KNF zadeklarowała ostatnio, że zwiększa potencjał swojego Centrum Mediacji Sądu Polubownego. Nadzór chce być przygotowany na wypadek, gdyby banki i frankowicze chcieli porozumiewać się ze sobą w celu rozwiązania problemów z kredytami indeksowanymi albo denominowanymi do franków. Prace przygotowawcze w KNF polegają m.in. na "przygotowaniu mediatorów do prowadzenia zwiększonej liczby postępowań mediacyjnych dotyczących tej specyficznej kategorii sporów na rynku finansowym".

KNF widzi, że „banki przyjęły postawę wyczekującą na orzeczenie SN" i nie zamierza stosować przymusu, do czego zresztą nie ma uprawnień. Jego działania jednak wskazują, że liczy na to, że banki posłuchają sugestii przewodniczącego KNF Jacka Jastrzębskiego z grudnia 2020 r. i przedstawią klientom atrakcyjne propozycje ugód.

Na razie jedynie PKO BP wypracował konkretne warunki ugód, a i to nie budzi entuzjazmu drugiej strony.

Czytaj: Bank PKO BP zaproponuje "odfrankowienie" kredytów>>

- Temat ugód w naszej ocenie jest dalej w zawieszeniu i oczekiwaniu na uchwałę SN. Nawet w przypadku PKO BP nie widać większej skali propozycji. A jeżeli już są to dotyczą spraw będących przedmiotem sporu sądowego. W naszej ocenie bez jasnej uchwały Sądu Najwyższego banki dalej będą grały na czas co jest dla nich korzystne i nie będą proponować na większą skalę ugód. Jeżeli już to tylko dla osób, będących stroną sporu. Jest to korzystne dla banku, bo po podpisaniu ugody bank zwalnia rezerwę założoną na ten cel – uważa Arkadiusz Szcześniak, prezes stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.

Czytaj też: Frankowicze muszą być czujni - wkrótce kolejna ważna uchwała SN>>

 

Woli ugód nie ma

Przygotowanie do ugód nie oznacza, że strony zechcą się porozumieć. - Nie bardzo wiem, dlaczego KNF musi się przygotowywać do zwiększonego zainteresowania ugodami ze strony banków i ich klientów, skoro każda ugoda to kwestia indywidualnych uzgodnień między bankiem a kredytobiorcą i której stroną nie jest oczywiście Komisja Nadzoru Finansowego – mówi Tomasz Konieczny, radca prawny, partner w Kancelarii Prawnej Konieczny, Polak i Partnerzy.

Jego zdaniem na razie zainteresowania dogadywaniem się stron między sobą nie widać. - W prowadzonych przeze mnie sprawach jedynie co dziesiąta propozycja ugodowa banku spotyka się z uznaniem po stronie klienta kwestionującego w procesie zawartą umowę. W dużym zaokrągleniu oferty ugodowe sięgają maksymalnie połowy korzyści, jaką kredytobiorca może odnieść z wyroku stwierdzającego nieważność umowy kredytu. Jeśli to zestawić ze statystykami, w których 90 proc. spraw kończy się sukcesem konsumenta, to widać, że na ugodach zyskują przede wszystkim banki, a nie ich klienci. Część banków i też wielu kredytobiorców czeka jednak z ofertą/decyzją o zawarciu ugody na uchwałę Sądu Najwyższego w sprawie III CZP 11/21, która ma odpowiedzieć na pytania Pierwszej Prezes SN - tłumaczy Konieczny.

Nieatrakcyjne propozycje banków

Zdarza się, że do pełnomocników kredytobiorców trafiają propozycje ugód ze strony banków, ale nie spotykają się one  z ciepłym przyjęciem. Przykładem może być propozycja dotycząca wyłącznie kredytów zaciągniętych przez konsumentów, na cele mieszkaniowe, dotychczas nie spłaconych w całości. Bank przewiduje przeliczenie kredytu tak jakby od początku był kredytem złotowym, oprocentowanym stopą procentową właściwą dla kredytów PLN (WIBOR + marża) z oprocentowaniem ewentualnych nadpłat lub niedopłat. 
- W naszej opinii, przy aktualnie ukształtowanym orzecznictwie taka propozycja jest nie do przyjęcia, jak dotąd nie zawarliśmy żadnej ugody i takich nie rekomendujemy naszym klientom – wskazuje raca prawny Ewelina Darnikowska.

Podejście do ugód zależy w dużej mierze od świadomości frankowiczów. - Moi klienci nie decydują się na ugody, gdyż wiąże się to ze zrzeczeniem 80-90 proc. korzyści - mówi radca prawny Beata Sobierajska.

Czytaj: Prawnicy szykują się do mediacji w sprawach frankowych, banki niekoniecznie>>