W środę Komisja Europejska opublikowała dane dotyczące kredytów zagrożonych w sektorze bankowym UE. Wynika z niej, że jest ich coraz mniej. W trzecim kwartale 2018 r. wyniosły one 3,3 proc., czyli o 1,2 pkt proc. mniej niż rok wcześniej. W Polsce jest jednak ich więcej, choć nie tak dużo jak w Grecji, na Cyprze czy w Portugalii.

Co to są kredyty zagrożone

Kredyty zagrożone to takie, których kredytobiorca nie jest w stanie regularnie spłacać. Jeśli płatności są przeterminowane o ponad 90 dni lub gdy oceniono, że jest mało prawdopodobne, by kredyt został spłacony oznacza się go jako non-performing loans (NPL). Pomimo wyraźnej poprawy są kraje członkowskie, które znacznie przewyższają średnią unijną. W Grecji stanowią one 43,5 proc., na Cyprze - 21,8 proc., w Portugalii - 11,3 proc.,  we Włoszech -  9,5 proc. W Polsce zagrożone kredyty stanowią zaś 6,5 proc. całego wolumenu kredytów - to o 0,1 punktu procentowego mniej niż rok wcześniej.

Czytaj również: Zarząd banku musi się liczyć ze sprzeciwem kuratora >>

 

Potrzebne nowe przepisy

Valdis Dombrovskis, wiceszef Komisji Europejskiej, odpowiedzialny m.in. za stabilność finansową przyznał, że mimo zmniejszającego się udziału NPL w wolumenie wszystkich kredytów od 2014 r., chciałby znaleźć rozwiązanie legislacyjne na przyszłość, które zapobiegało by takim kredytom.

W połowie marca 2018 r. KE zaprezentowała pakiet przepisów w tej sprawie. Wśród nich są projekt dyrektywy w sprawie podmiotów obsługujących kredyty, nabywców kredytów i odzyskiwania zabezpieczenia, propozycja nowelizacji rozporządzenia dotycząca wymogów kapitałowych oraz plan ustanowienia krajowych spółek zarządzania zagrożonymi aktywami.

Komisja chciałaby wzmocnić system bankowy m.in. przez lepsze zabezpieczenie lokat. W 2015 r. KE zaproponowała ustanowienie europejskiego systemu gwarantowania depozytów dla banków w strefie euro (EDIS). Ma być to trzeci filar unii bankowej. Obecnie depozyty te są gwarantowane na poziomie krajowym w całej UE do wysokości 100 tys. euro. KE podkreśla, że EDIS zapewniłby silniejszy i bardziej jednolity stopień zabezpieczenia środków zdeponowanych w bankach eurolandu. Do tej pory nie ma jednak porozumienia państw członkowskich w tej sprawie.