Poinformowali o tym dziennikarzy przedstawiciele tych służb oraz wojewoda małopolski Jerzy Miller na konferencji prasowej zorganizowanej przez władze wojewódzkie.

Miller powiedział, że w czwartek otrzymał pismo od prezydenta miasta Jacka Majchrowskiego z prośbą, aby – ze względu na przekroczenie dopuszczalnych norm zanieczyszczenia powietrza pyłami PM 10 i PM 2,5 – zwiększyć intensywność kontroli jakości spalin samochodów jeżdżących po krakowskich drogach.

Wojewoda zaznaczył, że wyposażaniem policji i inspektoratu transportu drogowego w czujniki do badania czystości powietrza nie zajmuje się urząd wojewódzki, a samorządy, więc urząd nie jest "gospodarzem tego problemu". Dodał, że dla policji i inspektoratu dbanie o jakość powietrza jest marginalnym obowiązkiem, bo zajmują się one przede wszystkim bezpieczeństwem ruchu.

Jak przekonywał Miller, policja i inspektorat od dłuższego czasu badają jakość spalin i są gotowe zwiększyć intensywność działań.

„Jest tylko jeden warunek – trzeba te służby wyposażyć w odpowiednie urządzenia i, w przypadku badania silników diesla, również w specjalistyczny samochód, na którym te urządzenia byłyby zamontowane” – mówił wojewoda.

Jak mówił, dla potrzeb Krakowa, głównych miast w Małopolsce, a nawet niektórych uzdrowisk, potrzeba ok. 100 tys. zł na badanie silników benzynowych i ok. 3 mln zł na badanie silników diesla. Ocenił, że nie jest to „oszałamiający nakład finansowy w stosunku do całego programu zmierzającego do oczyszczenia powietrza”.

Według wojewody bardziej skomplikowane będzie wyznaczenie przez władze miasta miejsc do prowadzenia kontroli, gdyż w krakowskim układzie komunikacyjnym tego typu badań nie można prowadzić w każdym miejscu, a badanie silnika diesla trwa aż 45 minut.

„My jako inspekcja często musimy podejmować decyzje czy zatrzymanie pojazdu w miejscu utrudniającym ruch jest zasadne czy nie, bo np. spowoduje korki i zwiększy się zadymienie” – powiedział wojewódzki inspektor transportu drogowego Michał Pierzchała.

Wojewoda powiedział, że norm nie spełnia ok. 25 proc. pojazdów. „Nawet gdybyśmy wyeliminowali wszystkie samochody, to nie będzie to wyeliminowanie głównego truciciela powietrza, którym są systemy grzewcze i zachowanie właścicieli palenisk, którzy nie zawsze spalają to, co powinni” – mówił Miller.

Policja i inspektorat w tym roku na terenie województwa przeprowadzają cztery razy więcej kontroli niż w ub. roku, a zwiększenie ich częstotliwości dotyczy głównie Krakowa. Tylko w piątek przeprowadzono 44 badania, wyeliminowano z ruchu 16 pojazdów. Od początku roku służby skontrolowały 750 pojazdów, z ruchu wyeliminowano 204. Służby dysponują pięcioma urządzeniami do badania składu spalin samochodowych.

Mieszkańcy Krakowa od kilku dni oddychają bardzo zanieczyszczonym powietrzem. Obowiązuje drugi stopień zagrożenia smogowego. Alarm smogowy jest ogłaszany, gdy stężenie średniodobowe pyłu zawieszonego przekroczy 300 mikrogramów/m sześc.

W czwartek średniodobowe stężenie pyłu zawieszonego PM10 zarejestrowane w stacji na al. Krasińskiego wyniosło 260 mikrogramów/m sześc., a w Nowej Hucie - 230 mikrogramów/m sześc. W piątek po południu stężenie PM10 w Krakowie wynosiło przy al. Krasińskiego 250 mikrogramów/m sześc, a w Nowej Hucie niewiele poniżej 150 mikrogramów/m sześc.

Prezydent miasta Jacek Majchrowski polecił w czwartek Zarządowi Infrastruktury Komunalnej i Transportu podjęcie działań mających na celu ograniczenie wjazdu do centrum miasta samochodów o masie powyżej 3,5 tony. Na razie nie wiadomo, czy taki zakaz zostanie wprowadzony i od kiedy. (PAP)