadza wiele szczególnych wymogów dla budynków użyteczności publicznej. - W efekcie nowego rozwiązania może powstać wiele obiektów budowlanych niespełniających nie tylko wymogów ładu przestrzennego, ale przede wszystkim bezpieczeństwa ich użytkowników – zauważa dr Martyna Sługocka z Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, specjalizująca się w prawie budowlanym. Mec. Rymer dodaje, że tak naprawdę projekt budowlany nie musi być opracowany przez osoby z uprawnieniami. A można budować nawet bez projektu. - Co  się stanie, gdy dojdzie do katastrofy budowlanej? - pyta retorycznie mec. Rymer. I dodaje, że skutki tylko tego jednego przepis specustawy, możemy odczuwać jeszcze przez długie lata.

Ministerstwo: to niedopuszczalne

Do zaistniałej sytuacji odniósł się wiceminister rozwoju Robert Nowicki. Przypomniał, że intencją wprowadzenia artykułu 12 ust. 1 ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych, była możliwość skorzystania z niego w okolicznościach zagrożenia życia lub związanych z przeciwdziałaniem sytuacji kryzysowych związanych z COVID-19.- Wirus SARS-CoV-2 był dla nas wszystkich niewiadomą i musieliśmy być przygotowani na każdą ewentualność, w tym na konieczność doraźnego i ekspresowego budowania obiektów, w których byliby ratowani ludzie. Niedopuszczalna jest jednak sytuacja, w której nieuczciwi inwestorzy wykorzystują ten zapis dla własnych korzyści - wskazał wiceminister. Wiceminister nie ustosunkował się jednak do kwestii, czy można było do przepisów wprowadzić jakieś zabezpieczenia, które nie pozwalałyby na ich nieuczciwe wykorzystywanie.

Komentarz: Zepsuli prawo, teraz prokurator ma to naprawić>>

 

Sprawdź również książkę: MERITUM Inwestycje budowlane >>