Pod koniec tygodnia mają zostać upublicznione nowe rekomendacje w sprawie organizacji wesel. Wszystko wskazuje, że zostaną określone raptem po tygodniowej dyskusji. Pierwsze od maja spotkanie przedstawicieli ministerstw: rozwoju i zdrowia oraz Głównego Inspektora Sanitarnego z branżą ślubną odbyło się bowiem w poniedziałek 3 sierpnia. Ministerstwo Rozwoju napisało we wtorek na Twitterze, że w związku ze wzrostem zachorowań, dyskutowano na temat umów organizatorów wesel z parami młodych w celu zapewnienia odpowiednich warunków higieny i bezpieczeństwa oraz pełnego rejestru gości, którzy biorą w nich udział.

Z przeprowadzonej przez nas sondy i stanowiska Polskiego Stowarzyszenia Branży Ślubnej wynika, że przedstawione propozycje wywołały panikę nie tylko wśród przedsiębiorców. W mediach społecznościowych słychać głosy oburzenia młodych par. Piszą: nie krzywdźcie sierpniowych i jesiennych wesel! – Nie zgadzam się na skrócenie zabawy, gdy ludzie tłoczą się na plażach, masowo jeżdżą na wakacje, w kościołach nikt nie przestrzega zasad, a zarażenia są też na pogrzebach, komuniach i chrzcinach – czytamy na FB. Inna osoba pisze, organizacja ślubu to często ponad dwa lata pracy, nie zgadzam się na zmiany w ostatniej chwili. One powinny być minimum z miesięcznym wyprzedzeniem.

Czytaj również: Wesela w zielonych strefach bez zmian >>

 

Rząd niby ma swoje dane, ale chce też danych od branży

- W poniedziałek zostaliśmy poproszeni o ewaluację sytuacji rynkowej po dwóch miesiącach - pisze Agnieszka Winnicka, prezes zarządu Polskiego Stowarzyszenia Branży Ślubnej. Dane, które są w posiadaniu przedstawicieli rządu pokazują bowiem, że są istotne zachorowania na weselach, oraz istotne i nagminne uchybienia związane z wdrażaniem restrykcji GIS przez przedsiębiorców i młode pary. Dlatego według rządu i branży jest potrzeba pilnego działania. Tyle, że każda ze stron mówi o innych krokach. Rząd dał branży sześciopunktową listę zadań. Chce od niej wiedzieć m.in.:, ile wesel zostało zorganizowanych od odmrożenia do 31 lipca, jaka jest średnia liczba uczestników (czy preferowane są kameralne uroczystości, czy duże imprezy na 100 i więcej osób), a także poznać prognozowane straty. Ponadto rząd oczekuje uwag dotyczących powrotu do obostrzeń, dodatkowych restrykcji i wprowadzenie rejestracji wesel. Na udzielenie odpowiedzi dał 24 godziny.

Jakie nowe restrykcje planuje rząd

Przypomnijmy, że od 6 czerwca rząd zezwolił na organizowanie wesel do 150 osób, choć wówczas branża postulowała o określenie limitu gości na metr kwadratowy. W wytycznych zaleca się też, aby przy jednym stole siedziała rodzina, a w innym przypadku należy zlikwidować liczbę gości o 20 proc. względem standardowego usadzenia. Zalecane też było usadzanie gości w szachownicę, a na jednego kelnera miał przypadać 15 osób. Kelnerzy muszą też być przy tzw. stołach samoobsługowych z kawą, herbatą, ciastami, zimnymi przekąskami, wiejskimi specjałami, barami sałatkowymi, lodziarniami itp. W wytycznych nie było ani słowa o tańcach.

Zgodnie z nowymi wytycznymi limit gości ma być zmniejszony, ale o ile, jeszcze nie wiadomo. Za to wiemy, że rząd chce, aby wesela trwały tylko  cztery godziny, może pięć, a goście i para młoda nosili maseczki, mieli mierzoną temperaturę i składali covidowe oświadczenia. W weselach mają też nie uczestniczyć osoby starsze. Co na to branża?

 


Limit gości powinien zależeć od powierzchni obiektu

- Po pierwsze czujemy się zaskoczeni. Dobrze jest zrobić ewaluację po dwóch miesiącach, ale tempo akcji związanej z wprowadzaniem zaostrzeń jest przerażające – mówi Katarzyna Gajek, koordynatorka wesel i właścicielka agencji ślubnej Aspire.  – Chcę zwrócić uwagę, że po pierwsze w maju rekomendowaliśmy dostosowanie liści gości do powierzchni obiektu, w ogóle nie mówiliśmy o liczbie 150. Z mojego doświadczenia wynika, że tak dużych wesel było do czerwca niewiele, bardziej popularne są te do 100 osób. Nawet jak lista gości liczy 160 pozycji, to na imprezie pojawia się połowa – mówi Gajek.

Jarosław Pinkas, Główny Inspektor Sanitarny, ma jednak inne wrażenie. - Wydawało nam się, że wesela będą bezpiecznie. Sytuacja doprowadziła do tego, że wiemy, że wesela są zbyt duże - czasem trzykrotnie większe niż nasze rekomendacje, są tam starsi ludzie. Jest tam naprawdę kompletny brak dystansowania – mówi Pinkas. Pytanie, kogo stać na wesele na 450 osób? Branża uważa, że tak wielkie wesela to rzadkość, ale jest otwarta ponownie na rozmowy o dostosowaniu limitu gości do powierzchni obiektu.

Nie dla maseczek

Katarzyna Gajek zauważa, że po drugie, nikt nie mówi o terminach, w jakich planowane są zmiany. - Odnosimy wrażenie, że będą wprowadzane szybko, wtedy powstanie chaos z umowami, zaliczkami. Czuje się trochę jak na etapie drugiego kryzysu, choć rozumiem wprowadzenia obowiązku mierzenia temperatury czy wypełniania ankiet. Od tego można by było zacząć, i etapami, o ile to będzie potrzebne jesienią, gdy wesela już  przeniosą się do zamkniętych pomieszczeń  – mówi Gajek. I dodaje, że mimo wszystko ze względów bezpieczeństwa nie wyobraża sobie realizacji obowiązku noszenia maseczek. – Rozumiem, że goście mają je założone wchodząc do lokalu, przy stole zdejmują i co, kładą na stole, wieszają na krzesłach, chowają do torebek? A potem zakładają na tańce, czyli nieświadomie dotykają maseczki stwarzają zagrożenie. A może się zdarzyć, ze ktoś weźmie maseczkę sąsiada – rozważa.  PSBŚ w swoim stanowisku napisało wprost, że nie zgadza się na nakaz noszenia maseczek. Co ważne w obowiązującym stanie prawnym jego egzekwowanie jest nieskuteczne, o ile sprawa trafi do sądu. Duże kontrowersje, i nie tylko branży, budzi rejestr wesel.

Policja będzie wiedzieć, kto się bawi na weselu

Według Jarosława Pinkasa w rejestrze miałyby się znaleźć informacje dotyczące miejsca organizacji wesela i liczby zaproszonych gości, ale też ich dane kontaktowe, np. numer telefonu i adres zamieszkania. - Gdyby pojawił się wirus, to w przypadku rejestru dochodzenie epidemiologiczne jest zupełnie inne. Dzięki rejestrowi z adresami gości będzie nam łatwiej trafić do tych, którzy mogą być potencjalnie zakażeni – argumentuje Pinkas. Pierwotnie padł pomysł, by listę gości wraz z adresem zamieszkania i numerem telefonu przesyłać do sanepidu. Potem jednak okazało się, że lepszym adresatem takich danych jest komenda policji. I tu branża protestuje. – Nie protestujemy wobec samej rejestracji listy gości. Rozumiemy, że kluczowy jest czas dotarcia do gości, ale nalegamy, aby odbywało się to przez system informatyczny, a nie na komendach policji – podkreśla Agnieszka Winnicka w stanowisku PSBŚ. W mediach społecznościowych pojawiają się jednak obawy przedsiębiorców, że rejestr trafi też do fiskusa. Wtedy urzędnik będzie mógł sprawdzić np. ile imprez obsługuje jeden fotograf i czy jest to zbieżne z jego zeznaniami podatkowymi. Problem jest też natury prawnej.

By nałożyć obowiązek rejestracji wesel w GIS, musi zostać wprowadzona ustawowa podstawa prawna. - W prawie administracyjnym obowiązuje zasada legalizmu, czyli obowiązek działania organów administracji na podstawie przepisu prawa. Bez przepisu prawa to bezprawie – mówi Maciej Gawroński, radca prawny, partner w kancelarii Gawroński & Partners. Mówi się też, że policja mogłaby asystować inspektorowi sanepidu na weselu wytypowanym do kontroli, co rejestr, by ułatwił. – Policjant i wesele, to najgorsze z możliwych zestawień – ocenia Katarzyna Gajek. - Rozumiem potrzeby kontroli, jeśli są uchybienia, bo mogą zmotywować do podporządkowania się zasadom, zarówno przedsiębiorców, jaki parę młodą i jej gości – dodaje. Kontrole muszą jednak przebiegać według określonych kryteriów. Należy wskazać, co będzie kontrolowane, np. liczba kelnerów, zabezpieczenie bufetów, określić gradację przewinień – mówi Katarzyna Gajek.

Branża mówi nie dla gwałtownych zmian

PSBŚ w swoim stanowisku apeluje przede wszystkim o nie wprowadzanie zmian gwałtownie. – Konieczne obostrzenia powinny być wprowadzane z możliwie największym wyprzedzeniem mając na uwadze charakter planowanych wesel. Wnosimy też o ich etapowość i dostosowanie restrykcji do danych w powiatach – wylicza Agnieszka Winnicka.

Z tej perspektywy obostrzenia powinny być na południu Polski. Jednym z głośniejszych covidowych wesel odbyło się w czerwcu Nawojowej (woj. Małopolskie. W jego efekcie zaraziło się 151 osób (część od mających kontakt już po weselu  z jego gośćmi), 19 przebywało w szpitalu, a ponad 900 na kwarantannie. Głośno było też o lipcowym weselu w Wrocieryżu (woj. świętokrzyskie), gdzie bawiło się 150 osób. Wczoraj Polskę obiegła informacja o połowie zarażonych uczestników wesela w Pszczynie, na którym bawiło się 80 gości.  Na kwarantannie są też uczestnicy innego wesela w tym rejonie, na którym bawiło się 140 osób. - Te dane proszę odnieść do kilkudziesięciu tysięcy wesel, które odbyły się od czerwca, wówczas zmienia się skala – mówi Katarzyna Gajek. Według wyliczeń PSBŚ tylko 1 proc. zachorowań ma źródło weselne. Stowarzyszenie apeluje też o przeprowadzenie akcji edukacyjnej wśród przedsiębiorców o nowych zasadach organizacji wesel, np. rezygnacji z zabaw integracyjnych, tradycyjnych życzeń, obowiązku zapewnienia obsłudze środków ochrony osobistej, np. maseczek, przyłbic, środków do dezynfekcji. - Z jednej strony mam kontakt z parą młodą, z drugiej z przedsiębiorcami. I widzę, że dziś są pary młode, które mimo wyjątkowej sytuacji, nie wyobrażają sobie rezygnacji z pewnych zwyczajów, np. tradycyjnych życzeń na rzecz nagrań wideo. Ale też słyszę, że nie w każdym obiekcie są przestrzegane zasady bezpieczeństwa. Tak więc zmiany są konieczne, ale sposób i forma ich wprowadzania są trudne do akceptacji – podsumowuje Katarzyna Gajek.

Z danych GUS wynika, że w Polsce zarejestrowanych jest ponad  131 tys. restauracji i placówek gastronomicznych, 86 tys. hoteli i podobnych obiektów zakwaterowania, które do tej pory organizowały imprezy dla 190 tys. par.  Portal planujemywesele.pl. szacuje, że z branżą ślubną związanych są tysiące usługodawców, którzy mają na utrzymaniu pracowników, siebie i swoje rodziny. Zdaniem branży wprowadzone obostrzenia będą oznaczały dla niej drugie zamrożenie.